Sprawa, która wstrząsnęła niemieckim Kempten, to gotowy scenariusz na film o zuchwałej kradzieży, choć narzędzia przestępstwa były prozaiczne. Niemieckie służby poinformowały o zatrzymaniu pracownika miejskiego oraz jego żony, którzy są podejrzani o wyprowadzenie z miejskiej kasy gigantycznej kwoty. Łupem pary nie padły jednak cyfrowe przelewy czy dotacje, ale fizyczny bilon wybierany z parkometrów. Skala procederu jest porażająca – szacunki mówią o kwocie przekraczającej milion euro.
Mechanizm przestępstwa wydawał się prosty, ale wymagał systematyczności i dostępu do infrastruktury miejskiej. Zatrzymany mężczyzna, będąc pracownikiem zatrudnionym przez miasto, miał fizyczną możliwość ingerencji w urządzenia pobierające opłaty za parkowanie. Według ustaleń śledczych, urzędnik nielegalnie przywłaszczał sobie monety, które następnie trafiały do domowego budżetu, a stamtąd na rachunki bankowe.
Mówi, na co uważać we franczyzie. „Wtedy wiadomo, że to ściema”
Ślad pieniądza i reakcja banku
To, co umknęło uwadze miejskich audytorów, nie uszło na sucho w zderzeniu z procedurami bankowymi. Kluczowym momentem w śledztwie okazało się zgłoszenie z instytucji finansowej. Bankowe systemy bezpieczeństwa, wyczulone na procedury przeciwdziałania praniu pieniędzy (AML), oflagowały serię wpłat gotówkowych na różne konta.
Podejrzenia wzbudziła regularność oraz wolumen wpłacanej gotówki. Pracownicy banku, zgodnie z obowiązującymi przepisami, zgłosili sprawę odpowiednim służbom, podejrzewając próbę prania brudnych pieniędzy. To właśnie ten sygnał pozwolił prokuraturze połączyć kropki i dotrzeć do źródła pochodzenia gotówki.
W procederze kluczową rolę odgrywała żona urzędnika. To ona miała dostęp do kont, na które systematycznie wpływały środki pochodzące z kradzieży. W efekcie tych działań prokuratura wydała nakaz aresztowania dla obojga małżonków. Podejrzani zostali zatrzymani przez służby i trafili do aresztu, gdzie usłyszeli już formalne zarzuty kradzieży.
Wstrząs w lokalnym samorządzie
Ujawnienie afery wywołało szok w strukturach miejskich Kempten. Skala nadużyć oraz fakt, że dokonywał ich wieloletni pracownik, stawiają pod znakiem zapytania skuteczność dotychczasowych mechanizmów kontrolnych w bawarskim mieście. W ramach trwającego śledztwa służby przeszukały już miejskie instytucje, szukając dowodów i ewentualnych luk w systemie, które umożliwiły tak długotrwały proceder.
Głos w sprawie zabrał włodarz miasta, nie kryjąc emocji związanych z zatrzymaniem podległego mu pracownika.
Straty są ogromne
– Jestem oszołomiony i zaniepokojony – przyznaje Thomas Kiechle, burmistrz Kempten.
Straty miasta są ogromne i mogą jeszcze wzrosnąć w toku dokładnego audytu. Mowa o kwocie przekraczającej milion euro, co w przeliczeniu na bilon oznacza konieczność fizycznego wyniesienia ton metalu. Śledczy badają teraz, jak długo trwał ten proceder i czy w sprawę mogły być zamieszane inne osoby. Dla sektora finansowego i samorządowego jest to wyraźny sygnał, że tradycyjna gotówka wciąż generuje istotne ryzyka operacyjne, a najskuteczniejszym strażnikiem publicznych pieniędzy często okazują się algorytmy bankowe monitorujące przepływy na kontach prywatnych.
Historia pieniądza w formie metalowych krążków sięga starożytności, a problem ich fizycznego ciężaru zawsze stanowił wyzwanie logistyczne – zarówno dla bankierów, jak i złodziei. Warto uświadomić sobie fizyczny aspekt kradzieży w Kempten. Jeden milion euro w monetach o nominale 1 euro waży 7,5 tony.
Nawet jeśli złodzieje kradli monety o najwyższym nominale 2 euro, waga łupu wynosiłaby ponad 4 tony. Oznacza to, że para musiała nie tylko opracować system kradzieży, ale też skomplikowaną logistykę transportu i przechowywania bilonu. To właśnie fizyczność gotówki, w przeciwieństwie do kradzieży cyfrowej, często staje się najsłabszym ogniwem przestępczego planu, zmuszając sprawców do częstych wizyt w banku, co ostatecznie doprowadziło do ich zguby.