Rząd we Włoszech chce załatać dziurę budżetową, proponując program opodatkowania niezgłoszonego złota, które Włosi posiadają tradycyjnie jako „ostatnią deskę ratunku”. Płacąc 12,5% podatku, obywatele mogą zalegalizować królewski metal. Czy to skłoni posiadaczy „rodzinnego srebra” do wyjścia z szarej strefy?

Włoski rząd zaproponował niecodzienny sposób ratowania budżetu: chce zachęcić obywateli do ujawnienia posiadanych prywatnie zasobów złota, a następnie opodatkować je stawką 12,5%. W zamian państwo obiecuje formalną „legalizację” kruszcu, który często od pokoleń przechowywany jest w rodzinach jako zabezpieczenie na najgorsze czasy. Rzym liczy, że z programu pozyska nawet 2 mld euro.

– To kontrowersyjna propozycja, bo zachęca włoskich obywateli do tego, żeby zapłacili od posiadanego kruszcu bardzo wysoki podatek, ale z drugiej strony rządzący straszą, że jeśli tego nie zrobią i nie zalegalizują złota, to przy sprzedaży będą musieli zapłacić ponad 25%, a dokładnie 26,5% podatku. A to już absolutnie drakońska kara dla wszystkich posiadaczy złota

 – komentuje Michał Tekliński, ekspert rynku złota z Goldsaver i Goldenmark.

We Włoszech złoto od pokoleń pełni rolę „ostatniej deski ratunku”. Produkty biżuteryjne, rodzinne precjoza czy sztabki kupowane w czasach dewaluacji liry często nie mają żadnej udokumentowanej historii. Jak zwraca uwagę Salvatore Rossi, były wiceprezes Banku Włoch, w książce Oro (2018): „Złoto jest jak rodzinne srebra, jak cenny zegarek dziadka. To ostatnia deska ratunku w każdym kryzysie.”

Włoski plan: ujawnij złoto i zapłać 12,5%

Założenia projektu są proste: obywatel zgłasza, wycenia i deklaruje posiadane złoto, płaci 12,5% podatku, w zamian jego złoto staje się formalnie „legalne” i może być sprzedane kanałami oficjalnymi. Dlaczego miałby to zrobić? Bo jeśli sprzeda złoto bez dokumentów, grozi mu 26% podatek od pełnej wartości sprzedaży. Rząd chce więc przekonać obywateli, że wcześniejsze ujawnienie kruszcu to „złagodzona” opcja.

– To nie jest reforma, to sygnał desperacji i próba łatania budżetu. Rząd szuka pieniędzy wszędzie, nawet w prywatnych sejfach mieszkańców i mówi obywatelom: „mamy dla was prezent – zapłaćcie 12,5% podatku, ujawnijcie złoto, a my wam pozwolimy spać spokojnie”. Tylko dlaczego ktokolwiek miałby to zrobić? Ten projekt pokazuje słabość finansową państwa – dodaje Michał Tekliński.

Włochy są jednym z największych posiadaczy rezerw złota na świecie – zgromadzili 2452 tony, co daje im trzecie miejsce po USA i Niemczech (a uwzględniając nieoficjalne szacunki Chin – czwarte). Ale prawdziwa niewiadoma to prywatne zasoby. Według analityków są one ogromne – złoto kupowane, dziedziczone i przechowywane poza systemem bankowym przez dekady mogłoby sięgać setek ton. To właśnie do tych zasobów rząd próbuje sięgnąć.

Ile złota mają Chiny i co zrobi Fed?

Równolegle na światowym rynku trwa wyścig o pozycję nr 1. Jak wynika z szacunków banku ANZ, Chiny mogą realnie dysponować 5500 tonami złota, czyli dwukrotnie więcej niż deklarują oficjalnie. Państwo Środka buduje gigantyczne rezerwy, rozwija Shanghai Gold Exchange i przyciąga zagraniczne podmioty do handlu kruszcem w renminbi. To element strategii dedolaryzacji. Złoto nie jest dla Chin symbolem – jest narzędziem geopolitycznym.

– Tymczasem globalny rynek żyje zupełnie innymi historiami: podziałami wśród członków amerykańskiej Rezerwy Federalnej, związanymi z grudniową decyzją na temat obniżenia stóp procentowych, skutkami 43-dniowego shutdownu w USA i możliwymi zmianami na stanowisku przewodniczącego Fed, bo Trump wskazał jako kandydata ponownie Scotta Bessenta, obecnego sekretarza skarbu – wylicza Michał Tekliński z Grupy Goldenmark.

Złoto reaguje na te wszystkie wydarzenia niezwykle dynamicznie. W 2025 roku kurs królewskiego pobił już 50 rekordów. A rok się jeszcze nie skończył. Obecnie, wedle stanu na poniedziałek 24 listopada godz. 14, za uncję złota trzeba zapłacić blisko 4100 dolarów. A przypomnijmy, że aktualne all-time high, osiągnięte w połowie października, to 4381,20 dolarów amerykańskich za uncję.