W skrócie, od paru lat użeram się z "epizodyczną" deprechą. Ostatnio u psychiatry miałem wizyte jakieś 2 lata temu, zapłaciłem wtedy coś około 200 zł. I szczerze mówiąc już wtedy uważałem że cena była wysoka zważywszy na to, że to była jedynie 20 minutowa konsultacja, bez jakiegoś wchodzenia w szczegóły w moje życie czy kompleksowego badania. Po prostu, podawałem objawy i chłop przypisywał lek (byłem w paru psychiatrów z 5 gwiazdkami na znanym lekarzu i wyglądało to identycznie). Potem co miesiąc musiałem przyjść na kolejną konsultacje, wydać znowu kase tylko po to żeby powiedzieć że super jest przepisz pan znowu to samo, ewentualnie zmniejsz albo zwiększ dawke, w skrajnych przypadkach zmienialiśmy lek na zasadzie prób i błędów jeśli nie działał. I to tyle, płaciło się tak naprawdę jedynie za prawo do wystawienia recepty. Szczerze wydaje mi się że w tych czasach dokładnie tak samo tą robote wykonałoby jakieś AI. Teraz wszedłem na znanego doktura i widzę, że o tych 2 stówach sprzed dwóch lat można pomarzyć I raczej ma się szczęście jeśli zapłaci sie poniżej 300. Pytanie, czy to już nie jest przegina? 3 stówy za banalną konsultacje, a wydaje mi sie że taki przypadek jak ja to jakieś 95% pacjentów psychiatrów. Zresztą nawet jeśli byłoby to coś bardziej skomplikowanego, w 20 minut nie ma szans żeby poświęcić wystarczająco czasu pacjentowi.

by Professional_Use3723

48 comments
  1. Doktor ciezkie studia konczyl, wiec plac 300 zl za 10 minut jego cennego czasu.
    Zaden inny zawod nie musial konczyc studiow – ani elektrotechnik ktory pracuje i naraza zycie w elektrowni, ani inzynier co projektowal most po ktorym dziennie jezdzisz nie musial ciezko studiowac, ani logistyk co organizuje wszelkei masci dostawy zeby niczego nie braklo nam na codzien nie musial studiowac, ani nauczycielka co zajmuje sie dziecmi nie musiala studiowac.

    Lekarz on ciezkie studia konczyl, wiec mu sie nalezy. Wystarczy zostac lekarzem, to nic ze latach 2008-2015 bylo po 4000 miejsc na cala Polskę – dbalismy o jakosc lekarzy, zeby byli dobrzy i wcale sie nie mylili. Np. nikt nie kontroluje energetykow i elektortechnikow i co sie dzieje? Codziennie elektrownie i gazociągi wybuchają i zabijają ludzi. Dlatego porponuej zmniejszyc ksztalcenia na 1000 lekarzy rocznie to dopiero bedzie jakość.

  2. Przedłużaj recepty u lekarza rodzinnego. Powinni ci wydać nawet bez papierków, a gdy potrzeba ich, np. ze względu na refundacje, no to płać dodatkowe 150 zł za wydanie zaświadczenia o stosowanych lekach u tych prywatnych psychiatrów haha. ps protip: często wystarczy sama dokumentacja wydrukowana za te kilka zł w rejestracji, by mieć refundowany lek od rodzinnego.

  3. możesz poprosić żeby ci przepisał na jednej recepcie na kilka miesięcy wprzód, nie wiem ile tam jest max ale tak można. szczególnie jak to lek który już brałeś

  4. Dla bogatych… Fajnie jak masz depreche z powodu sytuacji finansowej. Ja tak mialam, wiec wyleczylam sie sama. Skutecznie 😈

  5. W NFZ-ecie brakuje pieniędzy. Tymczasem: Urząd Marszałkowski w Poznaniu po kontroli w kaliskim szpitalu podjął decyzję o zawiadomieniu prokuratury. **Jeden z lekarzy miał zarabiać na kontrakcie 2 mln zł rocznie**. W sumie 4 medyków zatrudnionych tam miało zarabiać 10 mln zł rocznie – informowała “Gazeta Wyborcza”.

  6. Scenariusz z życia: Psycholog mówi że mam pewnie autyzm, idź do psychiatry wskazanego przezeń. Tłumacz psychiatrze że brak kontaktów z ludźmi ci rujnuje życie i chcesz coś z tym zrobić plus pierdyliard innych rzeczy. Ten mi mówi wyjść do ludzi, wizyta 5 minut, 300 ziko się należy. Kurtyna.

  7. Jestem lekarzem: sporo „kolegów” z branży to po prostu pazerne chuje, które nie miałyby żadnego problemu przyjmować Was za 500 zł za 5 minut. Nie miejcie złudzeń. A żeby jeszcze te 5 minut było wartościowe – to już inna kwestia.

  8. Cytryny są po to by je wyciskać /s

    Mając ojca z cukrzycą, dobrze Cię rozumiem

  9. Sporo chorób psychicznych, złego samopoczucia, lekkiej depresji można wyleczyć odpowiednią dawką pieniędzy xD ale po co jak można oddać te piniendze dla pana lekarz. Pracujesz w kołchozie bez perpektyw siedząc na wynajem i zostaje Ci 300 zł na co je wydasz? ani na wakacje nie polecisz, bo nie masz za co, a ostatnie wakacje miałeś 10 lat temu, a jedynie wyjdziesz na miasto raz na dobre żarcie i tyle, ba! może starczy na 2-3 zamówienia McDonalds, szaleństwo. Możesz też je wydać dla pana lekarz po trudnych studiach psychiatrycznych, żeby Ci powiedział, że just do it, zmień pracę i weź te tabsy, które Ci przepisałem.

    Spróbuj teraz zarobić np. 30 tys. zł, w końcu wakacje na wypasie w okresie jesienno-zimowym. Po urlopie wracasz do pracy, a nie do roboty. Dzięki temu, że masz dobre samopoczucie i czujesz się spełniony w pracy, za którą jesteś bardzo dobrze wynagradzany.. to uwaga! Ludzie też Cię bardziej lubią i są chętni na pozapracowe aktywności. Dodatkowo do tej pracy możesz sobie pojechać fajną furką z grzaną dupką. Masz też więcej kasy na np. lepsze ubrania, jakieś koszule lniane w lato, jakieś fajne buciki. Możęsz wyleczyć zęby. Możesz wziąc karnet na padla, squosha, czy co tam chcesz. Możesz zabrać dziewczynę na jakąś fajną randkę, albo jakiekolwiek aktywności typu głupie wyjście na ciasto z kawką kosztuje juz 100 zł na parę, albo wyjście do escape roomu kosztuje z 2-3 stówy już. Nie musisz się martwić rachunkami i przy takich zarobkach zapewne masz kredyt spłacony na mieszkanie więc kamień z serca. Masz też duża poduszkę finansową na nieprzewidziane wydatki, możesz dać najlepszemu kumplowi na wesele w kopertę 5k, bo Cię to nie zaboli za bardzo, ale przez długoletnią znajomość czujesz, że jest tego warty aby tyle mu dać.

    Mogę tak wymieniać cały dzień. Ja wiem też, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i przy takich zarobkach będzie się miało duże wydatki. No, ale up to you jak nimi zarządzisz.

    Ja nawet nie jestem materialistą, ale czy to naprawdę taki wielki szok, jak wielkie możliwości daje większe siano? Jak robić wszystkie te rzeczy jak zostaje parę stów na koncie? no ale piniendze szczęscia nie dają i to przez pogodę źle się czujemy. Dlatego trzeba iść do pana lekarz. Także tak, uważam to za bardzo dużą stawkę, sorry.

  10. Mam AuDHD. Moje koszty medyczne z tego względu plus leki to jakieś 8000zł w tym roku

  11. Umówiłam się kiedyś prywatnie do chirurga. 270zl, zapłacone zanim weszłam. Spoko. Na wizycie zrobił mi USG. Sam od siebie bo uznał za konieczne. Spoko. Zrobione, wyszłam, zapomniałam. Za 2 miesiące dzwoni do mnie kancelaria Medicovera, dzień dobry kiedy pani zapłaci? Ja mówię ale za co, przecież płaciłam za wizytę 270zl. A oni, no tak, ale miała pani USG wykonywane, a to jest dodatkowe 300zl. No poczułam się jak w jakiejś symulacji XDD popukalam im po głowie, powiedziałam że chyba sobie żartują, że nikt mnie o tym nie poinformował że jest to dodatkowo płatne, że USG trwało 2 minuty, że pierwszy raz się w ogóle spotykam z takim absurdem że USG jest dodatkowo płatne (a w tamtym czasie byłam u chirurga średnio raz na 2 tyg) i nie ma opcji. Wyklocilam się i w sumie to mi przyznali rację, nie zapłaciłam, ale do dzisiaj wspominam to z uniesieniem brwi

  12. Tak wspomnę, że we Francji jest program, w którym 12 wizyt u psychologa rocznie jest za darmo. Nie trzeba pokrywać nic a nic z obowiązkowego II filaru ubezpieczenia, a standardowa wizyta u psychiatry to 16,50 euro pokrywane z II filaru ubezpieczeniowegom więc zwrotne.

  13. Ceny wizyty u psychiatry sprawiają że ludzie potrzebują jej jeszcze bardziej – czysty byznes!

  14. Panie Areczku, psychiatra to dla zarządu. Dla pana jest alkoholizm

  15. “…lekarz zawołał następnego pacjenta. Spieszył się, by nie dać długo czekać koledze, a
    wyglądało to mniej więcej tak:
    — Która klasa? Co dolega?
    — Szósta. Mam ostre bóle głowy i…
    — Pije pan?
    — Nie.
    — Pali.
    — Tak.
    — Dużo?
    — Dwadzieścia dziennie.
    — Za dużo. Jak pan przestanie palić, proszę się zgłosić. Pięć punktów. Następny.
    — Klasa? Co dolega?
    — Piąta. Bolą mnie stawy skokowe.
    — Pije pan?
    — Tak.
    — Pali?
    — Trochę.
    — Musi pan przestać pić i palić. Pięć punktów. Następny.
    — Klasa? Co dolega?
    — Szósta. Boli mnie żołądek.
    — Pije pan?
    — Niewiele.
    — Pali?
    — Trochę.
    — Bierze pan proszki nasenne?
    — Czasami.
    — Nie pić, nie palić, nie brać proszków, pięć punktów, następny. W ciągu kilku minut za drzwiami nie było już
    nikogo.
    — To był wariant superekspresowy — usprawiedliwił się lekarz. — Zwykle rozmawiam z nimi trochę dłużej.
    — Nie badasz ich? — zdziwił się Sneer. — Widzę tu pełny komplet najlepszej aparatury diagnostycznej!
    — Szkoda czasu. Jak słyszałeś, każdy z nich pije albo pali. Czy sądzisz, że łatwo przestać pić i palić? Muszą
    wierzyć, że sami są winni swoim dolegliwościom. Nie mam czasu zajmować się zbyt długo pacjentem, płacącym według
    oficjalnego cennika pięć czerwonych za poradę. Moje uposażenie nie zależy od tego, ilu ich przyjmę. Klasy pracujące
    poczuwają się do dodatkowych honorariów w żółtych, a ci, tutaj, choćby chcieli, nie mają z czego.
    — Ciekaw jestem, co byś zrobił, gdyby się okazało, że któryś z nich nie pali ani nie pije? — zaśmiał się Sneer.
    — O, to drobnostka. Kazałbym mu wyleczyć albo wyrwać kilka zębów. To najprostszy sposób na pozbycie się
    pacjenta na dłużej. Oni boją się dentysty jak ognia. Zresztą słusznie. Pewnie nie korzystałeś z pomocy stomatologicznej za
    czerwone punkty? Oni tam dopiero mają metody pozbywania się pacjenta! Więc, kiedy wysyłam kogoś do dentysty, to
    wiem, że nie wróci do mnie, dopóki mu zęby same nie wypadną ze starości.”

    Janusz A. Zajdel, Limes inferior

    Tak mi się przypomniało

  16. Ja płace 400 i teraz czuje się wyruchana jak patrzę na te ceny …

  17. Wspierajmy lekarzy w czasach pandemii.
    Dajmy im pickę za darmo.
    Wesprzyjmy, jak protestują, bo chcą z pieniędzy podatników wyższą pensję.

    Tak samo było z restauratorami w czasie covid-19. Też dostali wsparcie społeczeństwa i też po zniknięciu przyczyn kryzysu nagle ceny wyjebało na poziom wyższy niż europejski a każdy uważa, że to normalne, bo przecież inflacja. Polacy lubią w kakało.

  18. Konsekwencje rozmontowywania publicznej opieki – oraz starzejącego się społeczeństwa, które znalazło alternatywe dla alkoholu w radzeniu sobie z problemami z życiem.

  19. Mam wrażenie, że poniżej 400, to niestety przy obecnych cenach tanio.

    U mnie chyba idzie 350zł za 20 minut? Nie chcę teraz patrzeć w historii ile za 60 minut jak jakaś diagnoza bo mi się słabo zrobi.

  20. Leczę się, prywatnie u tego samego lekarza, od 2020 roku. Pierwsza cena wizyty to było 80 zł. Obecnie konsultacja 330 zł. +312,5% w 5 lat

    Edit: w samym 2022 cena wzrosła ze 180 do 250

  21. Nie, to konsekwencja wyliczeń pracy specjalistów psychiatrii przez NFZ, co w rezultacie powoduje mało chętnych na psychiatrie -> braki lekarzy -> wzrost cen na rynku prywatnym

  22. Spokojnie byl tu ostatnio temat o lekarzach i jednym z najbardziej upvotowanych byl typ, ktory opowiadal, ze jako lekarz zarabia tak malo, ze zastanawia sie nad wyjechaniem z kraju bo mu na rate kredytu na mieszkanie nie starcza, a ludzie go glaskali po glowce, ze “no faktycznie ciezko macie oj ciezko….”. xDD

  23. Pozdrawiam wszystkich fanów prywatyzacji ochrony zdrowia.

  24. Generalnie to jest straszne, bo zarabiam w miarę okey więc mnie jakoś nie nadwyręży te parę stów strasznie, ale kurde jak ludzie zarabiają nie daj Boże minimalna krajową to co wtedy, mają część na NFZ nie wiadomo ile? Ostatnio jechałem godzinę do lekarza, pół godziny po umówionym czasie mnie przyjął, wizyta 10 minut i 350 zł, do niektórych ta kwota decyduje czy będą mieli co włożyć do gara w kolejny tydzień czy nie, a im ktoś starszy to częściej potrzebuje korzystać z lekarzy i najczęściej żyje z emerytury które nie wyrównają się do inflacji aż tak

  25. Cena to jedno.

    1/4 rodziny to wisielce, 1/4 to kliniczna depresja + kilka dwubiegunówek, więc genetycznie tak średnio bym powiedział.

    Kilka lat temu miałem gruby zjazd psychiczny do tego stopnia, że praktycznie nie byłem w stanie się ruszyć z domu. Jakimś cudem wylądowałem na fotelu psychiatry w ramach wizyty prywatnej.

    Nie oczekiwałem współczucia ani empatii, bo psychiatra to nie psycholog, żeby mnie po plecach klepał. Oczekiwałem konkretnej pomocy i minimum profesjonalizmu.

    Pani psychiatra przez całą wizytę była ewidentnie wkurwiona i nawet nie próbowała tego ukrywać. Zrobiła krótki wywiad, który podsumowała słowami (cytat):

    “Proszę pana, ludzie mają większe problemy”.

    Przez resztę wizyty opowiadała mi o swojej córce, która wyleciała do Anglii i której jest ciężko, bo tęskni za domem. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, które z nas ma bardziej z garem.

    Na koniec dodała, że ona we mnie żadnego problemu nie widzi i jeżeli chcę, to mogę szukać pomocy u psychoterapeuty.

    Dobrze wiedziałem, że mój problem to nie jest sprawa dla psychoterapeuty, ale było mi już totalnie wszystko jedno, więc poszedłem.

    Jakież było moje zdziwienie, gdy psychoterapeuta (również prywatnie) po dwóch wizytach wystawił w końcu trafną diagnozę:

    “Nikt za pana nie rozwiąże pańskich problemów”.

    Także no… idź pobiegać i spróbuj się nie smucić. 😛

    EDIT: psychoterapeuta stwierdził, że powinienem iść do psychiatry

  26. Nikt nie trąbi o tym, że kolejka do psychoterapii to jakieś nieokreślone lata świetlne (NFZ), więc każdy chodzi prywatnie (min 200 zł/seans) – i jest gituwa, psycholodzy tacy super, wolontariat uprawiają

  27. Wy u psychiatry chociaż macie konsultacje. 😀 Ja u laryngologa musiałam zapłacić 400 zł z szyją wielką jak moja dupa, żeby usłyszeć w 2 min potwierdzenie, że tak, torbiel boczna szyi i bardzo mu przykro, do widzenia.. XD

  28. Jak spojrzałem prawie 3 lata temu na ceny psychiatrów (dobrze byłoby w końcu zdiagnozować to podejrzewane od prawie dekady ADHD) to wolałem poczekać pół roku na wizytę na NFZ. Pogadaliśmy, w ciągu następnego miesiąca wizyta na wykonanie testu, i tydzień później diagnoza postawiona, leki przepisane. Wizyty co 3-4 miesiące, leki dostaję na ten okres na zapas, jedyny minus to to że i tak wykupić trzeba całość na raz (300-450 zł) bo recepta na psychotropy ważna tylko 30 dni.

    A ogólnie kolejne wizyty to tak jak OP pisze – 5 minut, “wszystko dobrze?” “tak/nie” jeśli “nie” to rozmowa dlaczego (w ten sposób miesiąc L4 wyłapałem jak w robocie myśleli że mogą sobie z mobbingiem pocisnąć). Nie wyobrażam sobie wybulenia 300 zł miesięcznie po to aby typ po 5 minutach rozmowy wypisał receptę i elo.

  29. moje wizyty u psychiatry na NFZ:

    – dziś pan jakoś weszelszy się wydaje, może leki coś dają, proszę recepta, do widzenia

    5 minut wizyta, 1.5h czekania w kolejce. tą samą receptę mogę dostać telefonicznie od pielęgniarki u mojego lekarza rodzinnego.

    1.5 roku kolejka do psychoterapeuty. pół roku później 1.5 roku kolejka do psychoterapeuty.

    w tym kraju jak masz zaburzenia psychologiczne to elo, zostaje się tylko sznur

    “może pan mieć ADHD i autyzm, proszę się udać do placówki XYZ, ja diagnozy nie mogę zrobić”

    idę, pyk 600 zł do tyłu, 2 godziny DIVA-5. Wynik: niekonluzywny, proszę skontaktować się z psychotraumatologiem za milion złotych, którego nie ma w tym mieście.

    Idę do tego samego psychiatry z tym DIVA-5: “z divą nic nie mogę zrobić, proszę udać się do placówki XYZ w mieście 100 km dalej”. diagnoza 2k zł. nie stać mnie, sorry. może i mógłbym uzbierać kasę, ale ustawiłoby mnie to znacząco do tyłu, a nie ma nawet pewności czy byłbym zdiagnozowany z ADHD. Jakbym nie był, to co dalej? Jeżeli jest inna droga, dlaczego nie jest teraz wykorzystywana?

    czas umierać zamknięty w pokoju

  30. Ja idę do poradni chorób metabolicznych, ze skierowania rodzinnego. Powód: niekontrolowane tycie, prawdopodobnie z powodu koktajlu leków przeciwdepresyjnych, które biorę.

    Lekarz tylko patrzy na mnie i:

    – Pani przejdzie na dietę 1600 kcal
    – Ale ja już jestem na 1500 kcal!
    – O, to jeszcze lepiej. I niech więcej pani chodzi.
    – Chodzę ile mogę, wg zegarka tak 6000 kroków dziennie
    – To chodzić 10 000! Tyle, nie spieszy się, przyjdzie pani za trzy miesiące
    – Ale nie chce pan chociaż zapisać leków, jakie przyjmuję?
    – Ta tam się nie znam na tych psychiatrykach…

    W tej chwili ważę 93 kg, “startowałam” od stabilnej wagi koło 55 kg. Bolą mnie kolana. Na szczęście koleżanka-lekarka poleciła mi badania, które powinnam zrobić.

  31. Leczenie depresji to zawsze byla zabawa dla bogatych. Dla biednych jest topienie smutkow w alkoholu i uzywkach

  32. No niestety tanio to już było. I tak, ceny są kompletnie z dupy, ale nie tylko u psychiatrów, ale też w innych specjalizacjach.

    Sytuacja sprzed dwóch tygodni, jakieś choróbsko mnie łamie, duszę się po nocach itp. A że jestem samo-wyzyskiwaczem który pracuje z domu to nie chcę L4, tylko konkretne leki po których się lepiej poczuję. Próbuję umówić wizytę na NFZ, jest czwartek, pierwsza wolna wizyta – środa… W tej samej przychodni mam też pakiet pre-paid prywatnie, ale jak się dowiedziałem że:

    a) termin na poniedziałek i to ewentualnie

    b) internista kosztuje 260 pln

    to sobie dałem spokój. I w sumie dobrze, przemęczyłem się do środy na ibupromie itp. a usłyszałem (po prawie 30 min spóźnienia, żadnego przepraszam ani nic) “rozbierze (!!!) się, kaszlnie (!!!), nic tu nie słyszę, dobrze tu leki, jak nie pomoże przyjdzie (!!!) za tydzień”. Jakbym miał za to dać 260 pln to chyba bym się sam udusił portfelem.

    Żona ma astmę, regularnie musi chodzić po receptę na sterydy, wizyta która się sprowadza do przepisania tych samych leków – 310 pln. Tak naprawdę mogła by to robić pielęgniarka na podstawie tego co ma w karcie od lat, ale nie, lepiej zarobić.

  33. Można znaleźć dobre miejsca na NFZ, nie wszędzie trzeba czekać bardzo długo. Zwykle kilka miesięcy. Jeśli potrzebujesz na już, to zapisz się do kolejki, a w międzyczasie chodź prywatnie. Potem tylko weźmiesz historię leczenia i się przeniesiesz.

  34. Chciałam iść do psychiatry, zobaczyłam ceny i się nagle lepiej poczułam i już mi nie potrzeba

  35. Niech ktoś mi powie, dlaczego żyjemy w kulturze gdzie za kilkuminutową wizytę która składa się tylko z pogawędki o niczym a nie obejmuje żadnej konkretnej diagnozy czy zaleceń nadal trzeba płacić 200-450zł? Dlaczego pacjent który odmawia ryzykuje pozwem? Dlaczego lekarzy (a przede wszystkim ich zarobków) chroni murem Izba Lekarska, a pacjenta Rzecznik który nie ma żadnych praktycznych narzędzi w rozwiązywaniu czegokolwiek? Dlaczego ludzie ciągle bronią tego skurwiał*go systemu skoro niemal każdy ma z nim negatywne doświadczenia?

  36. To nawet niskie ceny jak na te czasy. Co nie znaczy, że niskie ogólnie. Jakiś czas temu szukałam psychiatry w Warszawie i w większości miejsc pokazywało mi ceny w okolicach 380-450 zł. Poszłam to lekarz w ramach wizyty wypisał mi skierowanie na dodatkowe badania kardio, bo leki mogą obciążać serce. Za dwa tygodnie powrót, drugi raz ta sama kwota. Leki wypisane na 1.5 miesiąca, widzimy się ponownie. Nie dziwię się, że jest tyle ludzi z zaburzeniami psychicznymi jeśli miesięcznie muszą wywalać 1000 zł na psychiatrę.

  37. Gościu rok temu za konsultacje online która trwała dokładnie 4 minuty bo ja i moja mama mierzyliśmy czas zapłaciliśmy 450 zł…… chore

  38. Idź na nfz? Chodze od lat i najwiecej czekalem na wizyte 1 msc, nigdy nie zaplacilem nawet zlotowki.

    Edit. Malo tego potem bierzesz zaswiadczenie ze sie tam leczysz do rodzinnego i rodzinny moze wypisywac z dnia na dzien te leki, pozdro.

  39. Nic dziwnego ze ludzie maja co raz gorsze samopoczucia i poglebjaja im sie problemy (zwlaszcza u mniej uprzywilejowanych ludzi) kiedy twoje problemy sa traktowane nie jako cos co z trzeba pomoc ale jako ciężar/problem dla innych nie dla ciebie nawet przez lekarzy, lets be fr te ceny by nie istnialy jakby naprawde chcieli pomoc ludziom. Calyczas slysze od rodziny i ogl od ludzi “to idz do psychiatry/psychologa” “zalatw sobie lekarza” (pomijajac ze mam juz traume i zle przezycia z lekarzami a zwlaszcza psychiatrami) no ale jak? Nie mam na to pieniedzy a jedna wizyta napewno nie naprawi lat depresji, inzomni kronicznej, problemow socjalnych itp. Naprawde jest to przywilej by moc funkcjonowac jak cos ci jest. Ja wiem ze pomocy nie dostane ani nie dam rady sam sobie zalatwic, jakie jest inne wyjscie?

  40. Koleżanka poszła na wizytę profesorska w sprawie przeszczepu bloczków kostnych. Koszt 500zl. W trakcie wizyty kobieta nie wiedziała co zrobić więc wezwała profesora z gabinetu obok. Koszt wizyty 2 x500. Nikt o tym nie informował

  41. Ich wszystkich za przeproszeniem po*ebalo.

    Ginekolog usg i zwykła konsultacja to już z 500 zł w większym mieście.

    Żeby 90% z nich ci powiedziało że weź se pani antykoncepcje i będzie git.
    To jest jakiś nieśmieszny żart z tymi cenami, dosłownie zaczynam czuć obrzydzenie do tej grupy zawodowej, która rzekomo jest od tego żeby pomagać i ratować życie a oni cie wydoją z pieniędzy żebyś zdechł jeszcze szybciej.

  42. Dodatkową patologia jest to, że jak lekarz odwali gowniana robotę to pacjent i tak nie ma nic do powiedzenia. Płacisz, często z góry 400 zł, otrzymujesz syfiatą usługę i nara, możesz co najwyżej napisać na znanym lekarzu jak coś jest nie tak.

  43. Najlepsi są ci, co mają kontrakty w szpitalu (w którym się ledwo pojawiają) i prowadzą prywatną praktykę. Potem swoich klientów operują/przeprowadzają zabiegi na szpitalnym sprzęcie, a Ty za to płacisz 😀

    Chociaż parę dni temu tutaj był post o lekarzach i cała masa ludzi ich broniła, także niektórzy mają lekko napizgane w głowach.

Comments are closed.