Po zdobyciu srebrnego medalu na igrzyskach w Paryżu wiele gwiazd naszej kadry zdecydowało się zrobić przerwę od reprezentacji w 2025 roku, tłumacząc to ogromnym zmęczeniem i problemami zdrowotnymi. Do takiej grupy należeli Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski, Łukasz Kaczmarek, ale także Marcin Janusz.

Rozgrywający naszej kadry nabawił się urazu po zderzeniu z Pawłem Zatorskim (3:2) podczas meczu z USA w półfinale igrzysk, ale mimo to i tak wystąpił w finale. W tym sezonie zdecydował dać sobie jednak na wstrzymanie i chciał podreperować swoje zdrowie.

ZOBACZ WIDEO: Sabalenka chwali się na zdjęciach wakacjami z ukochanym

Pod nieobecność Janusza pierwszym rozgrywającym kadry został Marcin Komenda. Pod jego wodzą Biało-Czerwoni zdobyli złoto Ligi Narodów i brąz mistrzostw świata. Wielu kibiców i ekspertów sądziło, że to właśnie ta dwójka będzie w przyszłym sezonie walczyć o bycie „jedynką” na tej pozycji.

Okazuje się, że prawda może być inna. Marcin Janusz w rozmowie ze sport.pl zdradził, że wcale nie jest pewne, że wróci w przyszłym sezonie.

– Teraz te problemy są już prawie wyciszone, ale przede mną decyzja, czy po prostu będę gotowy grać. Oczywiście, w klubie będę, bo ta przerwa dużo mi dała, ale jadąc na reprezentację, będę musiał mieć świadomość, że pewnie przyjdzie taki moment, gdy będzie trzeba to wszystko powtórzyć. Bo zacznie się ważny turniej i tam się już nie kalkuluje. Jeśli miałbym jechać na kadrę i kalkulować, to wolę już nie jechać – przyznał Janusz.

Opowiedział, od czego będzie zależeć jego powrót. – Dużo zależy od tego, jak to będzie wyglądało w najbliższych tygodniach, miesiącach. No i od rozmowy z Nikolą. Mocno się zastanawiam, jak to będzie. Pracuję na tyle, na ile mogę, żeby to wszystko wyciszyć i móc grać i w klubie, i w reprezentacji. Ale obecnie jest zdecydowanie za wcześnie, by jakąkolwiek decyzję podjąć – dodał rozgrywający.