W poprzednim sezonie Rafał Gikiewicz był podstawowym bramkarzem Widzewa Łódź. Zagrał we wszystkich 35 meczach. Latem również wygrał rywalizację i został wybrany numerem jeden przez trenera Żeljko Sopicia.
W 1. kolejce Widzew wygrał 1:0 z Zagłębiem Lubin, ale tydzień później przegrał w Białymstoku 2:3, tracąc dwa gole w samej końcówce. I od tego momentu Gikiewicza już w bramce Widzewa nie oglądaliśmy.
– Ta decyzja została mi zakomunikowana bez argumentu sportowego. Trener Sopić wziął mnie na rozmowę w czwartek. W poniedziałek, wtorek i środę byłem jeszcze numerem jeden, ale w czwartek coś się wydarzyło i już miałem nim nie być – tłumaczył Gikiewicz w „Meczykach”.
– Przed sezonem głośno powiedziano mi, że jestem numerem jeden. Wygrałem rywalizację. Pierwszy mecz z Zagłębiem zagrałem na zero, potem przegraliśmy z Jagiellonią. Czy popełniłem błąd? Każdy oceni to po swojemu. Po tym spotkaniu zostałem posadzony na ławkę, następnie ściągnięto kolejnego bramkarza i z automatu dwóch młodszych ma rywalizować, a Gikiewicz w tej rywalizacji de facto nie bierze udziału. Trenuję, robię co mogę, ale nie ma to wpływu na to, jaka będzie moja pozycja w zespole – mówił Gikiewicz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Argentyńska gwiazda nadal zachwyca. Co za gol
Dziś Gikiewicz jest czwartym bramkarzem Widzewa. Mógł odejść latem, było blisko przenosin do Zagłębia Lubin w ostatnim dniu okienka, jednak ostatecznie nic z tego nie wyszło. 37-latek oferował się też Lechii Gdańsk, natomiast klub znad morza nie był zainteresowany.
– Czytam wywiady. Dyrektor sportowy i trener Czubak powiedzieli, że z uwagi na strategię klubu nie jestem brany pod uwagę pod kątem gry. Jestem na tyle skreślony, że nieważne co będę robił, nie jestem w stanie stać w bramce Widzewa. Jest mi przykro z tego powodu, trochę boli mnie serce, ale przełożeni podjęli taką decyzję. Mają do tego prawo. Z władzami klubu się nie dyskutuje – mówił Gikiewicz.
Dodał też, że ma pretensje do łódzkiego klubu o to, jak został potraktowany.
– Nie mam problemu z tym, że Widzew mnie nie chce. Można było ze mną porozmawiać przed obozem w Opalenicy i powiedzieć: „słuchaj Giki, mamy inną strategię, chcemy stawiać na młodych”. W okresie przygotowawczym byłem lepszy od tego młodego bramkarza i nikt mi nie powiedział, że stary Gikiewicz nie będzie bronił. Mam tylko o to pretensje, że przed obozem nie potraktowano mnie po ludzku. Miałem parę ofert i byłem blokowany – przyznał Gikiewicz.