Zapewne wielu doświadczonych graczy pamięta, jak na lekcjach informatyki odpalało się Deluxe Ski Jumping i „grało w Małysza”. Podobne wrażenia mogła zapewnić młodszym fanom gra Ski Jumping World Cup, która niedawno zadebiutowała – wygląda jednak na to, że jeden poważny problem skutecznie ją przekreśli w oczach wielbicieli skoków narciarskich.

Do tej pory produkcję studia Storm Trident oceniło raptem kilkunastu użytkowników Steama. Co jednak znamienne, większość z nich w wystawionych recenzjach zwraca uwagę na kłopoty z fizyką, które uprzykrzają zabawę. O elemencie tym mówią zarówno osoby dające „pozytywy”, jak i mniej liczne „negatywy”.

Niestety, fizyka pozostawia dużo do życzenia, zarówno fizyka lotu jak i postaci na minus. Na ten moment w odczuciu bardziej jakaś mobilka niż pełnoprawna gra.

Źle nie jest, ale fizyka i animacje wybicia i lądowania jakby przerywane, niepłynne jak w grze mobilnej.

Minęło 14 lat od wydania DSJ 4, a twórcom wciąż nie udało się odtworzyć fizyki skoków na tak wysokim poziomie… to wiele mówi.

Fizyka jest trochę dziwna, tłum został porwany przez zimowe wiatry.

Jeśli twórcy nie wyeliminują owego problemu, młodsi fani Kacpra Tomasiaka, który zadebiutował kilka dni temu w Pucharze Świata, nie będą mieli własnego Deluxe Ski Jumping, w którym starsi gracze mogli „wcielać się” w wielokrotnie triumfującego Adama Małysza, znanego też jako Orzeł z Wisły.