Wychodząca z dołka FC Barcelona kontra rozpędzone Atletico Madryt, które mogło wskoczyć na pozycję lidera z czwartego miejsca. Ten mecz musiał mieć naprawdę wysoki poziom. Piłkarze obu drużyn nie zawiedli, dali show. Tempo było szalone, działo się sporo.
Zobacz wideo Papszun pasuje do Legii? Kosecki: Nie ma trenera, który nie chciałby poprowadzić tego klubu
Barcelona powinna prowadzić do przerwy. Koszmarne pudło Lewandowskiego
Wydawało się, że lepiej w ten mecz weszło Atletico. Goście wykazali dużą ochotę do atakowania w pierwszych kilkunastu minutach, podchodzili wysoko, grali więcej piłką. Początek szedł po myśli „Los Colchoneros”, którzy wyszli na prowadzenie w 19. minucie po bramce Aleksa Baeny. Napastnik madrytczyków oszukał Joana Garcię w sytuacji sam na sam, sprytnie podciął piłkę obok niego. Początkowo gol nie był uznany, sędziowie dopatrzyli się pozycji spalonej, ale po interwencji VAR-u zmieniono decyzję.
Ale Atletico nie było w stanie pójść za ciosem. Po golu Baeny na wyższe obroty wskoczyła Barcelona, zaczęła grać szybciej i intensywniej. Dużą aktywność z przodu wykazywał Raphinha, miał dużą ochotę na zdobycie bramki. I wpisał się na listę strzelców w 26. minucie. Dostał kapitalne prostopadłe podanie od Pedriego, minął Jana Oblaka i trafił do pustej siatki. Stosunkowo szybko dał wyrównanie.
W kolejnych minutach rosła aktywność Roberta Lewandowskiego. Piłka szukała go w okolicach pola karnego, ale każda próba Polaka była blokowana przez obrońców Atletico. W 37. minucie Lewandowski miał najlepszą szansę. Podszedł do rzutu karnego podyktowanego po faulu na Danim Olmo. Ale kapitan naszej reprezentacji uderzył po prostu koszmarnie. Nie zrobił charakterystycznego nabiegu, z zatrzymaniem się tuż przed piłką. Wybrał uderzenie z pełną siłą i było to złe rozwiązanie, bo posłał piłkę wysoko nad poprzeczką bramki Oblaka. Pewnie wykopał ją poza przebudowywane Spotify Camp Nou.
Chwilę później Lewandowski miał okazję, by się zrehabilitować. Dopadł do centry od Lamine’a Yamala, uderzył głową, ale kapitalną interwencją popisał się Oblak. Do końca pierwszej połowy spotkanie miało wysokie, mocne tempo, ale wynik się nie zmienił.
Zobacz też: Yamal naprawdę powiedział to o Lewandowskim. Nie wahał się ani sekundy
Ostatni kontakt z piłką Lewandowskiego był najcenniejszy
W drugiej połowie mecz zrobił się bardziej otwarty. Atletico przestało murować bramkę i poszło na wymianę ciosów. Świetne okazje mieli Julian Alvarez i Giuliano Simeone, ale pierwszy nie zaskoczył Joana Garcii, a drugi skiksował, będąc tuż przed bramką.
Barcelona była coraz groźniejsza. Yamal i Pedri łapali coraz większą swobodę w budowaniu ataków. Prowadzenie mógł dać Raphinha, ale pomylił się z bliskiej odległości, a był nieobstawiony przez rywali.
W 65. minucie szczęście uśmiechnęło się do Barcelony, bo objęła upragnione prowadzenie za sprawią trafienia Daniego Olmo. Pedri wypatrzył go, gdy wbiegał w pole karne. Hiszpan miał problemy po przyjęciu piłki. Wtedy pomógł mu Lewandowski, a jego pomoc była na wagę złota. Wszedł między rywali, przytrzymał piłkę i wypuścił Olmo na wolne pole. Ten potem uderzył płasko, nie do obrony, nawet nie patrzył na bramkę i Oblaka.
Ale Olmo słono zapłacił za poświęcenie w tej sytuacji. Kiedy upadł po strzale, złapał się pod barkiem, jakby coś sobie naciągnął. Było jasne, że zejdzie z boiska przez kontuzję. Razem z nim w 67. minucie zszedł Lewandowski, zmienili ich Ferran Torres i Marcus Rashford. Ostatni kontakt Polaka z piłką w tym meczu to była asysta. Nie wszystko wychodziło mu w tym meczu, ale był zaangażowany, dużo walczył, nie ustępował.
Barcelona goniła za trzecią bramką, ale lepszą sytuację na wyrównanie miało Atletico w 79. minucie. Thiago Almada dobiegł do prostopadle zagranej piłki, oszukał w polu karnym Gerarda Martina, Alejandro Balde i Joana Garcię. Miał przed sobą pusta bramkę. I do niej nie trafił! Mógł bardzo mocno żałować tej zmarnowanej okazji.
W końcówce Atletico rzuciło wszystkie siły do ataku, a Barcelona postanowiła skupić się na defensywie. Świetną sytuację miał Antoine Griezmann w 93. minucie, ale spudłował z kilku metrów, nieczysto trafił w piłkę. Barcelona chwilę później miała kontrę, ale Oblak zdołał zatrzymać Rashforda.
Ostatnie słowo należało do FC Barcelony. W 96. minucie przeprowadziła akcję lewą stroną. Rozklepała obronę Atletico, potem z piłką popędził Alejandro Balde. Wypatrzył w polu karnym niekrytego Ferrana Torresa. Hiszpan stanął potem oko w oko z Oblakiem, zachował zimną krew i dyskretnym strzałem pokonał bramkarza gości.
Barcelona wygrała 3:1 i ma teraz cztery punkty przewagi nad Realem Madryt, sześć nad Atletico. Ten mecz trzymał w napięciu do samego końca. To zwycięstwo może być przełomowe dla „Dumy Katalonii”, która wreszcie wygrała hitowe starcie w tym sezonie.