• Trwają negocjacje w sprawie planu pokojowego dla Ukrainy;
  • Wojciech Konończuk oceniał w TOK FM, jak dalece możliwe jest, że Rosja mogłaby teraz się zatrzymać, a po kilku latach uderzyć kolejny raz;
  • Zdaniem dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich przerwa w wojnie mogłaby zwiększyć ryzyko rosyjskiej agresji na NATO.

Trwają negocjacje w sprawie planu pokojowego dla Ukrainy. W poniedziałek w Paryżu spotkali się prezydenci Ukrainy i Francji, Wołodymyr Zełenski i Emmanuel Macron, zaś specjalny wysłannik USA Steve Witkoff, który we wtorek spotkał się w Moskwie z przywódcą Rosji Władimirem Putinem, rozmawiał na Florydzie z szefem ukraińskiej delegacji Rustemem Umierowem. Umierow, który z kolei w środę w Brukseli ma spotkać się z europejskimi przedstawicielami, następnie może udać się do Stanów Zjednoczonych – podał Reuters.

Jak przekazał minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha dziennikarzom w Brukseli, Witkoff nawiązał kontakt z delegacją ukraińską po rozmowach w Moskwie. „Przedstawiciele delegacji amerykańskiej poinformowali, że ich zdaniem rozmowy w Moskwie przyniosły pozytywny wynik (…). Zaprosili oni delegację ukraińską do kontynuowania rozmów w Ameryce w najbliższej przyszłości” – stwierdził minister, który bierze udział w Brukseli w spotkaniu Rady NATO-Ukraina. 
Wcześniej korespondent Kyiv Post Alex Raufoglu poinformował, że planowane spotkanie Zełenskiego z Witkoffem oraz Kushnerem zostało odwołane.

Kolejny atak po kilku latach?

Czy ewentualny pokój, na który Rosja byłaby gotowa przystać w relacjach z Ukrainą, mógłby być kilkuletnią przerwą przed kolejnym, trzecim od 2014 roku, atakiem? W języku rosyjskim funkcjonuje słowo „pieredyszka”, oznaczające właśnie taką pauzę, „chwilę wytchnienia”. O to Karolina Lewicka w „Wywiadzie Politycznym” pytała Wojciecha Konończuka, dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich.

– Z punktu widzenia Putina byłoby to działanie bardzo pragmatyczne i pewnie racjonalne, ale wydaje mi się, że Rosja nie jest do tego zdolna – ocenił ekspert. – Zatrzymanie machiny wojennej w sytuacji, gdy gospodarka została całkowicie przestawiona na tory wojenne, oznaczałoby gigantyczne koszty. Także społeczne, związane z zabitymi i rannymi żołnierzami. Mówi się, że jedna i druga grupa to łącznie ponad milion osób. Żadne społeczeństwo, nawet przy okazji takiej „pieredyszki”, nie byłoby w stanie przyjąć tego bez zadawania pytań, dlaczego to się stało i jaką cenę zapłaciliśmy za utratę tylu istnień – podkreślił.

Jak ocenił Konończuk, paradoksalnie Władimirowi Putinowi łatwiej jest zarządzać rosyjskim społeczeństwem – a przynajmniej jego częścią – w warunkach pełnoskalowej wojny.

To „zwiększałoby ryzyko zrobienia czegoś na wschodniej flance NATO”

Prowadząca audycję przywołała wypowiedź znanego bułgarskiego politologa Iwana Krastewa, który w rozmowie z „Rzeczpospolitą” został zapytany o możliwość ataku Rosji na państwa NATO w ciągu najbliższych lat. „Można ocenić, czy ma potencjał. I uważam, że jest to możliwe. To zależy od tego, czy pojawią się jakieś szczególne okoliczności, jak wojna o Tajwan czy jakaś zapaść na Zachodzie” – odpowiedział politolog.

– Rosja ma potencjał, tylko pytanie, do jakiej wojny – skomentował gość TOK FM. – Otwarcie dziś drugiego frontu jest mało prawdopodobne. Dopóki trwa wojna z Ukrainą, drugi raczej nie powstanie. Ale potencjalne zamknięcie konfliktu lub przynajmniej „pieredyszka” znacząco zwiększałoby ryzyko zrobienia czegoś na wschodniej flance NATO – zaznaczył dyrektor OSW.

Jaką rolę Polska odgrywa w kalkulacjach Kremla i jaką pozycję, według rosyjskich władz, powinna zajmować na arenie międzynarodowej? – W idealnym świecie Rosja chciałaby, aby Polska wróciła do dawnej roli wasala, państwa z „szarej strefy”, czegoś na kształt formalnie suwerennej Białorusi – stwierdził rozmówca Karoliny Lewickiej. – Polski, na której terytorium nie stacjonują wojska europejskie ani amerykańskie, i która ma ograniczone możliwości militarne – dodał.

Źródło: TOK FM, PAP, „Rzeczpospolita”