Koteł na smyczy – wyprowadzasz? 🙂

by ziguslav

19 comments
  1. Mój kot sam się wyprowadza. Przywilej posiadania domu w dużym mieście.

  2. Kiedy mieszkałem u rodziców, kot miał cały ogródek dla siebie, ale generalnie idealnie trzymała się posesji. Tylko czasem wychodziła za płot wyjadać bogatym sąsiadom ich rybki z sadzawki, którą się bardzo opiekowali xD, a poza tym to leżała na bramie, dostając głaski od przechodniów, i wracała na noc. 

    Teraz mieszkam w małym mieszkaniu i często mnie nie ma w domu, szalenie chciałbym kitka, ale przez warunki raczej by się zanudził u mnie. Natomiast tak, dwójka sąsiadów wyprowadza koty na smyczy i koteły sobie chillują. Chociaż to raczej rzadkie — raz zagadałem, sąsiad mówi, że ma dwa koty, jeden uwielbia wychodzić, drugi kategorycznie odmawia. 

  3. Słusznie. Wypuszczanie kotów luzem, szczególnie na terenach wiejskich i podmiejskich zagraża miejscowemu ptactwu i małym ssakom

  4. Ja bym chciała, ale mieszkam w mieszkaniu na 3 piętrze bez windy i ciężko mi przekonać moje koty do wychodzenia. Kilka razy próbowałam je wynieść w kontenerku na dziedziniec naszego bloku ale raczej były mocno zestresowane. Jakieś rady od kogoś kto wytrenował koty do wychodzenia w podobnych warunkach?

  5. Solidny bochen, 10/10. Jean Valjean kradłby jak wściekły..

  6. gdy mój kotek żył, to woziłem go wózkiem dla zwierząt na działkę, tam zapinałem mu szelki i sobie chodził na tych szelkach, więc da się. Kot może się przyzwyczaić i czerpać radość, a jednocześnie mieć zapewnione bezpieczeństwo

  7. Nie, nasze obecne kotki to byłe dzikuski, które boją się otwieranych drzwi odkąd doświadczyły mieszkania w domu. Ale zdecydowanie szanuję za wyprowadzanie ich na smyczy jeśli tego potrzebują, bo nie ma nic gorszego dla zdrowia i życia kota niż puszczanie go samopas. Cieszę się, że ludzie zaczynają być coraz bardziej odpowiedzialni. 🙂

  8. Kiedyś wyprowadzałem, ale później nauczył się przy nodze chodzić, to już smycz była zbyteczna.

  9. Z psem jest tak że jak go ciągniesz to pójdzie we wskazanym kierunku. Z kotem jest tak, że jak go ciągniesz to co najwyżej nie pójdzie w kierunku przeciwnym.

  10. Próbowałem. Szelki to był paraliż i gleba na plecy. Najdalsze wyjście to ze dwa piętra po klatce schodowej przed paniczną ucieczką i pomyleniem pięter, zakończonym dobijaniem się do drzwi sąsiada. Za drzwiami mieszkania to czekał tylko diaboł-weterynarz zabijający wszelką ciekawość świata.

  11. Chciałabym, ale moja to dzikuska, która ledwo co się przekonała do głaskania, jak się pozwoli wziąć na ręce, będzie można o tym pomyśleć

  12. Nie, przypałętał się sam 12 lat temu z rodzeństwem jak mieli kilkanascie tygodni i zamieszkali w szopie wiec ewidentnie daje sobie rade samemu.

    A i do wszystkich co płaczą o to że kot to drapieżnik: nie zesrajcie się. Ani to jedyny drapieżnik ani nie stwarza zagrożenia z dala od ludzi bo są mocno terytorialne a jak się martwicie o różnorodność biologiczną w środowisku to was zmartwię ale ona w miastach już dawno nie występuje i mało mnie interesuje czy wypuszczając kota wybije on 2 czy 40 szczurów i latających szczurów (gołębi)

  13. Jasne koteł musi się raz w tygodniu uziemić żeby żył w równowadze

  14. Nie, kotełka nie ma odpowiednich szczepień. W dodatku na terenie mieszkania jest niesamowicie terytorialna, sterroryzowała już jednego kocura (znacznie od siebie większego), kiedy przyszło im dzielić mieszkanie (nawet nie pokój) przez jakiś czas. Potem przyszło jej mieszkać z psem i pies okazał się za duży na dręczenie i za głupi na terror, więc kot po prostu go ignorował.

    Boję się trochę, jak by zareagowała na zwierzęta na zewnątrz 😡

    Biorąc to wszystko pod uwagę nie wiem po prostu, czy opłaca mi się ją szczepić tylko po to, żeby mogła się rzucić na czyjegoś pupila. Chyba pozwolę jej uważać się za królową na tej zamkniętej przestrzeni u nas.

Comments are closed.