Przypomnijmy, że Kevin Spacey, który zdobył Oscary za role w „Podejrzanych” i „American Beauty”, został odsunięty od hollywoodzkiego przemysłu filmowego po licznych oskarżeniach o niewłaściwe zachowania, które pojawiły się w 2017 roku. W efekcie stracił główną rolę w serialu „House of Cards” i zwolniono go z pracy przy filmie „Wszystkie pieniądze świata”. Sceny nakręcone z jego udziałem zostały zrealizowane ponownie. Aktor został zastąpiony przez Christophera Plummera.

W najnowszym wywiadzie dla „The Telegraph” aktor wyjawił nowe fakty na temat obecnej sytuacji życiowej. Dawny gwiazdor przyznał, że nie ma stałego zatrudnienia i podejmuje się wszelkich projektów, które zapewniłyby mu zarobek. Mężczyzna nieustannie próbuje także odbudować swoją pozycję w branży. Dodał, że w związku z trudną sytuacją nie ma własnego domu, a wszystkie jego rzeczy przechowywane są wynajętym w magazynie.


„Mieszkam w hotelach, mieszkam w Airbnb. Jadę tam, gdzie jest praca. Dosłownie nie mam domu, to właśnie próbuję wyjaśnić. Mieszkam gdzie popadnie. Koszty w ciągu ostatnich siedmiu lat były astronomiczne. Miałem bardzo mało dochodów, a wszystko wydawałem” – wyznał dwukrotny zdobywca Oscara. 

Aktor wierzy, że jego los się odwróci, jeśli otrzyma propozycję współpracy z osobą, która uznawana jest za autorytet w branży filmowej.

„Jesteśmy w kontakcie z kilkoma niezwykle wpływowymi osobami, które chcą przywrócić mnie do pracy. Stanie się to w odpowiednim czasie. Ale powiem też, że moim zdaniem branża wydaje się czekać na pozwolenie – od kogoś, kto cieszy się ogromnym szacunkiem i autorytetem. Mam więc wrażenie, że jeśli Martin Scorsese lub Quentin Tarantino zadzwonią jutro do [mojego menedżera, Evana Lowensteina], to będzie po wszystkim. Będę niezwykle zaszczycony i zachwycony, gdy ktoś o takim talencie odbierze telefon” – powiedział Spacey.

Zobacz też:

Widzowie na całym świecie czekają na ten film. Jest pierwszy zwiastun



Wideo






„Wielki Marty” [trailer 2]
materiały prasowe


INTERIA.PL