-
Polscy skoczkowie zaliczyli udany początek sezonu w Lillehammer, osiągając solidne rezultaty w pierwszym konkursie.
-
Kamil Stoch był najbliżej czołowej dziesiątki, a debiutant Kacper Tomasiak również zdobył punkty, zadowalając trenera Macieja Maciusiaka.
-
Trener ujawnił, że czarnym koniem miał być Piotr Żyła, który mimo początkowego spięcia pokazał potencjał podczas zawodów.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Maciej Maciusiak, trener kadry polskich skoczków, zapowiadał, że nasi zawodnicy są gotowi na inaugurację. I rzeczywiście. Piątek może nie był najlepszy w Lillehammer, ale już w sobotę Biało-Czerwoni pokazali się z dobrej strony.
Najlepszym z naszych skoczków był Kamil Stoch. On w kwalifikacjach zajął czwarte miejsce, a po pierwszej serii konkursowej był 10. W drugim skoku – jak sam przyznał – napalił się za bardzo i ostatecznie ukończył rywalizację na 13. pozycji.
Adam Małysz wyjawił wszystko ws. Kamila Stocha! „To nie wchodzi w rachubę”. WIDEOPolsat SportPolsat Sport
Tak dobrze Polacy ostatni raz zaczynali sezon trzy lata temu
W „30” byli jeszcze: Kacper Tomasiak, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Paweł Wąsek. Żyła i Kubacki w pojedynczych seriach wskakiwali do „10”. Nie jest zatem źle, jak na początek. Ostatni raz Polska miała co najmniej pięciu zawodników w „30” na inaugurację trzy lata temu w Wiśle, ale wówczas mieliśmy kwotę krajową. W Lillehammer więcej skoczków w serii finałowej mieli tylko Austriacy.
To był udany początek. Było to, co zapowiadaliśmy. Biliśmy się o „10”. Pięciu zawodników zdobyło punkty. W tym wszystkim szkoda Olka Zniszczoła. Nie poradził sobie w tych trudnych warunkach. Jest na pewno dużo optymizmu po tym konkursie
Trener gratulował udanego debiutu Tomasiakowi, bo ten zajął 18. miejsce, choć z pewnością tego skoczka na jeszcze lepsze skoki.
– Poradził sobie wyśmienicie w debiucie – podkreślił Maciusiak.
Piątkowe treningi nie wskazywały na to, że może być tak dobrze. Wiedzieliśmy, że mocni są Kamil Stoch i Tomasiak, ale reszta nie przekonywała swoimi skokami.
– Gdyby nie to, że latem te pierwsze dni wyglądały podobnie w naszym wykonaniu, to pewnie po tych pierwszych treningach byłoby trochę niepokoju. W zawodach było już o wiele lepiej. O tym się nie mówi, ale inauguracja sezonu zawsze jest trudna. Każdy przeżywa bardzo te pierwsze skoki. Tego napięcia jest zdecydowanie więcej, niż w innych zawodach. Po piątkowych treningach rzeczywiście można było sądzić, że nie wprowadzimy aż tylu skoczków do serii finałowej, ale z kolei wiedziałem, jak kadra skakała w Wiśle i Zakopanem. Dlatego zachowywałem spokój – oceniał Maciusiak.
Maciusiak zdradził, kto miał być czarnym koniem
Cały czas stawiałem na Piotrka Żyłę. On naprawdę bardzo dobrze skakał w Zakopanem. W piątek wyglądało to słabo. Nie chciało go nakręcić. W sobotę już w drugim skoku w konkursie pokazał, że chyba głowa mu puściła. Mimo że spóźnił ten skok, to jednak były metry. Do tego widać było, że te skoki sprawiają mu radość
Piotr Żyła: Spięło mnie jak gówniarza. Skakałem, jakbym miał brzuch wypełniony kamieniami
Żyła sam przyznał, że naprawdę bardzo dobrze skakał na ostatnich treningach w Zakopanem.
– Przyjechałem do Lillehammer i spięło mnie jak gówniarza. Jeszcze w kwalifikacjach skakałem, jakbym miał brzuch wypełniony kamieniami. Popracowałem jednak nad tym. I udało mi się odblokować. Pojawił się luz i spokój. I ten ostatni skok w konkursie już był naprawdę dobry – mówił Żyła, który zajął 19. miejsce.
– Mimo miejsca, to jednak cieszę się tego, że mam już ten pierwszy start za sobą. Jeśli będę skakał swoje, to będzie naprawdę dobrze, choć to nie jest moja ulubiona skocznia. Gdybym miał stworzyć ranking najgorszych skoczni dla mnie, to ta w Lillehammer z pewnością by wygrała. I to chyba też miałem w głowie, co mi przeszkadzało – dodał.
Z Lillehammer – Tomasz Kalemba, Interia Sport

Maciej MaciusiakDamian KlamkaEast News

Piotr ŻyłaMarcin Golba/NurPhotoAFP

Kacper TomasiakJakub Porzycki/ANADOLU AFP

Kamil StochLUKASZ SZELAG/REPORTERReporter
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas
