- Giełda najniżej od miesiąca, spadki wyglądają coraz poważniej
- Kolejny głos z RPP o możliwej obniżce stóp w grudniu
- 26 mld złotych deficytu w budżecie w październiku
- Bruksela proponuje 90 mld euro grantu dla Ukrainy
- Najmniej ofert pracy od czasów pandemii
1. Giełda najniżej od miesiąca, spadki wyglądają coraz poważniej
Pogłębiają się spadki na światowych giełdach, a ta warszawska nie stanowi wyjątku, indeksy WIG i WIG20 w poniedziałek spadły do poziomu najniższego od miesiąca.
Notowania giełdowe indeksu WIG 20, źródło: investing.com
Wieczorem to samo spotkało indeksy amerykańskie, a dziś w nocy spore spadki dominowały na giełdach w Azji. Kontrakty terminowe na indeksy w Europie i w USA też lecą w dół, zapowiadając dziś kolejny dzień spadków.
Szczyt notowań na giełdach mieliśmy pod koniec października, wtedy zaczęła się po niej rozlewać fala spadków napędzana wątpliwościami co do wycen rynkowych spółek związanych z rozwojem AI. Zaczęło się od rozczarowania wynikami Meta Platforms, swoją drogą akcje spółki Marka Zuckerberga od tamtej pory spasły już o blisko 20 proc.
Notowania giełdowe akcji Meta Platforms, źródło: investing.com
W kolejnych dniach pojawiały się opinie i informacje niekorzystne dla spółek technologicznych, a ostatnią z nich jest ta z poniedziałku o tym, że znany inwestor Peter Thiel sprzedał cały swój pakiet akcji NVidii.
NVidia, która miesiąc temu była warta ponad 5 bln dolarów, a teraz już „tylko” 4,5 bln dolarów jutro wieczorem publikuje swoje wyniki kwartalne, a obecne spadki na giełdach to zapewne w dużym stopniu efekt obaw o to, jak na nie zareagują inwestorzy.
W tym sezonie publikacji wyników większość spółek związanych z AI po wypuszczeniu swoich raportów traciła na wartości, bo rynek uznawał, że wyniki finansowe, nawet jeśli były świetne, to nie stanowiły uzasadnienia dla bardzo wysokich wycen tych spółek na giełdzie.
Jeśli taki sam mechanizm pojawi się w przypadku NVidii, jej spadki mogą pociągnąć za sobą niżej amerykańskie indeksy i w kolejnym kroku pogłębić korektę na globalnych rynkach finansowych. Od szczytu z 29 października akcje NVidii zdążyły już spaść o ponad 12 proc.
Notowania giełdowe akcji NVidia, źródło: investing.com
2. Kolejny głos z RPP o możliwej obniżce stóp w grudniu
Mamy kolejny, trzeci już głos ze strony Rady Polityki Pieniężnej, dopuszczający możliwość obniżenia stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu w grudniu. Tym razem pogląd podobny do tego, który wcześniej przedstawili Ireneusz Dąbrowski i Ludwik Kotecki wyraził Wiesław Janczyk.
PAP cytuje wypowiedź Janczyka dla Bloomberga, w której mówi on, że:
Jeżeli otoczenie gospodarcze pozostanie stabilne, można zakładać niewielkie dostosowanie stóp procentowych banku centralnego i obniżenie ich poziomu w najbliższej przyszłości.
Następnie precyzuje, że obniżka możliwa jest w grudniu.
Gdyby do tego doszło, grudniowa obniżka byłaby już szóstą w tym roku, a poziom stóp zostałby w tym czasie łącznie obniżony aż o 1,75 punktu procentowego, z 5,75 proc. do 4 proc.
Cały czas w dół idzie też często wykorzystywana w umowach kredytowych stawka WIBOR 3M. W dniu ostatniej obniżki stóp w NBP na początku listopada wynosiła ona 4,37 proc., a teraz jest już na poziomie 4,27 proc. POLSTR 3M, czyli nowy wskaźnik, mający zastąpić WIBOR także spada i wynosi teraz 4,49 proc.
3. 26 mld złotych deficytu w budżecie w październiku
Budżet państwa miał w październiku 26 mld złotych deficytu – wynika z nowych danych Ministerstwa Finansów. Licząc od początku roku, sięga on już 227 mld zł, co oznacza, że aby zmieścić się w limicie wyznaczonym na cały ten rok przez ustawę budżetową na poziomie 289 mld zł, w ostatnich dwóch miesiącach roku będzie mógł się zwiększyć już tylko o 62 mld zł. Oznacza to, że minister finansów prawdopodobnie tym razem nie będzie mógł w grudniu księgować części wydatków przyszłorocznych „na zapas”, tak jak to się od lat dzieje każdego grudnia.
Od czasów pandemii i 2020 roku deficyty obejmujące tylko grudzień w kolejnych latach wynosiły: 72, 77, 31, 43 i w ubiegłym roku 69 mld zł. Tym razem jednak nie będzie na to miejsca.
Z drugiej strony tegoroczny deficyt jest wyjątkowy i nieporównywalny, bo wynika w dużym stopniu z reformy finansów samorządowych, która pozbawiła budżet centralny już 101 mld zł z podatków PIT i CIT. Ta sama ustawa z drugiej strony ograniczyła subwencje dla samorządów będącą wydatkiem budżetowym o 60 mld zł, więc per saldo strata budżetu z tytułu tej zmiany w prawie sięga około 40 mld złotych.
Do tego w tym roku z budżetu spłacono stare długi BGK i PFR za 56,2 mld zł. Tak więc gdyby tych wszystkich nadzwyczajnych wydarzeń nie było, deficyt w budżecie byłby o blisko 100 mld złotych mniejszy i tym samym nie byłby wtedy rekordowy.
W październiku martwić może jednak słaby, bo tylko o niecałe 7 proc. wzrost dochodów z VAT i spadek o 2,6 proc. dochodów z akcyzy w stosunku do października 2024 roku
4. Bruksela proponuje 90 mld euro grantu dla Ukrainy
Jeśli nie uda się przekazać Ukrainie pieniędzy w oparciu o zamrożone w Belgii rosyjskie aktywa, wtedy Unia mogłaby wspomóc naszego wschodniego sąsiada grantem w wysokości 90 mld euro – zakłada nowa propozycja Komisji Europejskiej.
Celem nowej pomocy jest uzupełnienie deficytu w ukraińskich finansach publicznych sięgającego według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego na 135,7 mld euro w latach 2026-2027. Tylko w przyszłym roku potrzeby finansowe ukraińskiej armii pozwalające kontynuować wojnę z Rosją wynoszą co najmniej 51,6 mld euro. Ukraina tych pieniędzy nie ma. Zgodnie z założeniami Komisji, wsparcie nie powinno zwiększać zadłużenia Ukrainy i powinno być rozłożone sprawiedliwie pomiędzy kraje UE oraz partnerów międzynarodowych.
O pomyśle informuje Bloomberg, który dotarł do listu szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen do unijnych przywódców. Wspomina ona tam o trzech wariantach postępowania: opisanym powyżej, oraz alternatywnie o zaciągnięciu przez UE 90 mld euro długu dla Ukrainy i o dotychczasowym pomyśle wykorzystania rosyjskich zamrożonych aktywów jako zabezpieczenia takiej pożyczki.
Według von der Leyen pomysł z grantem można zrealizować szybciej, ponieważ nie wymaga on zgody każdego unijnego państwa na gwarantowanie spłaty pożyczki.
Jeśli 90 mld euro rozłożymy pomiędzy kraje unijne według wielkości ich PKB, wtedy na Polskę przypada około 5 proc. tej kwoty, czyli około 4,5 mld euro. Jednak wg von der Leyen koszt byłby mniejszy, sięgałby od 0,16 do 0,27 proc. PKB unijnych państw, czyli w przypadku Polski mógłby zawierać się w przedziale w okolicach 6-11 mld złotych.
Wcześniejszy pomysł z pożyczką zabezpieczoną rosyjskimi aktywami jest wciąż blokowany przez Belgię, która boi się ewentualnych konsekwencji prawnych i odwetu ze strony Rosji.
Komisja ma teraz czekać na reakcje stolic europejskich na nową propozycję, zanim zdecyduje co robić dalej w kwestii finansowania działań wojennych Ukrainy.
5. Najmniej ofert pracy od czasów pandemii
Z polskiego rynku znikają oferty pracy, w październiku wg analizy Grant Thornton było ich 253 tysiące, czyli o 32 tysiące mniej niż rok temu. Oznacza to spadek w skali roku aż o 12 proc.
Jednocześnie w stosunku do września liczba ogłoszeń zmalała o ponad 12 tysięcy, czyli o 5 proc. Dane są najgorsze od pięciu lat, mniej ofert pracy w październiku ostatni raz było w 2020 roku, czyli w samym środku pandemii
Po cichu liczyliśmy, że okres powakacyjny przyniesie nowy początek i rekrutacje przyspieszą, ale niestety nadal w danych tego nie widać.
Fakt, że liczba rozpoczętych procesów rekrutacyjnych jest na poziomie zbliżonym do tego z października 2020 roku, jest zastanawiający. Przypomnijmy, że był to okres, w którym przez Polskę przetaczała się główna fala zachorowań na covid. Zakażeń przybywało z dnia nadzień, pracodawcy mieli ogromne obawy o przyszłość, ponadto rząd wprowadzał co tydzień nowe ograniczenia dla biznesu, praktycznie zamrażając część branż.
Obecnie nic takiego nie ma miejsca, a mimo to aktywność rekrutacyjna jest podobna – powiedziała cytowana w komunikacie Magdalena Marcinowska, partner w Grant Thornton.
Liczba ofert najwolniej, bo tylko o 4 proc. W skali roku spada w Warszawie, spadki w Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu sięgają 7 proc., a w Krakowie 9 proc. Znacznie gorzej jest w Katowicach, Szczecinie i Bydgoszczy, gdzie liczba ofert zmalała o blisko 20 proc.
Pomimo generalnie trudnej sytuacji, są zawody, w których kryzysu nie widać, nadal bowiem rośnie liczba ofert pracy dla: lekarzy, pielęgniarek, radców prawnych, księgowych, oraz specjalistów do spraw HR, cyberbezpieczeństwa, oraz e-commerce.