Niezależnie jednak od tego co uda się osiągnąć Donaldowi Trumpowi (i czy cokolwiek) nadal pozostają pytania o przyczyny konfliktu i motywy działania każdej ze stron, tak Kijowa jak Moskwy i Waszyngtonu. O tym rozmawialiśmy z Rafałem Ziemkiewiczem w stałym programie „Polska do Rzeczy”, dostępnym dla subskrybentów Do Rzeczy plus. Następnie, w oparciu o nasze wypowiedzi, odpowiedzieliśmy szerzej na to pytanie o źródła konfliktu i jego możliwy efekt w książce „Elektorat łyknie wszystko”. Dla czytelników mojego komentarza wybrałem obszerny, poświęcony kwestii przyczyn wojny, fragment. Myślę, że dobrze ukazuje on różnicę naszych stanowisk. W tym dialogu, inaczej niż w licznych pseudo-debatach medialnych, Czytelnicy znajdą to, co najważniejsze, a mianowicie argumenty. Oczywiście, problem wojny na Ukrainie to tylko jeden z rozdziałów książki, w której omawiamy także początek prezydentury Donalda Trumpa, szaleństwa Zielonego Ładu czy wreszcie kondycję polskiej prawicy. To przede wszystkim do tego ostatniego wątku odnosi się zresztą tytuł całości.
XXX
Dlaczego wybuchła wojna na Ukrainie?
Paweł Lisicki: To trudne pytanie i ja udzielam na nie innej odpowiedzi niż zdecydowana większość polskich komentatorów. W Polsce powszechnie wierzy się w to, że do wojny na Ukrainie doszło dlatego, że w Rosji odrodziły się tendencje imperialne a imperium żeby żyć musi podbijać słabszych. Ponieważ w rosyjskim DNA tkwi pragnienie imperialne, to tak długo jak Rosja istnieje musi atakować i pobijać inne państwa. Koncepcję tę dobrze wyraził swego czasu śp. Lech Kaczyński, który to stwierdził, zwracając się do Gruzinów, „najpierw Gruzja, potem Ukraina a potem, kto wie, może i Polska, moja ojczyzna”. Uzbrojeni w taką przepowiednię i w doświadczenia historyczne polscy znawcy patrzyli na ten konflikt z jednego tylko punktu widzenia, interpretując go właśnie jako formę wojny zaborczej.