Rosjanie mają problem i to nie byle jaki. Podczas ostatniego startu, ucierpiała ich jedyna platforma do misji załogowych. Oznacza to, że przynajmniej przez jakiś czas będą uziemieni.
W Rosji dzieją się ostatnio dziwne rzeczy nawet tam, gdzie przez dekady panował żelazny porządek: w kosmosie. W czwartek Sojuz poleciał zgodnie z planem na Międzynarodową Stację Kosmiczną, trzech astronautów bezpiecznie dotarło na orbitę i to właściwie jedyna dobra wiadomość. Bo chwilę po starcie okazało się, że Rosja zdołała w tym samym czasie spektakularnie uszkodzić… swoją jedyną czynną platformę do lotów załogowych.
Roskosmos ma teraz problem. Bez platformy nie polecą
Oficjalne nagrania Roskosmosu pokazały scenę, której nikt raczej nie spodziewał się ujrzeć po rutynowym starcie: fragment konstrukcji po prostu zapadł się pod rakietą i wylądował w ogromnym kanale wylotowym w Bajkonurze. W sumie wyglądało to tak, jakby wyrzutnia weszła w tryb samodestrukcji w momencie, gdy booster Sojuza odpalił pełną moc. Jedyny pozytyw tego jest taki, że rakieta normalnie wystartowała, a kosmonauci byli bezpieczni na pokładzie.
Na nagraniu widać jeszcze lecące w górę szczątki metalowej instalacji, a po starcie pozostały jedynie zwęglone resztki czegoś, co jeszcze chwilę wcześniej było sercem technicznym całego kompleksu. Chodzi o tzw. service bay, czyli segment z okablowaniem, sensorami i dostępem roboczym dla techników. Przed startem był na miejscu. Kilka sekund później już nie.
Roskosmos potwierdził uszkodzenie, ale, w klasycznym stylu, nie podał żadnych szczegółów. Zapewnił tylko, że „ocena trwa”, a części zamienne „są dostępne”. Brzmi to mniej więcej jak komunikat mechanika, który patrzy na połamaną oś w twoim samochodzie i mówi: „Da się zrobić, ale nie wiem kiedy”.
Problem w tym, że ucierpiała nie byle jaka platforma, tylko jedyne aktywne stanowisko Rosji do startów załogowych: Site 31/6. Zbudowane jeszcze w latach 60., służy praktycznie za bramę Rosji na orbitę. Jego starszy brat, legendarny Site 1 — ten sam, z którego poleciał Jurij Gagarin — zakończył pracę już w 2019 roku i miał zostać odnowiony, ale nigdy nie doszło to do skutku.
Grafika: depositphotos.com
