Drużyny, które w swoich grupach zajmą drugie miejsce — czyli tak jak Biało-Czerwoni — oraz czterej zwycięzcy grup Ligi Narodów podzieleni zostaną na cztery koszyki. Kryterium to ranking FIFA. W marcowych dwustopniowych barażach do zespołu z pierwszego zostanie dolosowany (w czwartek 20 listopada w Zurychu o godz. 13) przeciwnik z czwartego, ekipa z drugiego koszyka zmierzy się z rywalem z trzeciego. Wyżej rozstawione drużyny w półfinałach będą gospodarzami.

Następnie ich zwycięzcy zagrają już o udział w mundialu — kto będzie gospodarzem, zdecyduje losowanie. Po meczu z Holandią Polska jest w pierwszym koszyku, ma duże szanse, by to się nie zmieniło i za cztery miesiące pierwszy z dwóch kroków do MŚ wykonalibyśmy na własnym stadionie. Szanse możemy jeszcze zwiększyć, jeśli w poniedziałek wygramy z Maltą. Polska oczywiście jest zdecydowanym faworytem i do meczu przystąpi z dużym optymizmem, którego zastrzyk dało piątkowe spotkanie z Holandią.

O tym, że drużyna ma się rozwijać z meczu na mecz, opowiadają kolejni selekcjonerzy. Mówił tak już Michał Probierz, tyle że postępu nie było widać. Inaczej jest za kadencji Jana Urbana.

Od września, kiedy przejął zespół narodowy, Biało-Czerwoni przebyli długą drogę. Urban jako selekcjoner debiutował w Rotterdamie w spotkaniu z Holandią. Czasu na przygotowanie piłkarzy miał jak na lekarstwo, mógł przeprowadzić ledwie trzy treningi. Biało-Czerwoni zremisowali 1:1, choć statystyki jednoznacznie wskazywały, kto miał przewagę. Posiadanie piłki? 74 procent czasu byli przy niej Pomarańczowi. Strzały? 14 do 6 dla gospodarzy, w celnych: 5:2. Współczynnik goli oczekiwanych (xG)? U Holendrów 1,24, u nas 0,30. Przepaść.

Prawdopodobne składy na mecz Malta – PolskaPS / Materiały prasowe

Prawdopodobne składy na mecz Malta – Polska

Tymczasem jak to wyglądało w piątek, kiedy ponownie było 1:1? Posiadanie piłki: 60 do 40 dla zespołu Ronalda Koemana i to jedyna z ważniejszych pozycji, w której był górą. Polacy częściej uderzali (12 do 8), w tym celnie (5 do 3). Gole oczekiwane: 1,58 do 0,81. Dlatego mimo że na twarzach polskich piłkarzy i Urbana rysowało się zadowolenie po tym, co pokazali na Narodowym, najczęściej powtarzali słowa: „szkoda” i „zawód”.

— Można o nim mówić, jeśli spojrzy się, ile mieliśmy sytuacji. Holendrzy poza akcją bramkową w zasadzie innych sobie nie stworzyli — mówił Robert Lewandowski. Jan Urban zapytany, czy czuje, że można było zgarnąć pełną pulę, powiedział: — Mówiłem Ronaldowi Koemanowi, że może spotkamy się na mistrzostwach i tam ich „walniemy”.

To pokazuje, że dziś mamy inną reprezentację niż jeszcze dwa miesiące temu, obecna jest odwrotnością tej z czerwca, kiedy przegrywaliśmy z Finlandią, Lewandowski decyzją Probierza stracił opaskę kapitana i wszystko skończyło się rezygnacją poprzedniego selekcjonera.

Urban znów pokazał, że ma nosa do wyborów personalnych. Podobnie jak u Adama Nawałki, w jego słowniku nie ma słowa „problem”. Zamiast tego jest wyzwanie, któremu należy sprostać. W spotkaniu z Holandią nie mógł skorzystać z czterech piłkarzy, którzy zaczynali mecz w Rotterdamie i byli u niego pewniakami także w kolejnych starciach o punkty, czyli wykartkowanych Bartosza Slisza i Przemysława Wiśniewskiego oraz kontuzjowanych Jana Bednarka (był obecny w Warszawie) i Łukasza Skorupskiego. Zmiennicy spisali się znakomicie, Tomasz Kędziora był liderem defensywy. Istniały obawy, czy w grze przeciw Holendrom kadra poradzi sobie bez typowego defensywnego pomocnika, którego zadaniem byłoby tylko przerywanie akcji. Ofensywny skład sprawił, że brak „przecinaka” nie był widoczny. Cofnięty Piotr Zieliński rozgrywał jeden z najlepszych meczów w reprezentacji, osiem razy zagrywał długie podania — każde było celne.

— Miałem wielu ofensywnych zawodników i z żadnego nie chciałem rezygnować. Jestem zadowolony z tego spotkania. Wcześniej mówiłem, że chciałbym zobaczyć drużynę wykonującą kolejny krok do przodu z bardzo wymagającym rywalem, ale już na własnym boisku. Wydaje mi się, że to widzieliśmy — dodał Urban.

Mecz z Maltą będzie inny niż z Holandią

Mecz z Maltą będzie już inny nie tylko ze względu na klasę rywala. — Należy spodziewać się, że z naszej strony będzie więcej ataków pozycyjnych — zapowiedział Lewandowski. Urban znów będzie mógł skorzystać z Wiśniewskiego i Slisza. Wypadł mu jednak Sebastian Szymański, który mecz z Holandią zakończył przedwcześnie z powodu kontuzji i dla niego zgrupowanie już się zakończyło. Dla Urbana to jednak nie problem, a wyzwanie.