2025-12-03 06:00
publikacja
2025-12-03 06:00
Podziel się
Powszechnie krytykowana, choć widziana również przez wielu jako zło konieczne, ustawa o rynku kryptoaktywów została zawetowana przez prezydenta Karola Nawrockiego. Jakie będą konsekwencje tej decyzji, pomijając fakt, że trwające niemal rok opóźnienie Polski w implementacji unijnego prawa stanie się dłuższe?

/ FORUM
Decyzję prezydenta Karola Nawrockiego o skorzystaniu z prawa do weta można odczytać jako bezpośrednią reakcję na krytykę ustawy ze strony sporej części firm z branży i rządowej opozycji w postaci PiS i Konfederacji. Jednym z głównych zarzutów podnoszonych przez tę stronę sporu, był tzw. gold-plating, czyli zjawisko polegające na wprowadzaniu restrykcyjnych wymogów krajowych, idących dalej niż unijne prawo.
W Polsce ustawa wdrażająca unijną dyrektywę liczyła ponad sto stron, co wyraźnie kontrastowało z podejściem przyjętym w większości państw członkowskich. Przykładowo Czechy i Węgry implementowały przepisy MiCA aktami prawnymi liczącymi kilkanaście stron. Jeszcze mniej “kartek” potrzebowały na to Estonia i Cypr.
Jak wskazywał rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz, ważną kwestią, która przyczyniła się do decyzji o wecie, był również budzący kontrowersje rejestr domen zakazanych. Pozwalał on zablokować domenę internetową dowolnego dostawcy decyzją urzędnika. Ustawa nie przewidziała przy tym możliwości zaskarżenia takiej decyzji do sądu, naruszając Konstytucję.
“Przepisy dotyczące blokowania domen są nieprzejrzyste i mogą prowadzić do nadużyć. Gdy rząd wyłączy stronę, ludzie tracą dostęp do swoich cyfrowych środków. Na to nie można się zgodzić. W większości państw Unii Europejskiej stosuje się prostą listę ostrzeżeń, która chroni konsumentów bez blokowania całych serwisów” – wskazał w poście na X.com rzecznik prezydenta, wyjaśniając przyczyny weta.
Trzecim punktem poruszonym przez Leśkiewicza były opłata nadzorcza. Ustawa o rynku kryptoaktywów zakładała, że będzie ona wynosiła 0,4% od obrotu spółki rocznie. Zdaniem Kancelarii Prezydenta taki poziom opłat uniemożliwiłby rozwój małym firmom i startupom, faworyzując zagraniczne korporacje i banki, a także zniechęcił polskie biznesy do rejestrowania się w kraju.
Prezydent zdecydował. Co czeka branżę kryptowalut?
Prezydenckie weto wydłuża impas. Opóźnienie we wdrożeniu dyrektywy MiCA do krajowego prawa trwa już ponad 11 miesięcy. Państwa członkowskie UE miały na to czas do końca ubiegłego roku. Polska pozostaje jednym z ostatnich, które wciąż tego nie zrobiły i trudno wskazać powody, które usprawiedliwiałyby fakt, że ustawa trafiła na biurko Karola Nawrockiego dopiero w listopadzie.
Polskie spółki z branży cyfrowych aktywów pozostają sparaliżowane. Mimo że MiCA obowiązuje, bez krajowej ustawy niemożliwe jest utworzenie organu nadzorczego i co za tym idzie rozpoczęcie procesu licencyjnego. To stawia krajowe podmioty w trudnej sytuacji.
Zdążyć przed 1 lipca?
Weto otwiera możliwość przyjęcia nowej ustawy, która bardziej zadowoliłaby branżę, chociaż wśród należących do niej firm znalazło się również wielu zwolenników podpisania ustawy. W tej sprawie do prezydenta apelowało XTB i stowarzyszenie Fintech Poland. Chociaż oba podmioty wskazywały, że ustawa nie jest idealna, popierali ją z uwagi na obawę o terminy.
Alternatywny projekt, zapowiedziany przez PiS i tworzony przez ekspertów z branży kryptowalut pod kierownictwem prof. Krzysztofa Piecha, ma opierać się na zasadzie „Unia Europejska + 0”, nie tworząc żadnych dodatkowych regulacji.
Nawet najlepszy projekt wymaga jednak czasu. 30 czerwca 2026 roku to data końcowa okresu przejściowego określona w dyrektywie MiCA. Jeśli firmy nie zdążą uzyskać licencji do tego momentu, może grozić im wykreślenie z rejestru VASP i likwidacja działalności w Polsce, co zapowiedziało już Ministerstwo Finansów.
Pytania o dalsze losy kryptowalutowych spółek chcących prowadzić działalność w Polsce, będąc zarejestrowanymi w Polsce, mnożą się zatem i na horyzoncie nie widać, póki co, szybkiego rozwiązania impasu, w którym się znalazły.


Bankier.pl