Za rządowym projektem głosowała cała koalicja rządowa – łącznie 237 posłów. Kontrowersyjnym rozwiązaniom sprzeciwił się kluby PiS oraz Konfederacji (w sumie 200 parlamentarzystów). Partia Razem wstrzymała się od głosu.

Rząd zachwala projekt, opozycja mówi o groźbie cenzury


Politycy z koalicji rządzącej zapewniają, że projekt ma na celu stworzenie nowoczesnego systemu skutecznej walki z nielegalnymi treściami oraz dezinformacją, który „będzie chronił użytkowników w sieci i zapewni przejrzyste zasady działania dla platform internetowych”. Zgodnie z prawem nadzór nad stosowaniem DSA ma sprawować prezes UKE, KRRiT oraz prezes UOKiK.


„Sejm przyjął ustawę, która ma wzmocnić ochronę użytkowników w internecie. Nowe przepisy wdrożą w Polsce unijny Akt o usługach cyfrowych (DSA). Dzięki nim łatwiej będzie walczyć z nielegalnymi treściami, szybciej reagować na nadużycia i skuteczniej egzekwować odpowiedzialność” – zapewnia Ministerstwo Cyfryzacji we wpisie zamieszczonym na portalu X.


Wicepremier Gawkowski przekonuje, że dzięki uchwalonej ustawie internet będzie „bezpieczniejszym miejscem, użytkownicy będą mieli silniejszą pozycję kiedy platformy zdecydują się usunąć ich materiały”.


Opozycja z kolei przekonuje, że nowe rozwiązania mogą posłużyć do cenzurowania treści, które władza uzna dla siebie za niekorzystne. „Koalicja 13 grudnia właśnie otworzyła furtkę do cenzury w sieci. DSA to realne zagrożenie dla wolności słowa. Powiedz STOP zanim będzie za późno” – grzmią politycy PiS.

Nowelizacja ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną


Projekt ma szeroki zakres przedmiotowy i został już nieco złagodzony względem pierwotnej wersji, ale nadal przewiduje bardzo niebezpieczne regulacje. Część rozwiązań nie budzi wątpliwości, jednak przeciwnicy DSA wskazują, że są tam zaszyte przepisy, które w praktyce wprowadzą możliwość stosowania cenzury politycznej poprzez zablokowanie treści, które mogą być niewygodne dla rządu albo nie spodobają się rozmaitym aktywistom czy NGO-som. Bez wyroku sądu urząd (UKE, KRRiT) będzie mógł zablokować nie tylko daną treść, ale również dowolny portal internetowy czy kanał na YouTube bądź innej platformie video. Wnioskować o to będą mogły „zaufane podmioty sygnalizujące„, które zgodnie z projektem mają otrzymywać z podatków pieniądze.


Czytaj też:
Rząd w obronie żydowskich środowisk. Chce „zapobiegać antysemityzmowi” w mediachCzytaj też:
„Czysta kalka z komuny”. PiS punktuje w Sejmie rządowy projekt o blokowaniu treści