Gdy zmiana przestaje straszyć. „Najważniejszy jest spokój ducha”
Olga Bończyk, opowiadając o wolności (która nadeszła z czasem), nie operuje wielkimi słowami, wskazując raczej na codzienną, organiczną odwagę – wybory nie tyle narzucone, ile dokonane świadomie, a także poczucie, że każde „chcę” jest ważniejsze niż „muszę”.
„Mogę podejmować decyzje za samą siebie i decydować o tym, co chcę zrobić dzisiaj, co chcę zrobić jutro, co chcę zrobić za tydzień i za rok, gdzie chcę być”, mówiła.
Majka Jeżowska patrzy zaś na to przez pryzmat zmiany – tej, która często jest niewygodna, ale niezbędna, bo zatrzymanie się w miejscu bywa dużo groźniejsze niż ryzyko.
„Życie idzie do przodu i jak zostajesz w tym samym miejscu, to możesz nie nadążyć i coś ci ucieknie”, przyznała, opowiadając jednocześnie, że kiedy sama była młodsza, nie czuła się „piękna”, „adorowana”, „potrzebna”, a dziś bez wahania mówi, że przeżywa „najlepszy okres w życiu”.
Obie rozprawiają też o apetycie na życie z niezwykłą swobodą. Zmiana nie jest już potencjalną stratą – jest przestrzenią, w której może wydarzyć się coś dobrego. Bo nawet jeśli coś nie wyjdzie, nawet jeśli jakaś decyzja okaże się nietrafiona, to – jak mówi Majka – „to też jakaś lekcja”.
Jeżowska i Bończyk wyraźnie zdają sobie też sprawę z tego, że prawdziwa siła nie wynika z ciągłej gotowości do działania, ale z umiejętności wyboru; właśnie dlatego ich przyjaźń – wieloletnia i oparta na dziesiątkach wspólnych doświadczeń – staje się lustrem, w którym odbija się cały proces dojrzewania. Majka przyznaje, że zazdrości Oldze pracowitości i ambicji, a Olga odpowiada, że chciałaby posiąść jej umiejętność „leniuchowania”, gdyż sama „jest tak obowiązkowa, że ciągle coś się w jej życiu dzieje”.
Majka mówi zresztą o tym wprost – po latach intensywnej pracy traktuje możliwość decydowania o każdym detalu dnia jak nagrodę; śmieje się, że dziś to ona wybiera, czy w ogóle wstanie z kanapy, czy pojedzie na siłownię, i że „nikt do niczego jej nie zmusi”. A Olga dorzuca jeszcze jeden ważny element: Majka ma w sobie pogodę ducha i rodzaj optymizmu, który pozwala „dać radę”.
„A nawet jak nie, to co? Świat się zawali? Dajmy sobie przyzwolenie na to, że możemy nie dać rady”, skonstatowała z kolei Jeżowska.
Gościnie „halo tu polsat” wspólnie podkreślały też świadomość, że młode kobiety żyją dziś w permanentnym napięciu, w poczuciu winy, w przekonaniu, że ciągle muszą zdążyć, dorównać, udowodnić – choć z doświadczenia wiedzą, że każda z nich w końcu dojdzie do tego momentu, w którym spojrzy w lustro i powie: „jestem piękna i zdolna”, nawet jeśli wcześniej nikt im tego nie mówił. Olga dodała przy tym, że młodość zawsze jest czasem kalkulowania, a dopiero później przychodzi „cudowny moment”, kiedy „wrotki się odpina”, a wszystko staje się lżejsze, bardziej „własne”, bardziej prawdziwe.
Dziś najistotniejsza jest harmonia. Jeżowska powtarza, że „najważniejszy jest spokój ducha”, równowaga wszystkich elementów życia, możliwość decydowania, kim chce być danego dnia – babcią, artystką, kimś rodzinnym albo kimś pracującym – byle była to decyzja świadoma. Bończyk dodaje, że jej największą wolnością okazało się odkrycie, że „nicnierobienie” nie jest stratą czasu – że można leżeć na kanapie z książką albo wpatrywać się w telewizor bez pretensji do siebie; i że dopiero wtedy, w tej prostocie, pojawia się poczucie przestrzeni, którego nie dawały żadne wcześniejsze obowiązki.
Wolność dojrzałych kobiet polega więc na tym, że po latach prób i błędów, ciężkiej pracy, zmian i marzeń przychodzi moment, w którym mogą powiedzieć: jestem tu, gdzie chcę być – i to naprawdę wystarczy. Ba, daje nawet przestrzeń na marzenia z kategorii tych najbardziej wdzięcznych, jak… plan wspólnego domu w ciepłych krajach, gdzie – jak uroczyście zapowiadają Majka i Olga – „będą rządzić”.
Całą rozmowę z Olgą i Majką (podobnie jak wszystkie odciniki „halo tu polsat) zobaczyć można w Polsat Box Go.
Materiał zawierał linki partnerów reklamowych.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas