Gubałówka jest często obowiązkowym punktem wycieczki wśród turystów zarówno z Polski, jak i zza granicy, którzy przyjeżdżają pod Tatry. Jednak w dni, w które frekwencja turystyczna jest wysoka, kolejka do wjazdu może ciągnąć się nawet kilkadziesiąt metrów.
Na facebookowej grupie „Zakopane szerelmesei” (miłośnicy Zakopanego), gdzie Węgrzy dzielą się swoimi doświadczeniami z pobytu na Podhalu, pojawił się post dotyczący właśnie wycieczki na Gubałówkę.
- Jak długo trwał czas oczekiwania na Gubałówkę?
- Co zarekomendował turysta przy schodzeniu z Gubałówki?
- Ile komentarzy pojawiło się pod postem na Facebooku?
- Jakie warunki panowały podczas schodzenia z Gubałówki?
„Często czytam takie zdanie: kolejka idzie szybko, da się wytrzymać. Ja to tylko tu zostawię. Dziś 2 godz. czekania do wjazdu na górę (z biletem online), a w kolejce brutalne przepychanki. Do zjazdu na dół też trzeba było czekać 2 godz. My postanowiliśmy zejść pieszo — tak jak wielu innych Węgrów”
— relacjonuje turysta w minioną sobotę 6 grudnia.
Węgier wspomina również, jak wyglądało schodzenie. „Nie polecam schodzenia w dół, bo było błoto, lód, ciągłe trzymanie się poręczy — jeśli ktoś nie ma dobrych butów trekkingowych, to odpada, bo ludzie przewracali się na śnieg i błoto. Piszę to tylko dlatego, że nikt o tym nie mówi, a przynajmniej ja nie widziałem” — podkreśla.
Jak dodaje przyjezdny, tego dnia przez wiele godzin kolejka pod Gubałówką się utrzymywała. „My byliśmy tam w południe — wtedy zrobiłem pierwsze zdjęcie. Po naszym powrocie tyle samo ludzi nadal stało w kolejce. Między tymi zdjęciami minęły 4 godz.” — puentuje.
Zakopane szerelmesei / Facebook
Kolejka pod Gubałówką
Pod wpisem pojawiło się blisko 100 komentarzy. Inni turyści dzielili się swoimi doświadczeniami z wycieczek na Gubałówkę. „Tak naprawdę wszystko zależy od tego, kiedy jedziesz. Po grudniu w dni powszednie nie ma już takich tłumów. W grudniu wszyscy szaleją i zalewają całe Zakopane”, „Ustawiliśmy się w kolejce o 18 i wsiedliśmy o 19! Kolejka wciąż ciągnęła się za nami!”, „Byliśmy tam z rodziną pod koniec października. Wtedy też było tam mnóstwo ludzi, ale tłumów nie było” — czytamy
„Zrobiliśmy to samo dzisiaj, zaczęliśmy schodzić z dziećmi. Było okropnie, w wielu miejscach bardzo niebezpiecznie, ślisko, może mocno padać. Ostrzeżenie na początku drogi byłoby przydatne — informujące, że to niebezpieczny odcinek” — pisze kolejna internautka.