Skoczek narciarski w kilka miesięcy z zawodnika znanego głównie najbardziej zagorzałym kibicom tej dyscypliny stał się rozpoznawalny przez niemal wszystkich fanów w naszym kraju. Nie można się temu w ogóle dziwić. 18-latek całkowicie sobie na to zasłużył dzięki osiąganym wynikom.
Kacper Tomasiak najpierw świetnie zaprezentował się latem w zawodach FIS Cup, a później w Pucharze Kontynentalnym, ostatecznie tryumfując w klasyfikacji generalnej. Wspaniałe rezultaty przełożyły się na możliwość występu w Letnim Grand Prix. W Klingenthal w mocno obsadzonym konkursie indywidualnym uplasował się na ósmej pozycji. Dzień później skoczył w duecie z Kamilem Stochem. W najbliższy weekend będzie mógł zadebiutować w Pucharze Świata.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowy trening Polaka. Spotkał się z legendą sportu
Mateusz Kmiecik, WP SportoweFakty: Pod koniec sezonu letniego mówiłeś, że jesteś trochę zmęczony. Teraz jest już lepiej?
Kacper Tomasiak: Myślę, że teraz już jest w porządku. Przez lato nie miałem tyle startów, ale pod koniec trochę więcej się ich nazbierało, więc pojawiło się minimalne zmęczenie.
Nie ukrywajmy, że w ostatnim czasie wokół twojej osoby zrobiło się głośniej. To problematyczne czy wręcz przeciwnie – ponieważ, dla przykładu, pojawiła się większa liczba sponsorów?
Myślę, że taka rozpoznawalność też jest dobra, chociażby właśnie ze względu na sponsorów. Aczkolwiek tak naprawdę za bardzo mi to nie przeszkadza. W trakcie zawodów skupiam się na tym, co mam zrobić na skoczni i odcinam się od całej otoczki.
Jesteś osobą, która lubi czytać o sobie w mediach czy wręcz przeciwnie i w ogóle nie spoglądasz, co się o tobie mówi?
Czasami zdarza mi się spojrzeć. Jednakże, tak jak mówiłem, w trakcie konkursów potrafię się od tego odciąć i skupić na tym, co muszę zrobić.
Czy ty się w ogóle stresujesz?
Tak naprawdę pojawia się on może przed i po zawodach. W trakcie oddawania skoków stres nie przeszkadza mi w poprawnej technice. Nie spinam się i skoki wychodzą bardzo dobrze. Dochodzi także trochę adrenaliny, więc nawet wychodzą one lepiej niż na treningach. Dla mnie to duży plus.
Twój tata obecnie pełni rolę pewnego rodzaju psychologa?
W pewnym sensie tak, choć bardziej jest to pomoc na zasadzie powiedzenia, kiedy się skupić na treningach, a kiedy trochę od nich odpocząć i skoncentrować się na sprawach medialnych. Jest kimś pomiędzy psychologiem a menadżerem. Doradza również, jak poradzić sobie z otoczką, która się zmienia w trakcie przechodzenia do zawodów najwyższej rangi.
Do igrzysk jeszcze daleko, ale to one są twoim głównym celem?
Myślę, że nie najważniejszym, ponieważ dopiero wchodzę w skakanie na najwyższym poziomie. Wiadomo, igrzyska są takim celem, lecz niekoniecznie na ten sezon. Jednakże, jeżeli będę skakać na tyle dobrze, żeby tam pojechać, będę bardzo zadowolony. Mimo wszystko, wolę się skupić na skakaniu w Pucharze Świata i zbieraniu doświadczenia. Istotne są również Mistrzostwa Świata Juniorów, bo tam można zdobyć dodatkowe miejsce na cały sezon PŚ. Na tych zawodach wolałbym się bardziej skupić.
Sam przyznawałeś, że są jeszcze pewne elementy, nad którymi musisz pracować. Najważniejszy to ostatnia faza lotu?
Tak, mam z tym jeszcze trochę kłopot. Aczkolwiek już teraz pojedyncze skoki zaczynają wychodzić w miarę dobrze. Myślę, że do pierwszych konkursów uda się to ustabilizować, aby w każdej lub przynajmniej w większości prób ta końcówka lotu wychodziła, żebym nie tracił tych kilku metrów.
Tego ci brakuje, aby doskoczyć do ścisłej czołówki?
Trudno to stwierdzić po samych treningach. Uważam, że trzeba będzie poczekać do pierwszych zawodów. Wówczas się okaże, na ile to wystarczy.
O skali twojego talentu było wiadomo dawno, jednak co spowodowało, że w tym roku wskoczyłeś na tak wysoki poziom?
Przede wszystkim udało mi się poprawić sam skok i połączyć wszystkie elementy. Wcześniej raz wychodziło mi jedno, a za drugim razem coś innego. Jeszcze w tym locie są małe rezerwy, lecz już i tak to jest na wysokim poziomie.
Wyjście z progu jest za to twoim największym atutem?
Trudno stwierdzić, ale sądzę, że najlepiej się czuję w momencie samego odbicia, chociaż w pozycji najazdowej też nie mam ostatnio problemów. Teraz już cały skok udaje się tak poskładać, żeby był niezły. Mimo wszystko, jeśli miałbym wskazać tę jedną rzecz, to byłoby to odbicie.
Nie jest tajemnicą, że wielu młodych zawodników ma kłopoty z techniką, ponieważ nadal rosną. Jak to wygląda w twoim przypadku?
Wydaje mi się, że fazę wzrostu mam za sobą, gdyż wzrost już w miarę ustabilizował się na jednym poziomie, więc raczej nie będzie większych zmian. Wcześniej, kiedy rosłem, miałem może trochę problemy, ale także nie jakieś ogromne. Dlatego nie mogę narzekać pod tym względem.
W twoich mediach społecznościowych poza skokami trudno znaleźć coś więcej. Jakie masz jeszcze zainteresowania?
Chyba nie mam głównego hobby. Wszystkiego próbuję po trochę. Czasami poczytam książkę, innym razem pogram na komputerze albo obejrzę jakiś film. Skoki od dzieciństwa były moim głównym zainteresowaniem, dlatego jestem w stanie się skupić na nich niemalże w stu procentach.
Rozmawiał Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty