Pracownik zatrudniony na umowie o pracę, który zarabia 13 tys. zł brutto dostanie za pracę w grudniu przelew na 6998 zł. Jego pracodawca musi na ten cel przeznaczyć 15,7 tys. zł. Z całkowitego kosztu zatrudnienia, jaki ponosi pracodawca, „zniknie” ponad 55 proc. na podatki oraz składki (w tym przyszłą emeryturę z ZUS) – wylicza Małgorzata Samborska, doradca podatkowy w Grant Thornton.
Dla porównania – w październiku przy tej samej pensji brutto pracownik dostał pensję netto w wysokości 9 192 zł (przy założeniu podstawowych kosztów uzyskania przychodów, bez wpłat PPK).

Tak zmienia się wynagrodzenie netto po wejściu w drugi próg podatkowy. Wyliczenia: Grant ThorntonINTERIA.PL
– Osoby, które na co dzień nie zajmują się podatkami, często reagują dużym zdziwieniem na przelew i jego wysokość po przekroczeniu progu. To efekt „wpadnięcia” w drugi próg podatkowy, czyli przeskoczenie z 12 proc. stawki podatku dochodowego na 32 proc. Moim zdaniem 20 punktów procentowych różnicy to za dużo i potrzebna jest pośrednia stawka podatkowa, podobnie jak waloryzacja progów uzależniona od konkretnych wskaźników – na takiej zasadzie jak np. limit ZUS będący 30-krotnością przeciętnego wynagrodzenia – mówi Interii Małgorzata Samborska.
W grudniu pensja może być dużo niższa
Podobne zdanie ma Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy inFakt.
– Dzisiejsza skala podatkowa tworzy zbyt gwałtowne różnice między progami, przez co podatnicy nie tylko tracą płynność, ale przede wszystkim poczucie przewidywalności. Przykładowo etatowiec z wynagrodzeniem brutto 15 tys. zł przy pierwszym progu otrzymuje przelew w kwocie 10 555 zł, a po wejściu w drugi próg podatkowy przelew spada o ponad 2,5 tys. zł, tj. aż do 8016 zł. To rodzi realne ryzyko zaburzeń płynności finansowej, zwłaszcza gdy nasze zobowiązania miesięczne są wysokie, raty kredytowe i inne stałe wydatki. Tak skonstruowana skala podatkowa to swoista pułapka, z uwagi na to, że wiele osób dowiaduje się o niższej wypłacie w momencie jej otrzymania – mówi Interii Piotr Juszczyk.
Jego zdaniem bardziej potrzebna jest pośrednia stawka podatku niż podwojenie kwoty wolnej od podatku. I daje przykład jak mogłoby to być ustawione:
• do 120 000 zł – 12 proc.
• 120 001 – 180 000 zł – 20 proc.
• powyżej 180 000 zł – 32 proc.
– Dzięki temu „lądowanie” w każdym progu byłoby łagodniejsze. Wracając do przykładu etatowca z wynagrodzeniem brutto 15 tys. zł – w takim wariancie „wpadłby” w drugi próg podatkowy w trakcie roku, ale nie w trzeci. Jego wypłata zmniejszyłaby się o 1016 zł, a nie, jak teraz, o ponad 2500 zł od razu. Problemem nie jest brak ekstremalnie wysokiej kwoty wolnej, lecz konstrukcja samej skali – z ostrym skokiem z 12 proc. na 32 proc. Wprowadzenie stawki pośredniej, np. 20 proc., sprawiłoby, że przejście pomiędzy progami byłoby płynne i bardziej racjonalne ekonomicznie – uzasadnia Piotr Juszczyk.
Jak tłumaczy, to rozwiązanie ograniczyłoby „szok podatkowy” odczuwany przez setki tysięcy osób i wprowadziłoby większą stabilność w planowaniu domowych budżetów. – Dziś bardziej niż radykalnych zmian kwoty wolnej potrzebujemy po prostu mądrzejszej, łagodniejszej skali podatkowej – dodaje.
Skala podatkowa do zmiany
Jednocześnie warto pamiętać, że to, co z wynagrodzenia idzie na składki emerytalne, trafia na indywidualne konto w ZUS (od tego zależy wysokość przyszłej emerytury) czy na składki chorobowe (od tego zależy świadczenia na wypadek choroby i absencji w pracy), natomiast to, co trafia do budżetu w ramach podatku i składki zdrowotnej, która jest parapodatkiem, wpada do wspólnego „worka podatkowego”.
Monika Krześniak-Sajewicz
”Wydarzenia”: Trwa zakupowe szaleństwo. Polacy chętnie szukają promocjiPolsat NewsPolsat News