PKP Intercity finalizuje zakup 50 używanych wagonów od Kolei Niemieckich. Gdy tylko pojazdy przejdą niezbędne przeglądy w zakładach w Idzikowicach, zasilą flotę narodowego przewoźnika. Choć decyzja została podjęta przede wszystkim z myślą o szybkim uzupełnieniu braków taborowych, nie wszyscy przyjęli ją z entuzjazmem.

Na początku listopada PKP Intercity informowało o planach zakupu ponad 100 wagonów z Niemiec. Ostatecznie udało się pozyskać 50 pojazdów 1. i 2. klasy — zarówno przedziałowych, jak i bezprzedziałowych — które wzmocnią flotę przewoźnika przed wiosennym szczytem przewozowym.

Warsewicz: „Tak nie wygląda profesjonalne, długofalowe zarządzanie taborem”

Głos w sprawie zabrał były prezes PKP Intercity, Czesław Warsewicz. Na platformie X skrytykował działania obecnego zarządu:

PKP Intercity znów kupuje używane wagony, choć w Polsce wciąż czekają na modernizację setki własnych pojazdów. Od dwóch lat słyszymy krytykę poprzedników, ale realnych działań obecnego zarządu brak. Tak nie wygląda profesjonalne, długofalowe zarządzanie taborem – napisał Czesław Warsewicz.

Malepszak: Prezes Warsewicz nie zna liczb

Poproszony o komentarz wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak odpowiedział na zarzuty byłego prezesa, wskazując na brak znajomości aktualnych danych.

Myślę, że pan prezes Warsewicz nie ma dostępu do liczb, a ja ten dostęp mam. Na ostatniej Komisji Infrastruktury jasno przedstawiliśmy, jak PKP Intercity w szybkim tempie redukuje liczbę wagonów trwale odstawionych – powiedział wiceminister.

Przypomniał, że w latach 2018–2020 aż około 40% wagonów spółki znajdowało się w stanie trwałego odstawienia lub oczekiwało na naprawy P4 i P5.

Dziś zeszliśmy do poziomu 8% i będziemy schodzić dalej  — podkreślił Piotr Malepszak.

Rosnący popyt i brak miejsc w pociągach

Wiceminister zaznaczył, że przewoźnik mierzy się obecnie z sytuacją, w której w szczytach przewozowych wielu pasażerów nie jest w stanie kupić biletu, ponieważ brakuje dostępnych miejsc.

Jeśli ktoś nie zna tych uwarunkowań, będzie krytykował z własnej niewiedzy. Te 50 wagonów to kropla w morzu nagłych potrzeb, które musimy dziś uzupełnić – dodał przedstawiciel Ministerstw Infrastruktury.

Zakupiony tabor pochodzi z końca lat 90. i – jak zapewnia wiceminister – spełnia wymagania współczesnych podróży.

To wagony ciche, bardzo wygodne, z dobrej jakości wózkami i układem biegowym. Zapewniają wysoki komfort przy prędkościach 120, 160, a nawet 200 km/h. Wreszcie kupiliśmy coś, czego naprawdę potrzebujemy – podkreślił Piotr Malepszak.

Nowy tabor nie „czeka na półce”. 

Wiceminister podkreślił, że proces zakupu nowego taboru trwa dziś około czterech lat — od ogłoszenia przetargu do pojawienia się pierwszych pojazdów na torach.

To absolutne minimum. Taboru nie kupuje się jak produktu z półki sklepowej — zaznaczył.

W jego opinii konieczność sięgania po tabor używany wynika z realiów rynku kolejowego i rosnącego popytu.

Strategia poprzedniego zarządu była niedoszacowana

Piotr Malepszak zwrócił także uwagę na błędne założenia poprzedniej strategii PKP Intercity.

Według niej poziom przewozów, który spółka osiągnie w tym roku, miał być możliwy dopiero w 2030 r. — co dziś stawia przewoźnika w sytuacji przyspieszonego nadrabiania braków taborowych.

Jeśli jesteśmy pięć lat do przodu z liczbą pasażerów, to naturalne jest, że potrzebujemy więcej taboru. Nowy tabor nie stoi na półce, a używany można pozyskać szybciej. Koleje czeskie i prywatni przewoźnicy robią to na szeroką skalę –  wyjaśnił nasz rozmówca.

W ocenie Piotra Malepszak wiek wagonów nie oznacza gorszej jakości.

Wagony 30-letnie mogą jeździć jeszcze 20 lat. To solidny, sprawdzony tabor, który natychmiast zwiększy ofertę przewozową — podsumował wiceminister.