Zespół prowadzony przez tymczasowego trenera Inakiego Astiza tylko zremisował 1:1 z Motorem w Lublinie, a w doliczonym czasie gry „piłki meczowej” nie wykorzystał Mileta Rajović. W zeszły weekend kibice ze stolicy spoglądali także na Gdynię, gdzie Papszun przyjechał z Rakowem na mecz Arką i wygrał go 4:1.

Szkoleniowiec po meczu wbił nawet szpilkę władzom klubu z Częstochowy. — To nie do mnie pytanie. Musicie popytać inne osoby decyzyjne — mówił na temat problemów na własnym stadionie, jasno dając do zrozumienia, że ma pretensje, na jakim obiekcie w kolejnym sezonie gra jego zespół.

Oto jak wyglądają negocjacje Legii z Rakowem. Nowe wieści!

Nie ma wątpliwości, że Papszunowi bardzo zależy, by jak najszybciej dołączyć do sztabu Legii, ale wciąż nie jest to pewne, a właściciel Rakowa pozostaje nieugięty.

— Moim zdaniem, gdyby Marek Papszun nie przyszedł teraz do Legii, byłaby to kompletna kompromitacja. To, co powiedział na konferencji, dla niektórych było aktem odwagi, dla innych desperacji — uważa Marek Jóźwiak w programie „Misja Sport”.

— Michał Świerczewski w dalszym ciągu zachowuje chłodną głowę. Szacunek dla właściciela Rakowa Częstochowa, że on w tym wszystkim nie zgłupiał — chwali biznesmena były reprezentant Polski, który dla Legii zagrał ponad 250 meczów.

— Nie podejmuje irracjonalnych decyzji, nie wychodzi poza pewne obszary. Tylko czeka na to, co zrobi warszawska Legia. Im szybciej dojdą do porozumienia, tym lepiej będzie świadczyło o klubie, o Dariuszu Mioduskim — komentuje i ujawnia nowe informacje.

— Wiem, że te rozmowy prowadzi nie Darek Mioduski, a Fredi Bobić. Może czas na to, by spotkali się właściciele klubów i ustalili rzeczy, które zakończą tę groteskową sprawę — mówi Jóźwiak, który nie ma przekonania, czy w tak trudnej sytuacji z częstochowską stroną powinien rozmawiać Bobić, którego kompetencje nie są jasno nakreślone nawet w kontekście współpracy z dyrektorem sportowym Michałem Żewłakowem.

Dyskusję i nowe wieści na temat sytuacji w Legii Warszawa znajdziesz we wtorkowej „Misji Sport”:

Dla Olkowicza wkroczenie do rozmów prezesa i właściciela Legii również może nie być dobre. — Nie wiem, czy Dariusz Mioduski nie działa na kluby jak płachta na byka. W Rakowie są wściekli — mówi o nastrojach w Częstochowie dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet.