Ostatni weekend listopada ułożył się wyjątkowo pechowo dla Pogoni Szczecin. Nie dość, że zespół przegrał na wyjeździe z GKS-em Katowice, to później nie uniknął kłopotów komunikacyjnych. Dopiero po około 11-godzinnej tułaczce udało się wrócić do domu.
„Winowajcą” całego chaosu była mgła, która uniemożliwiła lądowanie samolotu. Wymusiła ona objazd przez Pragę i Poznań.
Co ciekawe, to samo zjawisko pogodowe mogło zakłócić wydarzenie w Katowicach, lecz ostatecznie odbyło się zgodnie z planem.
„Portowcy z problemami, ale szczęśliwie i bezpiecznie dotarli już do Szczecinaℹ️ Samolot, którym leciała drużyna z Katowic nie był w stanie wylądować w Szczecinie z powodu mgły i został przekierowany do Pragi.
Popularne
Po krótkim postoju w stolicy Czech zespół poleciał dalej, tym razem na lotnisko w Poznaniu, skąd dalej do Szczecina podróżował klubowym autokarem” – napisał na X-ie Bartek Witkowski, rzecznik prasowy „Portowców”.
Portowcy z problemami, ale szczęśliwie i bezpiecznie dotarli już do Szczecina ℹ️
Samolot, którym leciała drużyna z Katowic nie był w stanie wylądować w Szczecinie z powodu mgły i został przekierowany do Pragi.
Po krótkim postoju w stolicy Czech zespół poleciał dalej, tym razem…
— Bartek Witkowski (@BarWitko) November 30, 2025
Wpis został umieszczony o 9:18. Spotkanie przy Nowej Bukowej zakończyło się niecały kwadrans po 22:00. Z tego wynika, że powrotna podróż zajęła około 11 godzin.
To zły omen, który z pewnością wpłynie na przygotowania do wtorkowego spotkania o Puchar Polski z Widzewem Łódź. Pocieszający fakt jest taki, że podopieczni Thomasa Thomasberga stawią czoła rywalowi na własnym terenie.
Pogoń odniosła szóstą porażkę na wyjeździe, a dziewiątą w całym sezonie Ekstraklasy. Pogrążyły ją gole Adama Zreľáka oraz Bartosza Nowaka.