Genialny nastolatek w sobotę, w ramach pierwszego etapu UK Championship, rozbił ikonę snookera, starszego o… 49 lat Jimmy’ego White’a aż 6:2. „Cudowne dziecko snookera wygrywa starcie pokoleń i eliminuje legendę” — głosił tytuł na branżowym portalu Totally Snookered, a polski Blog Snookerowy wprost stwierdził, że 14-latek z Lublina „napisał kolejną piękną historię”.

Ostatni frejm meczu Michał Szubarczyk — Jimmy White

Pokonanie słynnego Anglika było jednak dopiero pierwszym krokiem w stronę awansu do fazy telewizyjnej imprezy, która odbywa się nieprzerwanie od 1977 r. i jest jednym z trzech najbardziej elitarnych turniejów w roku. W drugiej rundzie na Polaka czekało następne wielkie wyzwanie w osobie Jordana Browna. Irlandczyk z Północy co prawda nie ma w swoim CV tak wielu sukcesów, jak White i znacznie ustępuje mu pod względem doświadczenia, ale to zawodnik groźny i umiejący przeciwstawić się największym tuzom tego sportu.

To z nim zagrał 14-letni Polak. Historia, która nadaje się na film

Jego historia jest zresztą niezwykła. W 2018 r. obsługując klientów na stacji benzynowej, nawet w najśmielszych snach nie przypuszczał, że pewnego razu znajdzie się na szczycie. Trzy lata później tak się jednak stało. Brown wygrał w finale Welsh Open i sensacyjnie zdobył swój pierwszy rankingowy tytuł zostając najniżej sklasyfikowanym snookerzystą, który wygrał punktowane zawody od 28 lat! A w decydującym starciu pokonał zawodnika uważanego za najlepszego snookerzystę wszech czasów, samego Ronnie’ego O’Sullivana.

I choć podobnego sukcesu już nie powtórzył to stał się solidnym zawodnikiem, który ma w dorobku m.in. półfinał International Championship czy ćwierćfinał Northern Ireland Open. Aktualnie w klasyfikacji rankingowej balansuje na granicy szóstej i siódmej dziesiątki. Dla porównania debiutujący w gronie profesjonalistów Szubarczyk plasuje się ok. 100. lokaty.

Wielkie emocje! Sędzia przerwał mecz. Michał Szubarczyk gra dalej!

Początek poniedziałkowo-wtorkowego starcia to szarpana gra z obu stron. Pierwszy frejm wpadł na konto Browna, ale dwa kolejne, w tym drugi, zakończony na czarnej, wygrał snookerzysta z Lublina. Ostatnia odsłona spotkania przed regulaminową przerwą zdobył jednak Brytyjczyk i mini-sesja zakończyła się remisem 2:2. Brejkowa posucha została przerwana za sprawą Szubarczyka, który podejściem równym 67 pkt objął prowadzenie 3:2. Chwilę później, po kolejnej taktycznej batalii, przewaga Polaka wynosiła już dwa frejmy.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Brown nie zamierzał złożyć broni i w partii siódmej popisał się całkowitym czyszczeniem stołu w wysokości aż 135 „oczek”. To nie zrobiło jednak na snookerzyście znad Wisły większego wrażenia. Po serii błędów z obu stron, następnego frejma na swój licznik dołożył 14-latek. Odpowiedź Irlandczyka z Północy była efektowna: brejk równy 88 pkt.

Przy stanie 5:4 z perspektywy Polaka, toczący się w wolnym tempie mecz przerwano, aby nie zaburzać harmonogramu całych rozgrywek. Obaj snookerzyści przy stole pojawili się dopiero kilka godzin później, kwadrans po północy czasu polskiego. I spędzili przy nim blisko 50 minut. Ostatecznie, po długiej i zaciętej partii, lepszy okazał się lublinianin, który tym samym zwyciężył w całym spotkaniu 6:4 i wywalczył upragniony awans.

Przed 14-latkiem niewiele czasu na regenerację. Już we wtorek, 25 listopada rozegra bowiem mecz trzeciej rundy kwalifikacji UK Championship (początek o godz. 15.30). Jego rywalem będzie 33-letni Noppon Saengkham. Taj to nr 35 światowej listy rankingowej i rywal, z którym nasz reprezentant miał już okazję mierzyć się w tym sezonie. 7 października przegrał z Azjatą 1:5.

Nie tylko Michał Szubarczyk. Tak poszło innym Polakom w UK Championship 2025

Z UK Championship 2025 wcześniej pożegnało się już trzech pozostałych Polaków. Debiutujący na tym poziomie, kolejny wielki talent znad Wisły, 16-letni Krzysztof Czapnik przegrał w pierwszej rundzie 2:6 z Liu Wenweiem, Antoni Kowalski w drugim etapie zawodów został rozbity 1:6 przez Sama Craigie’ego, a Mateusz Baranowski, również w drugiej rundzie rywalizacji, uległ 2:6 niezwykle doświadczonemu Robertowi Milkinsowi.

„Wynik wygląda jednostronnie, ale wszystkie sześć pierwszych frejmów spokojnie mogłem wygrać. Do przerwy przegrywałem 3:1, a mimo to miałem na koncie o 50 pkt więcej niż rywal. Dwa przegrane frejmy na czarnej i jeden na różowej pozwoliły mu jednak nabrać pewności siebie i po przerwie zaczął grać zdecydowanie lepiej. Ja natomiast nie wykorzystywałem swoich szans, choć było ich naprawdę sporo” — napisał po meczu Baranowski.

„Z jednej strony jest żal, z drugiej — miesiąc temu zmieniłem kij i technikę, więc byłem świadomy, że trudno będzie mi być w pełni dysponowanym. Niestety muszę zrobić kilka kroków wstecz, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu, a wtedy będę grać zdecydowanie lepiej niż dotychczas” — podsumował 28-letni zielonogórzanin.