Zastępca sekretarza stanu USA Christopher Landau zwrócił uwagę na wykluczanie amerykańskich firm z europejskich programów zbrojeniowych podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych NATO, który miało miejsce w środę w Brukseli.
Jak podaje Politico, Landau skrytykował europejskich sojuszników za faworyzowanie własnego przemysłu zbrojeniowego. Podczas spotkania zarzucił, że wykluczanie amerykańskich firm osłabia wspólne zdolności obronne – twierdzą trzy źródła zaznajomione ze sprawą.
Rozmowy USA z Kremlem bez efektu. Ekspert: żadnego zaskoczenia
Po swoim wystąpieniu Amerykanin miał opuścić salę obrad i udać się na inne spotkania. Jednocześnie źródła zaznaczają, że „krótkotrwałe pobyty dyplomatów nie są niczym niezwykłym”.
Landau wyraził opinię, że ochrona własnych rynków przez Europę jest działaniem krótkowzrocznym i szkodzi wspólnym interesom obronnym Sojuszu. Przypomniał, że konieczność przekształcenia wydatków na obronność w konkretne zdolności militarne jest kluczowa dla utrzymania bezpieczeństwa. Ograniczenia w udziale amerykańskich firm, wynikające z nowych unijnych strategii, mogą znacząco wpłynąć na relacje transatlantyckie.
– Zastępca sekretarza Landau przekazał dwa kluczowe przesłania. Po pierwsze, Europa musi przekształcić swoje zobowiązania w zakresie wydatków na obronę w potencjał. Po drugie, polityka protekcjonistyczna i wykluczająca, która wypycha amerykańskie firmy z rynku, podważa naszą wspólną obronę – powiedział Politico urzędnik Departamentu Stanu.
Amerykański dyplomata nawiązał tym samym głównie do unijnego programu SAFE o wartości ponad 150 mld euro. UE stara się wzmocnić swój historycznie niedoinwestowany przemysł obronny w obliczu groźby ze strony Rosji. Wprowadzono nowe przepisy, które – mimo miliardowych inwestycji – utrzymują limit 35 proc. na udział krajów trzecich, w tym USA, w dostawach systemów uzbrojenia.