Nikita Simonian nie żyje. Mistrz olimpijski z 1956 roku, ikona radzieckiego futbolu, odszedł w wieku 99 lat. Dla wielu Rosjan był nie tylko legendą boiska, ale też ostatnim symbolem złotych czasów Spartaka Moskwa.
Rosyjskie media nie piszą dziś o niczym innym. „Kolos światowego futbolu”, „Największy strzelec Spartaka”, „Ojciec rosyjskiej piłki” – to tylko niektóre nagłówki, jakie zalewają internet. Simonian był dla Sbornej wielką postacią. Strzelał gole, zdobywał tytuły, prowadził drużyny, ale przede wszystkim budował historię.
Z reprezentacją ZSRR sięgnął po złoto olimpijskie. W lidze radzieckiej cztery razy świętował mistrzostwo ze Spartakiem, a trzy razy kończył sezon jako król strzelców. Po zawieszeniu butów na kołku wrócił na ławkę – jako trener, selekcjoner, a potem działacz. Futbol był jego życiem do samego końca.
Zmarł 23 listopada po krótkiej hospitalizacji. Trafił do szpitala zaledwie trzy dni wcześniej. Miał 99 lat. „Ogromna strata dla całej czerwono-białej rodziny” – napisał Spartak Moskwa. Wspomnienia, zdjęcia i archiwalne nagrania zalewają dziś rosyjski internet.
Byli piłkarze, trenerzy, działacze i kibice nie kryją emocji. – Przeżył długie życie, oddany piłce aż do końca – mówi były dyrektor sportowy Spartaka, Aleksandr Szykunow. – To była przyjemność rozmawiać z kimś, kto naprawdę rozumiał futbol – dodał Fabio Capello, który prowadził kadrę Rosji w latach 2012–2015.
Słowa, które chyba najlepiej oddają atmosferę w Rosji, napisał dziennikarz Jurij Gołyszak: „Myślałem, że to się nigdy nie wydarzy. Że Simonian dożyje setki. Że ta historia będzie miała piękne zakończenie”. Dziś żegna go cała Rosja.