BYD to jedna z chętniej wybieranych chińskich marek w Polsce.

W Polsce pojawi się moda na nowe auta wśród prywatnych nabywców, która zastąpi obecny trend na samochody używane – prognozują eksperci. Według ich wizji w 2028 r. w Polsce może zostać sprzedanych nawet milion nowych aut różnych marek.

Nowy rekord

W Polsce pojawi się moda na nowe auta, która zastąpi obowiązującą od 15 lat modę na samochody używane. Będzie to efekt rosnącej oferty chińskich producentów. Młode pokolenie nie ma kompleksu, że chińskie oznacza gorsze. Polacy są bardzo praktyczni. Gdy mają do wyboru dobry samochód za znacznie niższą cenę, niż oferował do tej pory rynek, przestają skupiać się wyłącznie na znanych markach i traktować niemieckie jako najlepsze – przewiduje Kamil Makula, prezes Superauto.pl, platformy sprzedającej nowe samochody przez internet.
Trend na „chińczyka” rozpoczął się w tym roku i wszystko wskazuje na to, że w kolejnych latach będzie przybierać na sile. Znaczący wpływ marek chińskich na rynek jest widoczny zarówno w rosnących rejestracjach nowych aut na osoby prywatne, jak i w spadku importu używanych samochodów osobowych, który jeszcze w zeszłym roku rósł w tempie 2-cyfrowym. Zgodnie z danymi IBRM Samar w pierwszych trzech kwartałach do Polski z importu trafiło 655,2 tys. osobowych samochodów używanych. To o 1,4 proc. mniej niż przed rokiem. Tymczasem w 2024 r. import używanych „osobówek” wzrósł o prawie 20 proc.

Liczbę „chińczyków” sprzedanych w Polsce w 2024 i całym 2025 r. można szacować na ok. 50 tys. W pierwszych trzech kwartałach br. ich rejestracje wzrosły 5-krotnie rok do roku. W październiku udział chińskich marek w rynku osiągnął 10 proc., co również jest nowym rekordem. Jak w przypadku każdej nowości zakup auta chińskiego wiąże się z pewnym ryzykiem dotyczącym m.in. utraty wartości, możliwych awarii czy też rzeczywistego spalania.

Z kolei samochody marki MG polscy klienci wybierają najchętniej.

Pierwszy milion

Zdaniem Kamila Makuli w 2028 r. liczba chińskich aut na polskich drogach, czyli sprzedanych przez kilka lat, może osiągnąć milion.

W efekcie dużego wzrostu zainteresowania nowymi autami nastąpi też inny ważny efekt – liczba nowych samochodów różnych producentów zrejestrowanych w Polsce w samym 2028 r. też może osiągnąć milion – ocenia prezes Superauto.pl. Jak podkreśla, nie jest to matematyczna prognoza, a jedynie pewna wizja wynikająca z wieloletniego doświadczenia i obserwacji rynku.
W pierwszych trzech kwartałach zarejestrowano w Polsce 477 tys. nowych aut osobowych i dostawczych do 3,5 tony, a w całym roku ich liczba przekroczy prawdopodobnie 630 tys. Dojście do miliona oznaczałoby więc wzrost całego rynku o połowę w 3 lata.

Chińskich marek dostępnych na rynku będzie przybywać. Chińczycy traktują Europę jako strategiczny rynek. Efekt zachwytu produktami z Państwa Środka jest w Polsce tym większy, że nie posiadamy własnej marki samochodów, jak np. Niemcy. Z czasem do nowości z Chin powinny też przekonywać się korporacje, związane długoterminowymi umowami z importerami tradycyjnych marek samochodowych – dodaje.

O ile tańsze są „chińczyki”?

Chińskie samochody mają nowoczesną stylistykę trafiającą w gusta Europejczyków, oferują bogate wyposażenie bez konieczności dopłaty, a także mają wiele nowoczesnych rozwiązań technicznych. Eksperci porównali osiem modeli samochodów chińskich z ich odpowiednikami od tradycyjnych producentów.

Pojazdy zestawiliśmy tak, aby były możliwie zbliżone wielkością, wyglądem, silnikiem oraz wyposażeniem. Celem było określenie różnicy w cenie porównywalnych pojazdów – wyjaśnia Oskar Jedliński z Superauto.pl.
W zestawieniu znalazły się m.in. MG ZS (porównane z Oplem Mokką), MG3 (zestawione z Toyotą Yaris), Jeacoo 7 (porównane z Hyundaiem Tucsonem) czy BYD Sealion 7 (zestawiony z Tesla Y). „Chińczyk” okazał się tańszy średnio o niemal 27 tys. zł.

Jeden chiński samochód na liście jest jednak droższy od swojego europejskiego odpowiednika. To elektryczny MG4 Xpower zestawiony z Citroenem eC4 MAX. „Chińczyk” kosztuje 162 tys. zł i jest droższy o 6 tys. zł od wybranej wersji eC4. Samochód ten jest jednak obecnie w Polsce trudno dostępny, można go zamówić „do produkcji”. Oferowany natomiast od ręki model z 2024 r. kosztuje 156,5 tys. zł.