Jeśli myśleliście, że temat międzygwiezdnego obiektu 3I/ATLAS (C/2025 N1) został zamknięty hasłem „to tylko kolejna kometa”, to zapnijcie pasy. W świecie astronomii właśnie zawrzało, a wszystko za sprawą nowych danych, które zamiast rozwiązywać zagadkę, dokładają nam kolejne puzzle. I to takie, które na pierwszy rzut oka zupełnie do siebie nie pasują.

Najnowsze zdjęcia wykonane pod koniec listopada 2025 roku, już po minięciu przez obiekt Słońca, ujawniły anomalię, która spędza sen z powiek badaczom. Zamiast zachowywać się jak typowa bryła lodu, 3I/ATLAS pokazuje cechy, które trudno wyjaśnić standardowym modelem. Do gry ponownie wkracza profesor Avi Loeb z Harvardu, rzucając na stół teorię, która brzmi jak scenariusz filmu science-fiction: a co, jeśli to, co widzimy, to wcale nie warkocz komety, ale zorganizowany „rój” obiektów?
Anomalia, która „patrzy” na Słońce
Zacznijmy od faktów. Standardowa kometa, zbliżając się do gwiazdy, topi się. Wiatr słoneczny wymiata gaz i pył, tworząc warkocz skierowany od Słońca. To fizyka, z którą się nie dyskutuje. Tymczasem 3I/ATLAS postanowił zagrać według własnych zasad.
Na zdjęciach wykonanych po peryhelium (punkcie najbliższym Słońca) zaobserwowano tak zwany „anty-ogon”. Jest to struktura w kształcie łzy, która zamiast ciągnąć się za obiektem, jest wycelowana prosto w naszą gwiazdę.

Avi Loeb w swojej najnowszej analizie stawia sprawę jasno: to nie jest normalne zachowanie dla parującej kuli śniegu. Według obliczeń fizyka, ta dziwna struktura może składać się z roju obiektów, które nie podlegają takim samym siłom niegrawitacyjnym jak główne jądro komety.
Jeśli ten anty-ogon jest rzeczywiście powiązany z rojem nieparujących obiektów wokół 3I/ATLAS, interesującym pytaniem jest: jaka jest natura tych obiektów? – pyta Loeb w swojej publikacji. – Czy są to fragmenty skalne, czy może coś zupełnie innego?
Fizyka roju
Naukowiec wyliczył, że przy obecnej odległości komety od Słońca (wynoszącej około 270 milionów kilometrów), obiekty te znajdują się około 54 000 kilometrów bliżej Słońca niż samo jądro. Dzieje się tak, ponieważ główna bryła komety jest „wypychana” od gwiazdy przez gazy (przyspieszenie niegrawitacyjne), podczas gdy hipotetyczny „martwy” rój zostaje nieco w tyle – czyli bliżej Słońca.

Co więcej, ten „kosmiczny orszak” musi mieć ogromną powierzchnię odbijającą światło. Loeb szacuje, że rój może odpowiadać za odbijanie nawet 99% światła słonecznego widocznego w poświacie wokół 3I/ATLAS. To trochę tak, jakbyśmy patrzyli na chmurę dronów lub luster, a nie na jeden lity obiekt.
Kosmiczne „bicie serca”
Jakby tego było mało, astronomowie analizują sygnał, który roboczo można nazwać „biciem serca” (heartbeat). Nie chodzi o dźwięk, ale o regularne, rytmiczne zmiany jasności obiektu. 3I/ATLAS pulsuje dokładnie co 16,16 godziny.

Dla sceptyków i głównego nurtu nauki to po prostu dowód na rotację nieregularnej bryły lodu, która co kilkanaście godzin odsłania kieszeń zamrożonego gazu na działanie promieni słonecznych. Ale regularność i precyzja tego sygnału są zastanawiające dla poszukiwaczy anomalii. Loeb zauważa, że w przypadku obiektu technologicznego taki rytmiczny sygnał lub „anty-ogon” mógłby świadczyć o pracy systemów.
W przypadku obiektu technologicznego, mogłaby to być wiązka cząstek lub światła oświetlająca drogę naprzód, aby uniknąć zagrożeń ze strony mikrometeorytów – spekulował naukowiec w rozmowie z „New York Post”.
NASA studzi emocje
Oficjalne stanowisko NASA pozostaje niezmienne i profesjonalne: 3I/ATLAS to kometa z nieznanego układu gwiezdnego. Agencja sugeruje, że dziwne zachowanie obiektu można wyjaśnić kriowulkanizmem – czyli lodowymi wulkanami, które eksplodują na powierzchni pod wpływem ciepła.
Badania opublikowane w listopadzie wskazują nawet, że skład chemiczny komety przypomina obiekty transneptunowe z naszego własnego podwórka. Sugerowałoby to, że choć 3I/ATLAS pochodzi z daleka, to powstał w warunkach zbliżonych do obrzeży naszego Układu Słonecznego. Josep Trigo-Rodríguez z Instytutu Nauk Kosmicznych w Hiszpanii przyznał, że zespół był „zaskoczony” tym podobieństwem.
Podobne
Trzęsienie ziemi w branży mobilnej. Szefowie giganta aresztowani za pranie pieniędzy
Obecnie gość z gwiazd znajduje się w bezpiecznej odległości od Ziemi (około 1,8 jednostki astronomicznej) i zaczyna oddalać się w stronę przestrzeni międzygwiezdnej. Czy mamy do czynienia z rojem sond, czy po prostu z wyjątkowo dziwaczną kometą, która rozpada się na naszych oczach? Jedno jest pewne – Wszechświat znowu udowodnił, że jest znacznie dziwniejszy, niż nam się wydaje. Będziemy trzymać rękę na pulsie.