Prezydent Karol Nawrocki poinformował w czwartek o zawetowaniu dwóch ustaw: nowelizacji Kodeksu wyborczego oraz nowelizacji ustawy dotyczącej opodatkowania fundacji rodzinnych. Do decyzji dotyczącej fundacji rodzinnych odniosła się w piątek Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
„Prezydent zawetował ustawę, która położyłaby kres unikaniu podatków z użyciem fundacji rodzinnych” – napisała w serwisie X minister funduszy. „Celebryta Friz niedawno wprost przyznał: 'Całe sprzedaż i kupno akcji dzieje się na mojej fundacji, gdzie nie płacę żadnego podatku. I jest to świetne’. I takich bogaczy, którzy dzięki dziurawemu prawu fundacji rodzinnych płacą zero podatków, gdy inni ciężko pracujący Polacy dokładają się do szkół, szpitali i bezpieczeństwa, jest niestety wielu” – stwierdziła. „Zastanawiam się jacy lobbyści wychodzili sobie to weto u Pana Prezydenta” – dodała.
Sztuczna inteligencja zabiera pracę? Analityk mówi wprost
Słowa Friza, o których wspomina Pełczyńska-Nałęcz, padły podczas rozmowy z szefem redakcji money.pl Łukaszem Kijkiem na kanale „Biznes Klasa” w serwisie YouTube. – Dla mnie to jest zabawa, gra. Ja sobie wchodzę, po kilku latach, jak zrobię fajny procent, wychodzę kapitałem i zostawiam cały plus. Bo mi nie są pieniądze potrzebne na co dzień. Żyję tak, jak mam sobie żyć, idę sobie do restauracji, zjem, nie myślę o tym, ile wydaję. Ale tak naprawdę żeby w ten sposób żyć, potrzebujesz 10-15 tys. zł. A reszty używam do gry – tłumaczył Friz, a właściwie Karol Wiśniewski, który jest Youtuberem, influencerem i przedsiębiorcą.
– Jarają mnie te wszystkie excele, podatki. Nie bez powodu sobie otworzyłem fundację rodzinną, gdzie jesteś zwolniony z jakichkolwiek podatków od zysków kapitałowych, więc cała sprzedaż i kupno akcji dzieje się na mojej fundacji, gdzie nie płacę żadnego podatku od tego, co zarobię z tej sprzedaży akcji. I jest to świetne. I tego typu rzeczy mnie kręcą, to jest moja zajawka poza YouTubem – stwierdził.
Jego słowa odbiły się głośnym echem w internecie – i nie tylko. Jan Śpiewak, prezes fundacji Bezpieczna Polska, zapytał w serwisie X, czy fundacje rodzinne miały służyć bogatym do tego, by nie płacić podatków. W odpowiedzi inni użytkownicy serwisu wyjaśnili mu, że ten majątek należy do fundacji rodzinnej, a nie do niego, i jeśli Wiśniewski będzie chciał wypłacić pieniądze na cele niezwiązane ze statutem fundacji, to zapłaci podatek, który wynosi 15 proc. Jeden z użytkowników skomentował jednak, że „fundacje rodzinne są standardem w cywilizowanym świecie, służą sukcesji i optymalizacji podatkowej”. Podkreślił, że „dokładnie po to zostały stworzone”.
Sądne dni dla budżetowego „pakietu Domańskiego”. Przed Nawrockim kluczowe decyzje
Artykuł z komentarzem do słów Friza opublikował też serwis bezprawnik.pl. „Fundacja (rodzinna – przyp. red.) nie ma właścicieli w tradycyjnym sensie – zarządzają nią organy, a beneficjenci nie mogą sprzedawać swoich uprawnień. Co istotne, fundacja nie może prowadzić normalnej działalności gospodarczej. Nie jest to wehikuł do sprzedaży towarów czy świadczenia usług. Może natomiast obracać papierami wartościowymi, wynajmować nieruchomości, udzielać pożyczek czy prowadzić gospodarstwo rolne. To raczej taki rodzinny mały fundusz inwestycyjny niż firma operacyjna” – tłumaczył serwis.
„Ustawodawca nie stworzył fundacji rodzinnych po to, by miliarderzy uciekali od fiskusa, ale by chronić firmy rodzinne i zachęcać do zatrzymywania kapitału w kraju. Niższe podatki miały być zachętą, alternatywą dla zakładania trustów za granicą” – dodał.
„On (Friz – przyp. red.) nie łamie prawa, a korzysta z rozwiązania stworzonego właśnie po to, by przyciągać kapitał do Polski. Państwo świadomie zaoferowało preferencje, licząc, że lepiej zatrzymać majątek i zebrać 15 proc. później, niż stracić go na rzecz rajów podatkowych. Zwróćcie uwagę, że sam Friz mówi o tym, że on nie ma potrzeby wydawania pieniędzy, a jedynie chce ten majątek pomnażać. Podatek go nie ominie, po prostu poczekamy jakiś czas na jego zapłatę” – wyjaśniał serwis.
Co zakładała nowelizacja
Rząd co do zasady dostrzegł jednak nieprawidłowości w korzystaniu z narzędzi, jakie dają fundacje rodzinne, i przygotował nowelizację – którą w czwartek zawetował prezydent Nawrocki. Nowelizacja zakładała objęcie przychodów z najmu, dzierżawy lub innych umów o podobnym charakterze obowiązkiem podatkowym. W praktyce oznaczało to, że zwolnienie podatkowe znajdowałoby zastosowanie jedynie w przypadku najmu stricte mieszkaniowego (najmu długoterminowego) – tzn. w sytuacji, gdy fundacja rodzinna wynajmuje wskazane w przepisie nieruchomości osobom fizycznym na ich własne potrzeby mieszkaniowe. Wszelkie inne formy wykorzystania nieruchomości miały być objęte CIT na zasadach ogólnych.
Składka zdrowotna wraca na stół? Tusk: spróbujemy jeszcze raz
Ustawa określała też katalog dozwolonej działalności gospodarczej fundacji rodzinnych. Miał on mieć charakter zamknięty, zatem fundacja rodzinna nie mogłaby prowadzić działalności wykraczającej poza ten katalog. W katalogu znajdował się „najem”, a projektodawca precyzował, że musiał on być ograniczony do podstawowej formy, tzn. wynajmu na przykład rzeczy za pieniądze, bez usług dodatkowych. W tym zakresie niedozwolone miałyby być np. usługi hotelowe.
Podatkiem miałyby być objęte także dochody ze zbycia mienia wniesionego lub przekazanego nieodpłatnie do fundacji rodzinnej lub nabytego przez fundację rodzinną, jeżeli zbycie to nastąpiło przed upływem 36 miesięcy, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym to nastąpiło. Takie ograniczenie miało – zdaniem projektodawców – wzmocnić „realizację celów statutowych fundacji rodzinnej”, ponieważ „fundacja rodzinna jako narzędzie sukcesji powinna mieć zapewnioną przestrzeń do skoncentrowania się na długoterminowych inwestycjach”.
Zgodnie z ustawą fundacje rodzinne miały zostać objęte podatkiem od dochodów zagranicznych jednostek kontrolowanych i podatkiem od dochodów z niezrealizowanych zysków. W ocenie projektodawcy miało to przeciwdziałać zjawisku unikania podatku dochodowego w Polsce przez „lokowanie aktywów w spółkach zależnych zlokalizowanych w jurysdykcjach o preferencyjnym systemie opodatkowania”.
Inna zmiana miała doprowadzić do tego, by w przypadku przeniesienia przez podatnika aktywów lub rezydencji podatkowej poza jurysdykcję danego państwa mogło ono opodatkować wartość ewentualnych zysków kapitałowych osiągniętych na jego terytorium, choć nie zostały one zrealizowane w momencie zmiany jurysdykcji.
Źródło: PAP, money.pl, X