Na gali Fame 28 Bartosz Żukowski mierzył się z Tomaszem „Szalonym Reporterem” Matysiakiem. Rywalizowali w formule bokserskiej, ale ich starcie nie trwało długo, nieco ponad pół minuty. Rywal posłał go na deski po 9 sekundach, a po kolejnej serii ciosów aktor już się nie podniósł.

– Zwycięstwem jest to, że wyszedłem do klatki i że w wieku 50 lat potrafiłem się zmobilizować – powiedział po walce aktor znany z roli Waldusia w serialu „Świat według Kiepskich”, w rozmowie z „Super Expressem”.

ZOBACZ WIDEO: Hit z udziałem Polaka? Jest na „tak”, ale stawia jeden warunek

Mimo gładkiej porażki w debiucie Żukowski nie zraża się do sportów walki. Zapowiedział, że przez najbliższe pół roku postawi na solidne przygotowania, a potem być może po raz kolejny zobaczymy go w klatce.

Przy okazji padło pytanie o kolejnego rywala. Dziennikarz „Super Expressu” zasugerował, że mógłby nim być Marcin Najman, nazywany „Cesarzem” freak fightów. Wprawdzie w sobotę, po porażce z Pawłem „Scarface” Bombą, ogłosił on zakończenie kariery, ale… w przeszłości już tak robił, a następnie wracał na kolejne walki.

„Walduś” tematu walki z Najmanem nie poruszył, ale mocno komplementował byłego pięściarza.

– Ja go szanuję, to jest turbo inteligentny gość. Pozytywnie mnie to zaskoczyło. On ma mega talent komediowy, jest błyskotliwy, dowcipny, myślę, że powinien absolutnie robić stand-up i ja byłbym pierwszym widzem – podkreślił.

Żukowski podczas przygotowań do walki z Matysiakiem był proszony przez kibiców, by zachowywał się jak serialowy Walduś. Aktor odmawiał. Wyjaśnił teraz, że powodem były ograniczenia licencyjne (kontrakt z ATM i Polsatem).