Przybywa postępowań dyscyplinarnych wobec lekarzy pracujących w „receptomatach” lub „zwolnieniomatach”, a więc de facto udostępniających swój certyfikat ZUS internetowym botom – podaje „Gazeta Wyborcza”.
Oszuści polują na lekarzy. Kradną certyfikaty ZUS
Rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej Jakub Kosikowski potwierdził w rozmowie z „GW”, że po drugiej stronie serwisów oferujących wystawianie recept i zwolnień L4 siedzą boty. Mogą nawet zadać użytkownikowi kilka rutynowych pytań na czacie, ale recepty, czy L4 wystawiają z automatu. I masowo. Liczby idą w setki lub tysiące w ciągu doby.
Niektórzy lekarze świadomie udostępniają firmom swoje certyfikaty ZUS służące do wystawiania e-recept i e-skierowań, bo to dla nich szybki i łatwy zarobek. Nie zawsze jednak tak jest.
- Najwyższe i najniższe emerytury w Polsce. Mamy dane z każdego województwa
- Ruszył świąteczny jarmark w Krakowie. 50 zł za kiełbasę w bułce to nie król drożyzny
Rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej przekazał także, że czasami certyfikaty ZUS są wykradane przez cyberprzestępców i potem wykorzystywane przez oszustów do wystawiania recept lub zwolnień.
„Zaczęły się ataki hakerskie. I stają się już częścią tego biznesu” – mówił „GW” rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej. Jak podaje gazeta, scenariusz wygląda mniej więcej tak: lekarz dostaje sms o treści „Certyfikat ZUS zostanie zawieszony, prosimy o ponowne zalogowanie w celu zaktualizowania”.
Jeśli kliknie w link, przechodzi na stronę do złudzenia przypominającą aplikację mObywatel. A stąd już krótka droga do kradzieży certyfikatu. Niektórzy lekarze świadomie udostępniają firmom swoje certyfikaty ZUS, bo to dla nich szybki i łatwy zarobek.
NIL domaga się ukrócenia działalności „receptomatów” i „zwolnienieniomatów”
Zdarza się, że lekarz o masowym wystawianiu przez siebie recept czy zwolnień dowiaduje się z ZUS-u lub Naczelnego Sądu Lekarskiego. Albo od pacjentów, którzy kontaktują się z nim prywatnymi kanałami. Okazuje się wówczas, że doszło do kradzieży certyfikatu. „To wciąż pojedyncze sytuacje. Zwykle kończą się tak, że lekarz po prostu blokuje swój certyfikat i wyrabia nowy. Nie słyszałem, aby kiedykolwiek udało się wyciągnąć konsekwencje wobec firm, które certyfikat od lekarza wykradły” – mówi dziennikowi rzecznik NIL.
Rozmówca „GW” podkreśla, że NIL od dawna domaga się od rządzących stosownych regulacji prawnych, które pozwoliłyby ukrócić działanie internetowych „receptomatów” i „zwolnieniomatów”.
Wskazuje, że problem zaczął się około 2022 roku. „Jest rok 2025 i dotąd nic się nie zmieniło. […] W internecie mnożą się spółki oferujące tego typu usługi, których wraz z rozwojem nowych technologii będzie tylko przybywać. Z odpowiedzi, które dostajemy od decydentów można wyczytać, że rozwiązanie problemu się nie opłaca, bo telemedycyna to popularna w społeczeństwie forma konsultacji z lekarzem, która dodatkowo odciąża NFZ” – mówił gazecie Kosikowski.
Prof. Chłoń-Domińczak: Konieczne jest zrównanie wieku emerytalnegoInteria plINTERIA.PL