Operacja „Midas” to poważny cios dla ukraińskiej elity politycznej. Udowodniła funkcjonowanie mafijnych schematów oraz skorumpowanie władz — z tego powodu Ukraińcy już niejednokrotnie wychodzili na ulicę. Teraz, w środku wojny, wściekłość sięga zenitu.
NABU i Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna (SAP) poinformowały, że najwyższe kierownictwo spółki Energoatom żądało od kontrahentów nielegalnych prowizji w wysokości 10–15 proc. Na niepokojących nagraniach słychać, jak politycy mówią o milionach dolarów przenoszonych w teczkach — a to dopiero początek skandalu, każdego dnia na jaw wychodzą bowiem nowe obciążające materiały. Szczególnie zastanawiający jest jednak jeden fakt.
Najważniejsze pytanie brzmi: jak wysoko, patrząc na szczeble władzy, naprawdę sięga skandal? Śledczy twierdzą, że podejrzanych jest co najmniej siedem osób. Pięć zostało zatrzymanych, a dwie — w tym domniemany mózg operacji, Timur Mindich — uciekły z Ukrainy. Podejrzany o nielegalną działalność jest m.in. Ołeksij Czernyszow, były wicepremier określany w nagraniach NABU jako „Che Guevara”.
Ukraińskie służby twierdzą, że oskarżeni wyprowadzali państwowe pieniądze — w jednym przypadku podobno przekazano 500 tys. dol. (ok. 1 mln 820 tys. zł, licząc po obecnym kursie wymiany walutowej) żonie Czernyszowa po tym, jak stał się już on podejrzanym.
W środę, 12 listopada, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wezwał swoich ministrów sprawiedliwości i energii do dymisji w związku ze skandalem. Ukraiński minister sprawiedliwości Herman Hałuszczenko, były minister energii, został zawieszony w pełnieniu obowiązków. Nagrania NABU sugerowały, że mógł pomagać Mindichowi w praniu brudnych pieniędzy.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Były doradca Hałuszczenki, Ihor Myroniuk, który również był zaangażowany w ten proceder, został zatrzymany na 60 dni z możliwością zwolnienia za kaucją w wysokości 126 mln hrywien (ok. 3 mln dol. lub blisko 11 mln zł).
Minister energii Swietłana Hryńczuk, która objęła stanowisko w lipcu, na razie pozostaje na czele resortu. Oświadczyła, że Energoatom, państwowa spółka energetyczna będąca przedmiotem śledztwa, współpracuje z organami śledczymi.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że ministrowie powinni ustąpić ze stanowisk. „Minister sprawiedliwości i minister energii nie mogą pozostać na swoich stanowiskach” — stwierdził w filmie opublikowanym w mediach społecznościowych.
Timur Mindich, bliski sojusznik Zełenskiego i współwłaściciel jego dawnej firmy produkującej programy komediowe, uciekł z Ukrainy na krótko przed upublicznieniem zarzutów.
Premier Julia Swyrydenko powiedziała, że Kijów nałoży sankcje osobiste na Mindicha i Ołeksandra Tsukermana, innego biznesmena oskarżonego w tej sprawie. We wtorek, 11 listopada, ukraiński prokurator do spraw zwalczania korupcji stwierdził, że Mindich odegrał kluczową rolę organizacyjną w schemacie korupcyjnym.
Zełenski nie skomentował publicznie sprawy Mindicha, a firma produkująca programy komediowe stwierdziła, że śledztwo nie jest „związane z działalnością studia”.
„Powiedziano mi, że jestem toksyczny”
Skandal spowodował już zmiany w Energoatomie. Rząd rozwiązał radę nadzorczą po krytyce, że jej członkowie, w tym były minister gospodarki Tymofij Miłowanow, dopuścili do rozkwitu korupcji.
— Wszystko stało się biurokratyczne… Domagałem się rezultatów, a nie wyjaśnień dotyczących procesów. Powiedziano mi, że jestem toksyczny, stronniczy i „wymagam niemożliwego” — powiedział Miłowanow wywiadzie dla serwisu Kyiv Post, wyrażając frustrację z powodu bierności rady nadzorczej.
Źródła serwisu Kyiv Post twierdzą, że brak niezależnej rady nadzorczej przyczynił się do powstania skorumpowanego „zaplecza”, które skutecznie zarządzało przetargami o wartości dziesiątek miliardów hrywien.
Skandal ten uwypukla również napięcia polityczne. Materiały ujawnione przez NABU sugerują, że Mindich wywierał wpływ na Hałuszczenkę. Jeden z fragmentów nagrania zawiera rozmowę podejrzanych na temat milionów w gotówce.
„Jak przenosiłeś pudełko?”. „Miało uchwyt, jak torba na laptopa. Później użyłem go do przeniesienia 1,6 mln dol. (ok. 5 mln 820 tys. zł), ale noszenie w nim 1,6 mln nie było zbyt przyjemne” — brzmiała rozmowa między mężczyznami.

Ukraiński minister sprawiedliwości Herman Hałuszczenko (zawieszony w pełnieniu obowiązków)Justin Tallis – WPA Pool/Getty Images / Getty Images
Komentatorzy ostrzegają, że niewystarczające działania przeciwko sieci Mindicha mogą podważyć legitymację rządu w czasie wojny. Ekonomista Serhij Fursa i filozof Wiktor Datsko skrytykowali powściągliwą reakcję władz, twierdząc, że może ona zagrozić stabilności kraju.
— Nie możemy pozwolić, aby prezydent Ukrainy lub ukraińskie władze straciły resztki legitymacji w czasie wojny. Pilnie jej potrzebujemy. W przeciwnym razie grozi nam utrata państwa, podobnie jak podczas I wojny światowej, kiedy dezercja na froncie połączyła się z rozpaczą społeczeństwa i fragmentacją polityczną. Dlatego władze muszą odpowiednio zareagować na doniesienia NABU. Leży to w ich interesie — i w naszym — stwierdził bankier inwestycyjny i popularny ekonomista Serhij Fursa.
Fursa i Datsko zwrócili uwagę na napięcia sięgające „kartonowych protestów”, które wybuchły po tym, jak popierająca Zełenskiego większość parlamentarna przegłosowała ograniczenie niezależności NABU.
Analitycy twierdzą, że nieudana próba ograniczenia uprawnień biura ostatecznie pozwoliła NABU kontynuować śledztwo.
— Nie wiem oczywiście, co Zełenski powinien teraz zrobić, aby przywrócić swoją legitymizację nawet do poziomu sprzed lipcowej afery wokół NABU… Im słabsza jest jego pozycja w kraju, tym bardziej nieprzyzwoite dla naszej suwerenności będą propozycje, które zaczną mu przedstawiać niektórzy z naszych drogich „sojuszników” — zauważa filozof Wiktor Datsko.
— To tak oczywiste, że nie mogę uwierzyć, iż on tego nie rozumie. Nie mogę też uwierzyć, że nikt nie wiedział, co knują te diabły. A jednak nie ma odpowiedniej reakcji — dodaje.
Głównym pytaniem jest teraz, czy Zełenski podejmie zdecydowane kroki, aby pociągnąć grupę Mindicha do odpowiedzialności, czy też będzie chronił swoich sojuszników.
Jak dotąd urząd prezydenta zareagował niemrawo. Tymczasem niektóre powiązane z nim kanały na platformie Telegram nadal oskarżają NABU i SAPO o destabilizację Ukrainy, a nawet o „współpracę z Rosją”.
Niektóre kanały obiecują ujawnić kompromitujące materiały na temat NABU, choć nie jest jasne, czy wpłynie to na rozwój skandalu. NABU stopniowo publikuje nagrania, ok. dwóch dziennie.