Jednym z najciekawiej zapowiadających się wydarzeń premiery olimpijskiej zimy w Norwegii miał być powrót dwóch zawodników uwikłanych w marcową aferę sprzętową z mistrzostw świata w Trondheim. Mowa o Johannie Andre Forfangu i Mariusie Lindviku, którzy latem — wskutek ugody zawartej z Międzynarodową Federacją Narciarską i Snowboardową (FIS) — zostali zawieszeni na okres trzech miesięcy. Kara wygasła pod koniec października, co oznaczało, że banici razem z resztą stawki będą mogli stanąć na starcie wyścigu o Kryształową Kulę.

  • Jakie miejsce zajął Forfang w kwalifikacjach?
  • Ile punktów zdobyli Norwegowie w Lillehammer?
  • Kto jest nowym trenerem Norwegów?
  • Co według Forfanga zawiodło podczas skoków?

Norwegowie — pod wodzą nowego trenera, którym został Rune Velta — nie zachwycili w ojczyźnie. Dwa konkursy indywidualne na olimpijskiej arenie w Lillehammer dały im raptem 51 punktów. W efekcie Skandynawowie są szóstą siłą Pucharu Narodów — tuż za Polakami. Najlepiej radził sobie Lindvik, który do Falun jedzie jako 15. zawodnik klasyfikacji generalnej z dorobkiem 29 „oczek”. Znacznie gorzej wiodło się Forfangowi. W sobotę zamknął punktowaną „30”, a w niedzielę odpadł w kwalifikacjach — zajmując 54. miejsce.

— Mam wrażenie, jakby cały świat się zawalił. Ale muszę jak najszybciej się pozbierać — mówił na gorąco w rozmowie z TV2. Co zawiodło zdaniem 30-latka? — Technika i sprzęt — wskazuje.

— Tu nie ma wielkiej filozofii. Jest niewiele sposobów, by naprawić słabe skakanie. Konkretne działania to analiza wideo i ustalenie jasnego planu — dodał dwukrotny medalista tegorocznych mistrzostw świata, z mikstu i konkursu drużynowego.

Forfang odpadł w kwalifikacjach po raz pierwszy od listopada 2022 roku i potknięcia w Ruce. W poprzednim sezonie, przed marcowym zawieszeniem, sześciokrotnie stawał na pucharowym podium. Najlepiej spisał się w Lake Placid, gdzie odniósł szóste zwycięstwo w karierze.