Po fali intensywnych działań dyplomatycznych zmierzających do zawarcia porozumienia, sojusznicy Ukrainy zebrali się we wtorek na wirtualnym spotkaniu „koalicji chętnych” i najwyraźniej uzyskali przynajmniej częściowe poparcie Stanów Zjednoczonych.

Spotkanie miało na celu okazanie solidarności z Kijowem w trakcie trudnych rozmów pokojowych ze Stanami Zjednoczonymi oraz dotrzymanie obietnic 33-osobowej „koalicji chętnych”, aby słowa poprzeć czynami.

We wtorek wieczorem Macron ogłosił utworzenie nowej wspólnej grupy zadaniowej pod przewodnictwem Francji i Wielkiej Brytanii, z udziałem Stanów Zjednoczonych i Turcji. Jej zadaniem jest dopracowanie szczegółów wsparcia wojskowego, jakie Europa zaoferuje w ramach porozumienia pokojowego.

— W najbliższych dniach będziemy w stanie bardzo precyzyjnie określić wkład każdego kraju i przedstawić ostateczne gwarancje bezpieczeństwa — obiecał Macron.

„Nowa spójność”

„Siły wielonarodowe” odegrają „kluczową rolę” w zapewnieniu bezpieczeństwa — powiedział brytyjski premier Keir Starmer uczestnikom rozmowy, wśród których znalazł się m.in. sekretarz stanu USA Marco Rubio.

Przedstawiciel Pałacu Elizejskiego argumentował, że grupa zadaniowa zapewni „nową spójność” transatlantyckim rozmowom na temat gwarancji bezpieczeństwa. Z kolei brytyjski urzędnik stwierdził, że udział Rubio w rozmowie jest pozytywnym sygnałem poparcia ze strony Stanów Zjednoczonych. Drugi urzędnik dodał, że przygotowania brytyjskich planistów wojskowych są „bardzo zaawansowane”.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Analitycy zalecają jednak zachowanie dużej ostrożności.

Ed Arnold z londyńskiego think tanku Royal United Services ostrzegł, że jeśli gwarancje bezpieczeństwa ze strony USA nie zostaną jednoznacznie określone, koalicja znajdzie się „w naprawdę niebezpiecznej sytuacji, ponieważ wysłałaby siły z zabezpieczeniem, o którym w głębi duszy wie, że nie jest wiarygodne”.

Kwestia wysłania wojsk dzieli sojuszników

Koalicja, luźny sojusz państw, w skład którego wchodzą między innymi Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Belgia, Kanada i Turcja, powstała na początku tego roku w związku z głębokim zaniepokojeniem Europy dalszym wsparciem Ameryki dla Ukrainy.

Jej członkowie obiecali różny stopień wsparcia — w przypadku Francji i Wielkiej Brytanii jest to zobowiązanie do wysłania własnych sił zbrojnych w celu nadzorowania porozumienia i powstrzymania dalszej agresji Rosji.

Koalicja zaproponowała już utworzenie „sił bezpieczeństwa”, które zapewniają Ukrainie wsparcie lotnicze i morskie, a także skoncentrują się na odbudowie sił zbrojnych tego kraju. Rzecznik Starmera powiedział we wtorek dziennikarzom, że Wielka Brytania „nadal jest gotowa wysłać wojska” do Ukrainy po zawarciu porozumienia pokojowego. Macron, podkreślając, że siły te będą „daleko od linii frontu”, zaproponował ich obecność „w Kijowie lub Odessie”.

Prezydent Francji Emmanuel Macron, w towarzystwie ministra spraw zagranicznych Francji Jeana-Noela Barrota, wygłasza oświadczenie dla prasy po wirtualnym spotkaniu "koalicji chętnych" w Pałacu Elizejskim w Paryżu, 25 listopada 2025 r.

Prezydent Francji Emmanuel Macron, w towarzystwie ministra spraw zagranicznych Francji Jeana-Noela Barrota, wygłasza oświadczenie dla prasy po wirtualnym spotkaniu „koalicji chętnych” w Pałacu Elizejskim w Paryżu, 25 listopada 2025 r.JULIEN DE ROSA / POOL / PAP

— Siły powietrzne zapewniające bezpieczeństwo nie będą stacjonować w Ukrainie, ale prawdopodobnie w sąsiednich krajach… prowadząc operacje we współpracy z ukraińskimi siłami powietrznymi w celu zabezpieczenia przestrzeni powietrznej — powiedział we francuskim radiu.

Mając na uwadze nieufność opinii publicznej w swoim kraju, Macron dodał: — Nie powinniśmy siać paniki wśród Francuzów, ponieważ jest wiele osób… które chcą nas przestraszyć i twierdzą, że natychmiast wyślemy wojska, co jest nieprawdą.

Niemcy podchodzą do swojego zaangażowania nieco bardziej ostrożnie. Minister spraw zagranicznych Johann Wadephul zwrócił w tym tygodniu uwagę na istniejącą niemiecką brygadę na Litwie, mówiąc, że „jesteśmy bardziej zaangażowani w cały region niż prawie każdy inny członek NATO” i że to „wystarczy”.

Pytania o zaangażowanie USA

Pozostają również poważne pytania dotyczące tego, jak Stany Zjednoczone naprawdę postrzegają swoją rolę i gdzie siły europejskie mogłyby mieć realny wpływ. Rosja otwarcie odrzuciła popierany przez Europę plan pokojowy.

Calvin Bailey, poseł Partii Pracy w komisji obrony brytyjskiej Izby Gmin, powiedział, że chociaż grupa ta „odgrywa istotną rolę… to aby proces ten mógł funkcjonować, nasze możliwości i plany muszą być odpowiednio finansowane i wiarygodne”. Brytyjska Partia Konserwatywna wyraziła wątpliwość, czy rząd naprawdę przemyślał swoje zobowiązania.

Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer bierze udział w wirtualnym spotkaniu koalicji chętnych, Londyn, 25 listopada 2025 r.

Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer bierze udział w wirtualnym spotkaniu koalicji chętnych, Londyn, 25 listopada 2025 r.Jaimi Joy / PAP

Drugi z cytowanych powyżej brytyjskich urzędników rządowych stwierdził, że krytyka ta jest nieuzasadniona, argumentując, że jasne oczekiwania operacyjne można ustalić dopiero po faktycznym osiągnięciu porozumienia o zawieszeniu broni.

Jednak John Foreman, były brytyjski attaché wojskowy w Rosji, umniejszył znaczenie całego wkładu militarnego Europy.

Stwierdził on, że głównym zadaniem koalicji jest „odgrywanie roli ugrupowania politycznego, które może łączyć NATO, UE i resztę świata”.

Jego zdaniem „nigdy nie będzie ona w stanie zapewnić wiarygodnych gwarancji bezpieczeństwa — tylko Stany Zjednoczone wraz z kluczowymi sojusznikami mogą to zrobić, ponieważ nikt nie chce walczyć z Rosjanami, jeśli pokój zostanie złamany”.