To była klęska. Arka Gdynia przegrała z Rakowem Częstochowa 1:4. To pierwsza ligowa przegrana beniaminka na własnym stadionie w sezonie 2025/26.
– Jest takie hasło kojarzone z Arką: nigdy nie zostaniesz sam. Często posługują się nim kibice, wisi też w naszej szatni. Teraz jesteśmy w takim momencie, że zamiast o tym haśle mówić, trzeba się do tego zdania dostosować. Musimy zostać razem i skupić się ostatnim meczu w tym roku, bo w Arce od stycznia mogą być różni zawodnicy, różny trener, natomiast ten klub dalej będzie walczył o utrzymanie i trzy punkty z Motorem Lublin są nam bardzo potrzebne. Gratulacje dla Rakowa. My kończymy ten mecz w smutnych nastrojach, natomiast dziś będziemy się smucić, a od jutra bierzemy się do roboty – mówił trener Dawid Szwarga na konferencji prasowej.
Trener Arki powiedział wprost, że kluczowa okazała się końcówka pierwszej połowy i dwa stracone gole po czerwonej kartce dla Dominicka Zatora.
– Wiara nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu zachowujesz się w sposób nieodpowiedzialny – ujmijmy to delikatnie. Przegrywasz 0:1, wiesz, że dostałeś czerwoną kartkę jako zespół i celem numer jeden powinno być utrzymanie wyniku do przerwy, żeby wprowadzić korekty. Przy 0:1 dalej jesteś w grze, nawet grając w dziesięciu. To był zdecydowanie kluczowy moment spotkania. Mamy do siebie duże pretensje, że daliśmy tak łatwo Rakowowi strzelić te dwa gole – mówił Szwarga.
ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
Wszystkie cztery gole zawalił stojący między słupkami Damian Węglarz. To była kumulacja nieszczęść.
– Przegrywamy i wygrywamy razem. Tak samo jest z Damianem. Wiem, że to znakomity facet i pewnie będzie mocno zmotywowany na kolejny mecz – przyznał Szwarga.
– W zbyt wielu meczach kilku zawodników odbiegło od swojego normalnego potencjału. Nie da się ukryć, że Damian nie rozegrał dziś swojego najlepszego meczu w karierze. W innych spotkaniach, zwłaszcza wyjazdowych, moglibyśmy znaleźć innych zawodników, którzy nie pokazywali pełnego potencjału. Brak powtarzalności u profesjonalistów powoduje, że dostajesz czerwoną kartkę albo masz wpływ na jedną czy dwie stracone bramki. Dziś akurat była to pozycja bramkarza, ale generalnie jako drużyna musimy być bardziej stabilni. Jeśli jeden zawodnik gra słabiej, to można to jeszcze przykryć. Przy dwóch jest ciężko, ale jeśli trzech gra nie na swoim poziomie, to drużyna cierpi – zaznaczył trener Arki.
I odniósł się też do plotek, jakoby miał być jednym z kandydatów do zastąpienia Marka Papszuna, gdy ten już odejdzie do Legii Warszawa. Przypomnijmy, że przedstawiciele Rakowa przed tygodniem oglądali spotkanie Arki w Niecieczy.
– Myślę, że widząc ten mecz zmienili zdanie – uciął krótko trener Szwarga.