Nicki Pedersen w trakcie sezonu, ale i po jego zakończeniu na brak zajęć narzekać nie może. Kiedy słychać było warkot motocykli żużlowych, to duńska legenda ścigała się m.in. w PGE Ekstralidze, ale jednocześnie bywała w roli selekcjonera podczas zawodów z udziałem reprezentantów z kraju Hamleta.

Czy Pedersena zobaczymy jeszcze na torze i to w polskich rozgrywkach ligowych? Wciąż nie wiadomo czy podpisze kontrakt w Krakowie, choć ostatnio gościł w Polsce. Jednak nie po to, by spotkać się z działaczami z Małopolski, ale żeby promować swoją książkę. Poświęca też sporo czasu swojemu synowi – Mikkelowi Pedersenowi, który idzie w ślady trzykrotnego mistrza świata.

ZOBACZ WIDEO: Żużel u Valentino Rossiego. Zobacz, jak wyglądał wyścig na ranczu legendy MotoGP

Mikkel Pedersen stawia dopiero pierwsze kroki na mini żużlu. W tym roku ścigał się w barwach Fjelsted Speedway Klub w Division 2. Rywalizował także indywidualnie, choć jak sam zaznacza – przede wszystkim zbierał doświadczenie, ale udało mu się już wygrać sporo wyścigów i kilka imprez na krajowym podwórku.

„Już nie mogę doczekać się wiosny. Pracujemy właśnie nad dopięciem szczegółów dotyczących przyszłorocznych rozgrywek ligowych. Jestem pewien, że trafię we właściwe miejsce – takie, które daje przestrzeń do rozwoju, jedności, dobrego ścigania i świetnej zabawy z przyjaciółmi. Nawiązałem także współpracę z trenerem personalnym, który przygotuje dla mnie indywidualny program treningowy na zimę, aby ciało i motocykl były w pełnej gotowości na sezon 2026” – napisał w mediach społecznościowych młody jeździec.

W przyszłym roku zawodnik zawiesza sobie poprzeczkę nieco wyżej – a efektem tej decyzji jest przejście do Division 1. Zdaje sobie jednak sprawę z faktu, że mini żużel to nadal miejsce do nauki, a prawdziwe ściganie czeka go dopiero za kilka lat. Na pięćsetkach zobaczymy go najwcześniej w 2028 roku, kiedy to osiągnie wiek pozwalający na jazdę w zawodach młodzieżowych.