– Przed mistrzostwami Europy w Lublinie zadeklarowałam na forum międzynarodowym, że jeśli światowa lub europejska federacja wymusi na mnie start Rosjan i Białorusinów, to będzie się to wiązało z odwołaniem imprezy. Niestety obawiam się, że to był ostatni raz, gdy udało się opóźnić procedury – przyznała wprost Otylia Jędrzejczak, prezes Polskiego Związku Pływackiego.
Nam udało się dotrzeć do szczegółów skomplikowanej akcji dyplomatycznej naszych działaczy, która na tyle opóźniła wszystkie procedury, że uniemożliwiła Rosjanom i Białorusinom zgłoszenie się w terminie, a władze PZP uchroniły przed dużym skandalem.
ZOBACZ WIDEO: Polak zdecydowany na wielki transfer. „Określiłem cele”
We wtorek w Lublinie rozpoczęły się mistrzostwa Europy w pływaniu na krótkim basenie. W imprezie biorą udział przedstawiciele niemal wszystkich europejskich krajów, z wyjątkiem Rosjan i Białorusinów. Choć zawodnicy z tych krajów są dopuszczeni do międzynarodowej federacji, to na start w Polsce nie mogli liczyć.
Wszystko rozpoczęło się od głosowania w World Aquatics i pisma światowej federacji do European Aquatics, w której naciskano na dopuszczenie Rosjan i Białorusinów do startu w mistrzostwach Europy organizowanych w Polsce. Już wtedy Jędrzejczak jako jedyna sprzeciwiła się zgodzie na dopuszczenie reprezentantów obu krajów do startów pod neutralną flagą.
Kolejnym krokiem całej akcji był oficjalny list European Aquatics skierowany do Polskiego Związku Pływackiego, w którym nakazano Polakom umożliwienie Rosjanom i Białorusinom startu w Lublinie. Już w tym momencie można było odnieść wrażenie, że europejska federacja przychylnie patrzy na akcję Polaków, bo pismo zostało wysłane w ostatnim możliwym momencie. Reakcją Jędrzejczak było wysłanie odpowiedzi także w ostatnim możliwym terminie. To właśnie w tym piśmie mistrzyni olimpijska powoływała się na względy bezpieczeństwa, możliwość protestów społecznych i dużą społeczność ukraińską zamieszkującą Lublin. Korespondencja trwała kilka tygodni, a w tym czasie… upłynął termin zgłoszeń na imprezę.
Prezes European Aquatics, Portugalczyk Antonio Silva mógł jedynie rozłożyć bezradnie ręce na utyskiwania niezadowolonych Rosjan.
– Prezes rosyjskiej federacji pływackiej pytał mnie podczas mistrzostw świata w Singapurze o wizy dla Rosjan na imprezę w Lublinie. Zapewniłam go, że Rosjanie nie mają szans na otrzymanie zgody na wjazd do naszego kraju i może dlatego nie walczyli aż tak mocno. Zresztą gdy zgłaszałam Lublin jako kandydata do organizacji ME zastrzegłam, że nie wyrażamy zgody na start Rosjan i Białorusinów. Ostatecznie World Aquatics chciało nam narzucić występ tych reprezentacji. Zrobiłam wszystko, by uniemożliwić im start. Obu kadrom zabrakło czasu na zgłoszenie – dodaje Jędrzejczak.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty