KGHM Zagłębie Lubin w ostatnich pięciu meczach wygrało tylko raz i to z będącym pod formą Górnikiem Zabrze. Poza tym lubinianie zanotowali trzy remisy i wysoką porażkę wyjazdową z Pogonią Szczecin (1:5). Spowodowało to, że Miedziowi muszą zacząć oglądać się za siebie – strefa spadkowa nie jest tak daleko, jak mogłoby się wydawać.

W podobnej sytuacji jest Widzew Łódź, choć akurat łodzianie ostatnio odnieśli bezcenne zwycięstwo w Gliwicach (2:0), a w Szczecinie wywalczyli awans do kolejnej rundy PP. Do swojego rywala RTS traci dwa „oczka”, więc zwycięzca tego pojedynku z pewnością uda się na urlopy z dużo większym spokojem.

ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem

Pierwsza połowa była marnym widowiskiem. Ani jedni, ani drudzy nie pokazywali wielkiej piłki, choć lepsze momenty za sprawą Andiego Zeqiriego miał Widzew. Napastnik na przestrzeni czterech minut dwukrotnie mógł wpisać się na listę strzelców. Najpierw jego strzał z kilkunastu metrów minimalnie minął cel, a następnie chytrze uderzył przy słupku, gdzie uwijać się musiał Jasmin Burić. Pomysłem Zagłębia było… w zasadzie nie wiemy co. Gospodarze chcieli mieć piłkę, ale jedyny sposób na przedostanie się w pole karne, to była laga do przodu.

Gdy wydawało się, że z tym marazmem zejdziemy do szatni, to zerwali się łodzianie. Marcel Krajewski pociągnął akcję prawą stroną, wpadł w pole karne i podał na piąty metr do Sebastiana Bergiera. Ten tylko dołożył nogę, a sędzia od razu zakończył pierwszą połowę. Sprawą otwartą pozostaje to, czy napastnik powinien w ogóle jeszcze być na boisku. Kilka chwil wcześniej ostro potraktował Damiana Michalskiego, a miał już na koncie żółtą kartkę. Tomasz Marciniak go jednak oszczędził.

Po zmianie stron niestety nadal było bardzo źle. Miedziowi nie potrafili w ogóle zagrozić rywalowi, ich gra była paskudna, nie kleiło się nic. Widzew natomiast nie musiał za wszelką szukać kolejnego gola, więc po prostu czekał na kontry. I był bliski podwyższenia wyniku, mając dwie szanse w krótkim czasie. Najpierw po próbie Juljana Shehu i nienajlepszej interwencji Buricia piłka trafiła w słupek, a po chwili kapitalne uderzenie Mariusza Fornalczyka zatrzymało się na poprzeczce.

To jednak w końcu nieco pobudziło gospodarzy. Uaktywnił się Leonardo Rocha odpowiedział również strzałem w poprzeczkę, a kilkadziesiąt sekund później trafił już do siatki. Tomasz Makowski dośrodkował z głębi pola, snajper dobrze skontrował piłkę w kierunku bramki, a ta znalazła drogę do siatki. I to nie był koniec! W ostatniej akcji meczu Jesus Diaz dopadł do odbitej piłki i płaskim strzałem ustalił wynik na 2:1!

KGHM Zagłębie Lubin – Widzew Łódź 2:1 (0:1)
0:1 – Sebastian Bergier 45+5′
1:1 – Leonardo Rocha 86′
2:1 – Jesus Diaz 90+5′

Składy:
KGHM Zagłębie Lubin:

Jasmin Burić – Igor Orlikowski, Damian Michalski, Aleks Ławniczak, Roman Jakuba – Kajetan Szmyt (46′ Jesus Diaz), Adam Radwański (46′ Tomasz Makowski), Filip Kocaba (18′ Jakub Kolan), Luka Lucić (74′ Michalis Kossidis) – Marcel Reguła (66′ Jakub Sypek), Leonardo Rocha.

Widzew Łódź: Maciej Kikolski – Marcel Krajewski, Stelios Andreou, Mateusz Żyro, Samuel Kozlovsky (75′ Dion Gallapeni) – Angel Baena, Juljan Shehu (85′ Antoni Klukowski), Szymon Czyż (81′ Marek Hanousek), Bartłomiej Pawłowski (75′ Fran Alvarez) – Andi Zeqiri, Sebastian Bergier (75′ Mariusz Fornalczyk) .

Żółte kartki: Ławniczak, Orlikowski (Zagłębie) oraz Bergier, Baena, Kozlovsky, Zeqiri, Fornalczyk, Hanousek (Widzew).

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock).