W Sądzie Rejonowym w Piotrkowie trwa proces Sebastiana M. We wtorek zeznają kolejni świadkowie. Zdaniem prokuratury mężczyzna doprowadził we wrześniu 2023 roku do wypadku na autostradzie A1. Zginęła wówczas trzyosobowa rodzina. Grozi mu 8 lat więzienia.
Wykryto bloker reklam!
Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.
Dowiedz się, jak dodać naszą stronę do wyjątków
Zeznania składał m.in. właściciel firmy naprawiającej samochody oraz zajmującej się tzw. „chip tuningiem”. Jak podkreślił mężczyzna w 2020 roku Sebastian M. był jego klientem.
– Optymalizowaliśmy pracę silnika poprzez zmianę parametrów w komputerze. Taka modyfikacja polega na zmianie dawek paliwa i powietrza, dzięki temu mamy większą ilość paliwa i powietrza co daje większą moc silnika. W przypadku tego modelu samochodu on ma moc seryjną 530 koni mechanicznych – jak podaje BMW- po modyfikacji można osiągnąć plus sto koni mechanicznych extra – wyjaśniał przedsiębiorca.
Świadek zeznał, że nie wie kto był wówczas właścicielem pojazdu, bo oni tego nie sprawdzają.
Na pytanie sędzi Renaty Folkman po co komuś takie przeróbki świadek stwierdził, że to tak jakby ktoś pytał po co komuś samochód o mocy 1000 koni mechanicznych np Bugatti czy Lamborghini.
Do wypadku na A1 doszło 16 września 2023 r. Sebastian M. miał jechać z prędkością ponad 300 km na godz. Jak wynika z ustaleń policji i prokuratury samochód uderzył w prawidłowo jadące auto rodziny z Myszkowa. Uwięzieni w samochodzie Martyna, Patryk i ich 4-letni syn Oliwier spłonęli. Sebastian M. po wypadku ukrywał się w Dubaju. Po deportacji do Polski usłyszał zarzuty spowodowania śmiertelnego wypadku. Mężczyźnie grozi do 8 lat więzienia.
