Chcę wierzyć, że to po prostu ragebait dla zasięgów
Powiedziałabym raczej rynek pracy po polsku…
Mało elegancko fakt, ale facet nieźle ujął to co się dzieje przy rekrutacji. Znajomy szuka pracowników i myślę, że zgodziłby się z tym gościem. Przychodzą ludzie którzy nie potrafią absolutnie nic, nie wyciągają wniosków z danych, nie potrafią myśleć kreatywnie żeby rozwiązać zadanie, za to na start życzą sobie 8-10 000 netto.
Oczywiście są wyjątki, ale proporcje ludzi których w ogóle bierze się pod uwagę do tych na których zmarnowało się czas są naprawdę straszne.
“Na całym świecie są dzieciaki, które potrafią się wyciągnąć nawet z najgorszego gówna” a.k.a. przedstawianie bardzo rzadkich wyjątków od reguły jako czegoś, co może osiągnąć każdy. Błąd przeżywalności podniesiony do rangi jakiejś świętej życiowej reguły, a wszystko po to, żeby takim rzekomym “self-made manom” łatwiej było utrzymać iluzję merytokracji i skłonić ludzi do bezkrytycznej wiary w to, że “każdy jest kowalem swojego losu” 🙂
Nie wiem kto tu powienien mieć żal do rodziców.
Aż mam ochotę poznać tę “pi_dę”, bo jestem pewna, że to dużo ciekawszy i dużo bardziej wartościowy człowiek od tego “ch_ja”.
Bardzo wiarygodna historia. Ale pomińmy to. Jeśli to prawda to ten wpis bardziej świadczy o panu Krzysztofie. Juz widze te tabuny ludzi dobijające się do jego firmy by mógł ich traktować jak rozdeptane p*****.
Hej, a może by tak wziąć w rezerwę zarówno jego opinię, jak i ogólną opinię o tym pokoleniu wchodzącym na rynek pracy? Ja myślę, że w tej opinii jest trochę prawdy, ale nie cała. Skoro ten jebany rekrutator zauważył, że kandydat mówi po angielsku, to może warto by było go przygotować, skoro dopiero kandydat zaczyna… Ja bym szukał różnych możliwości i kierunków rozwoju kandydatów. Oni przecież w pracy się uczą pracy. Kurwa odkrywcze co?
8 comments
Chcę wierzyć, że to po prostu ragebait dla zasięgów
Powiedziałabym raczej rynek pracy po polsku…
Mało elegancko fakt, ale facet nieźle ujął to co się dzieje przy rekrutacji. Znajomy szuka pracowników i myślę, że zgodziłby się z tym gościem. Przychodzą ludzie którzy nie potrafią absolutnie nic, nie wyciągają wniosków z danych, nie potrafią myśleć kreatywnie żeby rozwiązać zadanie, za to na start życzą sobie 8-10 000 netto.
Oczywiście są wyjątki, ale proporcje ludzi których w ogóle bierze się pod uwagę do tych na których zmarnowało się czas są naprawdę straszne.
“Na całym świecie są dzieciaki, które potrafią się wyciągnąć nawet z najgorszego gówna” a.k.a. przedstawianie bardzo rzadkich wyjątków od reguły jako czegoś, co może osiągnąć każdy. Błąd przeżywalności podniesiony do rangi jakiejś świętej życiowej reguły, a wszystko po to, żeby takim rzekomym “self-made manom” łatwiej było utrzymać iluzję merytokracji i skłonić ludzi do bezkrytycznej wiary w to, że “każdy jest kowalem swojego losu” 🙂
Nie wiem kto tu powienien mieć żal do rodziców.
Aż mam ochotę poznać tę “pi_dę”, bo jestem pewna, że to dużo ciekawszy i dużo bardziej wartościowy człowiek od tego “ch_ja”.
Bardzo wiarygodna historia. Ale pomińmy to. Jeśli to prawda to ten wpis bardziej świadczy o panu Krzysztofie. Juz widze te tabuny ludzi dobijające się do jego firmy by mógł ich traktować jak rozdeptane p*****.
Tu macie linka do całości: [https://www.linkedin.com/feed/update/urn:li:activity:7357360606183669760/](https://www.linkedin.com/feed/update/urn:li:activity:7357360606183669760/)
Hej, a może by tak wziąć w rezerwę zarówno jego opinię, jak i ogólną opinię o tym pokoleniu wchodzącym na rynek pracy? Ja myślę, że w tej opinii jest trochę prawdy, ale nie cała. Skoro ten jebany rekrutator zauważył, że kandydat mówi po angielsku, to może warto by było go przygotować, skoro dopiero kandydat zaczyna… Ja bym szukał różnych możliwości i kierunków rozwoju kandydatów. Oni przecież w pracy się uczą pracy. Kurwa odkrywcze co?
Comments are closed.