Legia do meczu z Piastem przystępowała, będąc w strefie spadkowej. Warszawskiej drużynie nie udało się z niej wydostać, przegrała bowiem z Piastem Gliwice 0:2. Kryzys zespołu ze stolicy trwa w najlepsze i jest już tak głęboki, jak w 2021 r., gdy drużyna broniła się przed spadkiem.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Tak jak wtedy jesienią po zwolnieniu Czesława Michniewicza Legia nie ma trenera z prawdziwego zdarzenia, ciągle prowadzi ją tymczasowo Inaki Astiz, ale pod jego wodzą drużyna jeszcze nie wygrała. I wygląda na to, że będzie prowadził zespół do końca roku, bo Legia nie potrafi ciągle sprowadzić Marka Papszuna.
Licząc z końcówką pracy Edwarda Iordanescu, jej seria meczów bez zwycięstwa wzrosła do dziewięciu, licząc wszystkie rozgrywki, i ośmiu, biorąc pod uwagę spotkania w samej Ekstraklasie. W lidze ostatni raz wygrała we wrześniu (!). Piast dzięki zwycięstwu nie zamyka już tabeli, ale z 17 punktami jest przedostatni.
W Legii ponownie zawiódł zwłaszcza napastnik Mileta Rajović. Najdroższy piłkarz w historii Ekstraklasy, który latem przyszedł za trzy mln euro. To jego 13. mecz z rzędu bez gola. Aż dziewięć z nich zaczął w pierwszym składzie.
Pudła Milety Rajovicia
W sobotę kibice zobaczyli starcie najsłabszej drużyny tego sezonu, czyli Piasta, który choć pod wodzą Daniela Myśliwca poczynił postęp, to zajmował ostatnie miejsce, i najsłabszego zespołu ostatnich dwóch miesięcy, czyli Legii. Licząc od początku października wywalczyła tylko cztery punkty i ma w tym czasie najgorszy bilans w Ekstraklasie.
I poziom meczu pokazał, że nieprzypadkowo oba zespoły spisują się tak słabo, choć w pierwszej połowie na boisku (notabene dość kiepskim) sporo się działo.
Już w drugiej minucie Rajović miał świetną okazję, ale skutecznie interweniował Frantisek Plach. W 24. minucie z dystansu groźnie uderzał Hugo Vallejo, ale poradził sobie z jego uderzeniem Kacper Tobiasz.
W 34. minucie Rajović po podaniu Kacpra Urbańskiego znalazł się w jeszcze lepszej sytuacji niż na początku meczu, ale w sytuacji sam na sam dobrze spisał się Plach, a napastnik Legi znów nie potrafił się przełamać.
Pod koniec pierwszej połowy szansę miał zaś German Barkowski, ale strzelił wprost w ręce Tobiasza. Do przerwy to bramkarze byli najlepszymi piłkarzami na boisku.
Do przerwy mecz był wyrównany, Legia nieco dłużej utrzymywała się przy piłce, przez 52 procent czasu gry, za to Piast częściej strzelał (7:6), ale rzadziej celnie (3:4).
Fatalna druga połowa Legii Warszawa
Druga połowa była znacznie gorsza. Oba zespoły grały tak, jakby chciały pokazać, że ich miejsca w tabeli nie są przypadkowe. Długo nie potrafił stworzyć żadnej okazji. Dopiero w 83. minucie Kacper Chodyna po podaniu rezerwowego Jakuba Żewłakowa uciekł obrońcom Piasta, znalazł się w sytuacji sam na sam z Plachem, ale Słowak ponownie uratował zespół, pokazując, że zasługuje na miano piłkarza meczu.
Chwilę później wprowadzony cztery minuty wcześniej Michał Chrapek strzelił gola przy biernej postawie Żewłakowa i tak Piast objął prowadzenie. To nie był jednak koniec kłopotów Legii. Arkadiusz Reca sfaulował w polu karnym Juande Rivasa, sędzia Łukasz Kużma nie od razu to zauważył, ale wezwany przez VAR do monitora nie miał wątpliwości, co zrobić i podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł inny rezerwowy Jorge Felix, zmylił Tobiasza i ustalił wynika spotkania na 2:0. To pierwszy gol tego zasłużonego dla klubu z Gliwic piłkarza.
Kibice Piasta mogą cieszyć się też, że kontrakt przedłużył inny zawodnik, który zdobywał z drużyną mistrzostwo w 2019 r., obrońca Jakub Czerwiński, a do klubu trafił właśnie z Legii, gdzie się nie przebił. W Piaście wyrasta zaś na legendę klubu, ale tym razem wszedł na boisko dopiero w 81. minucie. Nowa umowa obowiązuje do 2028 r.
Legia okazję do rewanżu będzie miała w niedzielę 14 grudnia. Wtedy obie drużyny zmierzą się w meczu zaległym i zakończą ligowe zmagania w 2025 r.