Samsung Galaxy A57 5G zadebiutuje z szybszym ładowaniem od Galaxy S26 i jak co roku będzie to gorący temat. Jak co roku niczego to też nie zmieni – w USA sprzeda się bajecznie, w Europie mało kogo zainteresuje. Dobrze jest mieć wybór.
W sieci pojawiły się doniesienia na temat Samsunga Galaxy A57 5G. Telefon jest uznawany za wyznacznik tego, jak powinien wyglądać średniak z Androidem – na szczęście nie w Polsce.
Samsung Galaxy A57 5G z szybszym ładowaniem od Galaxy S26
Chińska certyfikacja 3C ostatecznie potwierdziła, że Samsung Galaxy A57 5G otrzyma ładowanie o mocy 45W. Jednocześnie oznacza to, że średniak z Korei będzie na papierze ładować się szybciej od flagowego Galaxy S26. Piszę „na papierze”, ponieważ w naszych testach różnica pomiędzy samsungowymi 25W i 45W jest praktycznie żadna. Tłumacząc na ludzki – będzie śmiesznie wolno.
Ładowanie w Samsungu Galaxy A57 / fot. 3C
Tak naprawdę największym problemem Samsunga Galaxy A57 nie będzie szybkość ładowania, ale bateria. Jego 5000 mAh będzie wyglądać komicznie na tle konkurencji ze sklepowej półki, która bez trudu przekracza 6000, a czasami nawet 7000 mAh. Do tego Samsung jest w patowej sytuacji, w której nie może sobie pozwolić na jej zwiększenie. Wtedy średniak działałby o kilkadziesiąt procent dłużej od flagowca, a to wyglądałoby źle.
Ciekawi mnie, co tym razem pokaże „defaultowy” średniak z Androidem
Czytając zachodnie media odnoszę wrażenie, że w USA i UK to inny, bardzo smutny świat. Polecajki „tanich telefonów” albo „telefonów dla ucznia i studenta” to powtarzana w kółko lista Google Pixel 9a-iPhone 16e-Samsung Galaxy A56. Czasami pojawi się jakaś Motorola, pokazana jako „alternatywa dla odważnych”. Jeżeli tak wygląda amerykański sen, to ja wolę postkomunistyczny koszmar.
Biorąc pod uwagę, że mamy już listopad, dysponujemy zadziwiająco małą dawką informacji na temat Samsunga Galaxy A57. Napisałbym, że to dlatego, że budzi tyle emocji, co wyprawa na grzyby. Nie zrobię tego jednak, bo chodzenie na grzyby w tym kraju wyrosło ostatnio do poziomu religii, a ja jestem ateistą.
Tak naprawdę Samsung strzela do pustej bramki – w USA ten telefon i tak sprzeda się jak marzenie. Sęk w tym, że w Europie mamy tak potężną listę alternatyw z Chin, że Galaxy A57 ma poprzeczkę zawieszoną wyżej niż którykolwiek z poprzedników. I ja już wiem, że nie będzie w stanie jej przeskoczyć.
Źródło: 3C, opracowanie własne
