Niespełniony to słowo idealnie pasujące do Nikoli Jokicia w koszulce reprezentacji Serbii. O ile w NBA trzykrotny MVP tej ligi ma na koncie tytuł mistrzowski z Denver Nuggets, to w rozgrywkach seniorskich drużynach narodowych wywalczył na razie tylko srebro i brąz igrzysk olimpijskich. Przy czym to wicemistrzostwo z Rio de Janeiro zdarzyło się w czasach, gdy jeszcze nie był wielką gwiazdą czy nawet liderem kadry.
Na EuroBaskecie będzie miał okazję zagrać teraz dopiero po raz drugi. Trzy lata temu Serbia przeszła jak burza przez fazę grupową, a potem potknęła się na Włochach w 1/8 finału. Jeśli Serbowie uważają, że wtedy zabrakło im poważniejszych rywali w grupie i stosunkowo łatwe mecze słabo ich przygotowały do fazy pucharowej, to teraz nie powinni narzekać.
W Rydze spotkają dwa zespoły, które również mają sporo atutów, a wśród nich świetnych podkoszowych z parkietów NBA. Gospodarze Łotysze będą chcieli nawiązać do 5. miejsca ostatnich mistrzostw świata dodatkowo wzmocnieni nieobecnym tam ubiegłorocznym mistrzem NBA Kristapsem Porziņģisem.
Alperen Şengün z Houston Rockets chciałby natomiast z powrotem wprowadzić Turcję do kontynentalnej czołówki. Aż trudno uwierzyć, że tej ekipy nie było w ćwierćfinale ME od 2009 roku! To się może zmienić, bo tegoroczny skład Turków jest wygląda na bardzo mocny, a na dodatek ma za trenera świetnego Ergina Atamana.
Teoretycznie pozostałe trzy zespoły grupy A odstają od trzech wymienionych, więc powinny powalczyć o czwarte miejsce. Czechy to już w coraz większym stopniu młodsze pokolenie z Vitem Krejčím z Atlanta Hawks na czele. Tomas Satoransky i Jan Vesely z Barcelony nie zagrają.