Nie było czego zbierać. Lechia Gdańsk wygrała z Górnikiem Zabrze aż 5:2, wydostała się ze strefy spadkowej i w efektownym stylu zakończyła 2025 rok.
Dwie bramki zdobył Kacper Sezonienko, który dość nieoczekiwanie wyrósł na jednego z największych wygranych rundy jesiennej.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Efektowna wygrana na koniec rundy, dwa gole. Czego chcieć więcej?
Kacper Sezonienko, napastnik Lechii Gdańsk: Pucharu Polski, który nam uciekł. Choć myślę, że udanie się zrewanżowaliśmy. Przede wszystkim dobrze, że tak szybko mieliśmy ku temu okazję. Chcieliśmy dobrze zakończyć ten rok i pokazać Górnikowi, że też potrafimy grać w piłkę.
W dobrym stylu odpowiedziałeś na krytykę na początku sezonu. Kończysz rok z czterema golami i trzema asystami.
Na pewno jest to bardzo fajny sezon dla mnie, aczkolwiek były sytuacje, gdzie mogłem się lepiej zachować. Mogłem mieć jeszcze asystę lub dwie więcej, może jednego gola więcej. Z drugiej strony cieszę się z tego, co jest. Przede wszystkim z faktu, że wygraliśmy dwa ostatnie spotkania i będziemy mogli troszeczkę odetchnąć przed nowym rokiem.
ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
Byliście strasznie naładowani w tym meczu. Co was tak zdenerwowało?
Słyszeliśmy głosy, że w meczu pucharowym to Górnik dominował, miał pełną kontrolę, a my byliśmy bez sytuacji. My uważamy, że jednak było inaczej. Dziś chcieliśmy to pokazać. Udało nam się.
Momentami na boisku aż się paliło. Choćby sytuacja z końcówki, gdy sędzia porozdawał trochę kartek.
Myślę, że dziś i tak było spokojniej niż w meczu pucharowym. Tamten był jeszcze bardziej naładowany emocjami, pewnie przez to, że jedna i druga drużyna chciała awansować. Cieszę się, że daliśmy upust emocjom. Widziałem po zespole, że każdy z nas chce zwyciężyć – tak samo cieszyliśmy się z obronionych sytuacji, jak ze zdobytych bramek. Drużyna była pełna energii i chciała zakończyć ten rok w dobrym stylu.
To chyba trochę szkoda, że ten rok już się kończy. W takiej formie aż chciałoby się grać dalej.
Dokładnie tak. Większość sytuacji, które kreowaliśmy, kończyły się bramkami. Czego chcieć więcej? Obyśmy w przyszłym roku co mecz zdobywali pięć bramek.
Widzieliśmy dość ekspresyjną radość Tomasa Bobcka prosto w twarz Maksyma Chłania. Jak spotkanie z byłym kolegą?
Nie widziałem tej sytuacji. Wiem, że były zaczepki w meczu z pucharowym i może niektórzy z chłopaków trochę mu oddali. Ja osobiście bardziej wolałem schować to w sobie i cieszyć się z drużyną niż iść w kierunku Górnika.
rozmawiał Tomasz Galiński, WP SportoweFakty