Latem tego roku Paweł Dawidowicz zdecydował się na zmianę otoczenia. Zaryzykował, bo włoską Serie A zamienił na Arabię Saudyjską. Tam miał występować w barwach Al-Hazem. Polak podpisał kontrakt, szykował się do sezonu i nagle nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji.
Polski obrońca nawet nie zdążył zadebiutować w nowym klubie. Po miesiącu pojawiła się informacja, że obie strony rozwiązały kontrakt. Już wtedy krążyły informacje, że spowodowane to było sprawami prywatnymi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak obserwował mecz. Słynny trener zaskoczył fanów
Z reprezentantem Polski skontaktował się portal calciohellas.it, bo ostatnio grał on w Hellasu Werona. Nasz rodak potwierdził informacje, które krążyły w mediach.
– Pojawiła się szansa w saudyjskim Al-Hazem, gdzie spędziłem trzy tygodnie, wszystko poszło świetnie i podpisałem kontrakt. Potem przyjechała moja ciężarna żona z małym synkiem. Klub złożył pewne obietnice mojej rodzinie, ale nie wyszło dobrze, więc zostawiłem pieniądze, rozwiązałem kontrakt i wróciliśmy do Polski – mówi piłkarz.
Dawidowicz dodał, że obecnie przebywa w Polsce i trenuje indywidualnie. Dopytano także o jego przyszłość. Niedawno pojawiła się plotka, że jest bliski dołączenia do Venezii.
– Te plotki są nieprawdziwe. Nie rozmawiałem z nikim we Włoszech. Jestem obecnie w kontakcie z dwoma klubami, ale nie chcę zdradzać nic więcej – przyznał.
30-latek został także zapytany, czy nie żałuje, że zdecydował się odejść z Hellasu Werona, ale nie potrafił odpowiedzieć jednoznacznie. Przyznał z kolei, że nie wyklucza powrotu do tego klubu w przyszłości.