– To przekonanie, że prawdopodobieństwo grudniowej obniżki stóp przez Fed maleje, odbiera impet rynkowi złota i srebra – wyjaśnia przyczyny piątkowego ruchu David Meger, dyrektor ds. handlu metalami w High Ridge Futures cytowany przez CNBC.

Dlaczego Fed jest ważny dla ceny złota

Złoto nie przynosi odsetek ani dywidend – jego wartość rośnie, gdy alternatywne inwestycje, jak obligacje czy lokaty, stają się mniej atrakcyjne. Gdy Rezerwa Federalna obniża stopy procentowe, oszczędzanie w bankach i inwestowanie w obligacje przynosi niższe zyski. Wtedy więcej osób kupuje złoto jako bezpieczną przystań dla swoich pieniędzy.

Inwestorzy liczyli, że najnowsze dane ekonomiczne pokażą spowolnienie gospodarki, co dałoby Fed argument do grudniowej obniżki stóp. Problem w tym, że najdłuższy w historii shutdown amerykańskiego rządu, który zakończył się dopiero w czwartek, stworzył lukę w danych. Bank centralny i rynki działają teraz niemal po omacku przed grudniowym posiedzeniem.

Nadzieje na obniżkę stóp przygasły po serii ostrożnych wypowiedzi decydentów Fed. Prawdopodobieństwo cięcia o 25 punktów bazowych w grudniu spadło z 64 proc. na początku tygodnia do zaledwie 53 proc. – wynika z narzędzia FedWatch grupy CME.

Prognozy: złoto po 5000 dolarów za uncję

Piątkowy spadek to jednak tylko krótkoterminowa korekta w kontekście długofalowych prognoz. Wiodące banki inwestycyjne zgodnie przewidują, że w 2026 roku uncja złota będzie kosztować między 4400 a 5300 dol. Jak pisaliśmy niedawno, JPMorgan i Goldman Sachs stawiają na poziom powyżej 5000 dol. za uncję w ostatnim kwartale przyszłego roku.

Morgan Stanley jest nieco ostrożniejszy, wskazując na 4400 dol. do końca 2026 roku. Wszystkie te prognozy łączy jedno: przekonanie, że złoto napędzają siły strukturalne, a nie chwilowe spekulacje.

– Inwestorzy traktują złoto nie tylko jako zabezpieczenie przed inflacją, ale jako barometr wszystkiego – od polityki banków centralnych po ryzyko geopolityczne – zauważa Amy Gower, strateg ds. towarów w Morgan Stanley.

Rekordową hossę na rynku złota widać gołym okiem. Pod koniec 2025 roku metal po raz pierwszy w historii przekroczył próg 4000 dol. za uncję, a w październiku krótkotrwale osiągnął szczyt na poziomie 4381 dol. Do 11 listopada zyskał 58 proc., przewyższając praktycznie każdą główną klasę aktywów.

Kluczową rolę w tym wzroście odgrywają banki centralne, które masowo kupują złoto, dywersyfikując swoje rezerwy. World Gold Council informuje, że 95 proc. banków centralnych przewiduje dalszy wzrost globalnych rezerw złota, a 43 proc. planuje zwiększyć własne zasoby w przyszłym roku. Od 2013 roku banki centralne zakupiły łącznie 8200 ton złota.

Ten trend przyśpieszył po 2022 roku, gdy Zachód zamroził rosyjskie rezerwy walutowe. Wiele krajów na rynkach wschodzących zaczęło wtedy redukować zależność od dolara, przenosząc środki do złota. JPMorgan szacuje, że globalny popyt banków centralnych i inwestorów wyniesie średnio 566 ton na kwartał do końca 2026 roku.

– Siły napędzające deficyty i dewaluację walut są strukturalne, a nie cykliczne. Obecny trend prawdopodobnie się utrzyma – ocenia Paul Wong ze Sprott Asset Management.

Nawet konserwatywny Bank Światowy prognozuje średnią cenę złota na poziomie 3575 dol. za uncję w 2026 roku. Ostrzega jednak, że każdy poważny wstrząs geopolityczny może popchnąć ceny znacznie powyżej bazowego scenariusza.

Nowa cena na horyzoncie. Złoto nie chce się zatrzymać

Nowa cena na horyzoncie. Złoto nie chce się zatrzymać