• Czym jest odwiedzający nasz Układ Słoneczny obiekt 3I/Atlas?
  • Dlaczego jego zbadanie jest dla nas tak ważne?
  • Czy możliwe, że ciało jest statkiem obcej cywilizacji?
  • Jaka jest szansa, że 3I/Atlas uderzy w Ziemię?

 

– 3I/Atlas, czyli trzeci międzygwiezdny (interstellar) obiekt odkryty w naszym Układzie Słonecznym podczas obserwacji programu ATLAS. Najprawdopodobniej jest kometą, powstałą w innym układzie planetarnym, która z jakiegoś powodu została z niego wyrzucona – wyjaśnia w rozmowie z Tokfm.pl Karol Wójcicki, dziennikarz i popularyzator astronomii, prowadzący fanpage „Z głową w gwiazdach”.

Obiekt pędzi z prędkością około 68 kilometrów na sekundę, a jego średnica może mieć nawet 50 kilometrów. Ciało odkryto na początku lipca, a w ostatnią środę NASA opublikowała jego nowe zdjęcia. – To rzadka okazja, żeby z tak bliska zobaczyć obiekt z tak daleka – mówi Wójcicki.

– Wiele wskazuje na to, że 3I/Atlas nie jest powiązany grawitacyjnie ze Słońcem i podróżuje z daleka. Wiemy, skąd nadleciał, ale nie wiemy, czy stamtąd pochodzi, bo podczas „tułaczki” przez galaktykę – na przestrzeni może nawet miliardów lat – trajektoria lotu może ulegać wielokrotnym zmianom. Głównie podczas przelotu w pobliżu innych gwiazd – zaznacza nasz rozmówca.

Dlaczego o 3I/Atlas jest tak głośno? Czy takie międzygwiezdne ciała tak rzadko nas odwiedzają? – Jest ich relatywnie mało. Na przestrzeni ostatnich kilku lat zaobserwowaliśmy trzy takie obiekty. Do tej pory rzadko je dostrzegaliśmy, bo zwyczajnie giną w ogromnym mrowiu obiektów, które widzimy każdego dnia – informuje Wójcicki. Podkreśla jednak, że w ostatnim czasie zaczęto na nie baczniej zwracać uwagę i prawdopodobnie „w najbliższych latach liczba wykrywanych obiektów tego typu będzie wzrastać”.

3I/Atlas. Kometa czy kosmita”

W internecie można znaleźć przypuszczenia, że 3I/Atlas jest… statkiem kosmicznym obcych. – Wszystkie teorie dotyczące pochodzenia tego obiektu biorą się od jednego naukowca i to nie byle jakiego. I jego autorytet wystarcza niektórym, by sądzić, że ma rację – mówi Karol Wójcicki.

Avi Loeb – bo o nim mowa – to izraelsko-amerykański astrofizyk. – Jest byłym dziekanem Katedry Astronomii na Harvardzie. Zakończył karierę, by skupić się na poszukiwaniu śladów zaawansowanego życia w kosmosie – informuje nasz rozmówca. Loeb już w 2017 roku sugerował, że statek pozaziemskiej cywilizacji znajduje się w Układzie Słonecznym – miał być nim m.in. meteor. Twierdzi także, że z obcej cywilizacji przybędzie do nas… mesjasz.

Jeśli chodzi o 3I/Atlas – Loeb podaje, że tor czy prędkość tego obiektu są „nieco podejrzane”, co można wytłumaczyć na dwa sposoby. – To statek obcych, który uruchomił silniki korekcyjne, żeby wejść na tor umożliwiający mu lepsze zbadanie planety podczas bliższego przelotu. Ale może to być też po prostu kometa, która wcześniej zaczęła sublimować dwutlenek węgla, pojawiły się wyrzuty tego gazu, które nadały jej przyspieszenie niegrawitacyjne – wyjaśnia ekspert.

– Loeb w swoich teoriach pokazuje, że to ciało może mieć pochodzenie pozaziemskiej inteligencji, ale jednocześnie wskazuje, że zachowanie obiektu może być naturalne. Tej drugiej części media często nie cytują, a wielbiciele teorii spiskowych i poszukiwania życia we wszechświecie pomijają w swojej narracji – mówi dalej Wójcicki. Jak jednak podkreśla, sam astrofizyk wie, że „tak się nie robi nauki”. – Jeżeli mamy hipotezę, trzeba do niej dostarczyć odpowiednie dowody. Takich dowodów jednak nie ma. W oparciu o naszą wiedzę o tego typu obiektach wiele wskazuje, jak na razie wręcz wszystko, że jest to kometa – stwierdza Wójcicki.

Zdaniem naszego rozmówcy, naukowiec z Harvardu, „lubi prowokować do niestandardowego myślenia”. – Stawia pytania tam, gdzie niektórzy by nie chcieli. Pamiętajmy, że niewygodne pytania często pchały naukę do przodu, zmuszały do szukania dowodów na rzeczy, które wydawały nam się absurdalne. Tak długo, jak nie znajdziemy dowodów, nie ma o czym mówić, ale może warto ich szukać? – pyta retorycznie.

Gość starszy niż my

To przyjrzyjmy się 3I/Atlas. Naukowcy twierdzą, że obiekt może być starszy nie tylko od Ziemi, ale od całego naszego Układu Słonecznego (który obchodzi 4,6-miliardowe urodziny) – badania sugerują, że na karku może mieć między 3 a 11 miliardów lat. – Trudno określić czas jego powstania. Pamiętajmy, że sama podróż od najbliższej gwiazdy mogła zajmować miliony, a nawet miliardy lat – zauważa Wójcicki.

Nie ma wątpliwości, że zbadanie 3I/Atlas to niepowtarzalna szansa, która „może nam powiedzieć wiele o innych układach planetarnych”.

– Taki obiekt przylatuje nam tak naprawdę pod same drzwi. Dostajemy materię z innego układu gwiezdnego. Nie musimy do niej lecieć, by ją zbadać. Dysponujemy technikami badania nieinwazyjnego, które polegają na spektroskopii, analizie składu chemicznego, mamy obserwacje teleskopowe. Już dzięki nim widać pewne ciekawe rzeczy – przekonuje dziennikarz.

– Kolejnym krokiem, który mógłby poszerzyć naszą wiedzę, byłaby próba przechwycenia tego obiektu lub chociaż odwiedzenia go przez sondę. To jednak wymaga odpowiednio wczesnego planowania i szybkiego reagowania przy kolejnych obserwacjach. Niestety te ciała nie „parkują” w Układzie Słonecznym. Musimy łapać je wtedy, kiedy przez niego przelatują. Czasami to kwestia zaledwie kilku miesięcy – mówi.

Co nie zmienia faktu, że – jak dodaje Wójcicki – dysponujemy narzędziami do badania tego typu ciał. Bo niewiele się to różni od badania obiektów, które stale przebywają w naszym układzie. – Potrafimy do nich podlecieć, na niektórych wylądować. Różnica polega na tym, że tego typu misje są planowane z wieloletnim wyprzedzeniem. Budowana jest sonda, czekamy na odpowiedni moment, w którym uda się nam perfekcyjnie zgrać z pozycją obiektu i wystrzeliwujemy rakietę. Czasem to wszystko trwa kilkanaście lat – zauważa Wójcicki.

Tymczasem w przypadku badań tego typu obiektów, zdaniem dziennikarza, powinniśmy „zmienić zasady gry”. – Czyli przygotować zawczasu sondę kosmiczną, która będzie miała na tyle uniwersalne możliwości, że jej celem będzie mógł być obiekt, o którym jeszcze nie wiemy, jakiego jest rodzaju. Taki statek badawczy gotowy na wszystko – ocenia. – Jeżeli taki obiekt wykryjemy, musimy mieć możliwość szybkiego wysłania sondy w kosmos, by zaczęła swój pościg i dotarła tam w odpowiednim momencie. Dotąd tak nie robiliśmy, ale jeżeli chcemy zbadać materię międzygwiezdną, musimy takiego podejścia kiedyś spróbować. Wierzę, że prędzej czy później to się uda. Ale to perspektywa raczej kolejnych lat, nie miesięcy – dodaje Wójcicki.

3I/Atlas może uderzyć w Ziemię? 

Można też zadać pytanie, czy nie grozi nam scenariusz z filmu katastroficznego i nie trzeba nam wysłać Bruce’a Willisa z przyjaciółmi, by nie pozwolili obiektowi zniszczyć Ziemi, która stanie na jej drodze?

– Ryzyko, że coś przelatującego przez Układ Słoneczny w nas uderzy, można porównać do sytuacji, w której martwimy się, że konkretna osa lecąca przez Warszawę wpadnie akurat w naszą twarz. Jeżeli mówimy o jednej twarzy, jednej osie i całej stolicy, ryzyko jest naprawdę nikłe – wyjaśnia Wójcicki. – Układ Słoneczny jest ogromny. Bardziej powinniśmy martwić się obiektami, które krążą blisko ziemskiej orbity i cyklicznie pojawiają się w naszej okolicy. Tu ryzyko zderzenia jest potencjalnie większe – dodaje.

3I/Atlas najbliżej naszej planety ma znaleźć się 19 grudnia. Najbliżej nie oznacza jednak bardzo blisko – ma przelecieć w odległości ponad 270 milionów kilometrów od nas.

Nasz rozmówca zaznacza, że – mimo wszystko – warto monitorować tego typu zdarzenia. – Sama koncepcja międzygwiezdnego obiektu w naszym Układzie Słonecznym jest wystarczająco fascynująca, nie trzeba do niej dorabiać niestworzonych historii. Kometa zbliża się coraz bardziej do Ziemi, będzie coraz lepiej widoczna z każdym dniem, także dla miłośników astronomii w naszym kraju – podsumowuje Wójcicki.

3I/Atlas wiosną przyszłego roku ma minąć orbitę Jowisza. Później ponownie opuści Układ Słoneczny, kontynuując swoją odwieczną tułaczkę. Raczej się już nie spotkamy.

Źródło: Tokfm.pl