Chodzi o art. 189 Kodeksu postępowania cywilnego. Według niego powód może żądać ustalenia przez sąd istnienia lub nieistnienia stosunku prawnego lub prawa, gdy ma w tym interes prawny.
Sprawa, którą zajął się Trybunał Konstytucyjny, sięga 2021 roku. Wtedy to ówczesny prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” Krystian Markiewicz, wytoczył powództwo w sprawie ustalenia nieistnienia stosunku służbowego między Sądem Najwyższym a Małgorzatą Manowską, a także sześcioma innymi sędziami SN. Pozew dotyczył także sędziego NSA Rafała Stasikowskiego. Wszyscy zostali powołani na urząd z Krajowej Rady Sądownictwa po 2017 roku.
W pozwie sędzia Markiewicz wskazał na interes publiczny przekonując, że „pozwani to osoby popadłe w głęboką zależność od władzy wykonawczej, które zostały powołane na urząd sędziego z jaskrawym naruszeniem prawa krajowego oraz niezgodnie z prawem unijnym”. „Dalsze pełnienie przez te osoby obowiązków i to zarówno w sferze orzeczniczej, jak i poza nią, narusza prawo do sądu zagwarantowane m.in. w traktatach unijnych czy Karcie praw podstawowych UE” – podkreślał Krystian Markiewicz.
Tymczasem I prezes SN Małgorzata Manowska złożyła w 2020 r. do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o stwierdzenie niezgodności z konstytucją art. 189 k.p.c. w zakresie, w jakim pozwala on badać nawiązanie stosunku służbowego sędziego wskutek jego powołania przez prezydenta na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa.
Trybunał orzekł. Sędziowie byli zgodni
W środę pięcioosobowy skład Trybunału (Wojciech Sych, Justyn Piskorski, Krystyna Pawłowicz, Bartłomiej Sochański, Michał Warciński) całkowicie i jednogłośnie zgodził się z argumentami I prezes SN. Trybunał podkreślił, że powołanie sędziego, oparte na art. 179 Konstytucji, stanowi akt o charakterze publicznoprawnym, nadający sędziemu inwestyturę i uprawnienia do trwałego wykonywania władzy sądowniczej. „Nie można traktować go jako wyniku umowy ani stosunku cywilnoprawnego. Prerogatywa Prezydenta w tym zakresie jest samodzielna i wyłączona spod kontroli sądowej, choć jej wykonanie zależy od wniosku Krajowej Rady Sądownictwa, która odpowiada za ocenę kandydatów” – argumentował TK.
Trybunał powołał się też na konstytucyjną zasadę nieusuwalności sędziów: „Stosunek służbowy sędziego łączy elementy pracownicze z elementami ustrojowymi, jednak te drugie mają charakter dominujący, co uniemożliwia kwalifikowanie całego stosunku jako cywilnoprawnego”.
Czytaj też:
Cios w rządzących. TK: Nie można wyłączyć sędziego powołanego przez KRS po 2017 roku