Europa liczy, że ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na rosyjskie instalacje naftowe i gazowe uderzą w reżim na Kremlu tak mocno, że nie będzie on w stanie pozwolić sobie na kontynuację wojny. Rozmowy z Rosją, zgodnie z przekonaniem, byłyby nagrodą dla agresora — i dlatego nie wchodzą w grę dla Europy.

Tymczasem rezerwy potencjalnych żołnierzy Rosji maleją, ale znacznie wolniej niż Ukrainy, której populacja jest znacznie mniejsza. Pomimo heroicznej walki ukraińska armia ponosi wysokie straty i boryka się z rosnącą liczbą dezerterów. Jednocześnie państwo rosyjskie opracowało cyfrowe narzędzia, aby zmusić obywateli do walki, nawet bez wysokich premii, którymi Kreml dotychczas zachęcał żołnierzy.

A Rosja wyjdzie z wojny w Ukrainie bardziej odporna, pewniejsza siebie — i pałająca chęcią zemsty.

Cztery lata po rozpoczęciu wojny przeciwko Ukrainie, wywołanej przez Władimira Putina, Europa pozostaje filarem ukraińskiej obrony. Dotychczasowe podejście Europy polegało głównie na mobilizowaniu zasobów dla Kijowa, utrzymywaniu presji na Rosję i nadziei, że nieprzewidywalny prezydent USA pozostanie po stronie Ukrainy.

W ciągu ostatnich czterech lat, podczas największej wojny w Europie od czasów II wojny światowej, UE wielokrotnie myliła się co do możliwości Rosji i jej odporności. Początkowo większość europejskich rządów nie wierzyła w ostrzeżenia amerykańskich służb wywiadowczych, że Putin rzeczywiście zaatakuje. W związku z tym brakowało przygotowań, a także woli, aby odstraszyć Rosję z niezbędną determinacją.

Kiedy stało się jasne, że nieudolna rosyjska inwazja nie osiągnie szybko swoich celów, wielu Europejczyków popadło w euforię: byli przekonani o zwycięstwie Ukrainy i rychłym załamaniu się machiny wojennej Putina.

Dopiero nieudana ukraińska kontrofensywa w 2023 r. uświadomiła, że konflikt ten jest wojną na wyniszczenie i że moralnie uzasadnione cele wojenne Kijowa, takie jak przywrócenie granic z 1991 r. oraz ściganie rosyjskich zbrodniarzy wojennych, w tym Putina, będą trudne do osiągnięcia.

Europa musiała zdać sobie sprawę, że musi przyspieszyć swoje zbrojenia — zarówno po to, aby wesprzeć Kijów, jak i aby przywrócić wiarygodny środek odstraszający wobec Rosji.

Stoisko koncernu zbrojeniowego Rheinmetall na targach w Londynie (zdj. ilustracyjne)

Stoisko koncernu zbrojeniowego Rheinmetall na targach w Londynie (zdj. ilustracyjne)John Keeble / Contributor / Getty Images

Gospodarka Rosji jest wprawdzie osłabiona przez sankcje, ale Kreml dysponuje wystarczającymi środkami, aby kontynuować wojnę przez kolejne 18 lub 24 miesiące. Putin jest gotów ograniczyć wydatki na zdrowie, edukację i infrastrukturę, aby sfinansować wojnę.

Ukraińskie ataki dalekiego zasięgu mogą zaszkodzić Rosji. Jednak Moskwa od czterech lat stosuje tę samą strategię wobec Ukrainy i zjednoczyła tamtejszą ludność. To samo może się stać ze społeczeństwem rosyjskim. Rosjanie prawdopodobnie nie obwinialiby Putina za niedobory prądu lub racjonowanie benzyny. Obwinialiby raczej Ukraińców i Europejczyków, którzy wspierają Kijów.

Choć wojna pozostaje nieprzewidywalna, nagłe pojawienie się amerykańsko-rosyjskiego planu pokojowego ponownie ujawniło prawdę: sytuacja Ukrainy może się gwałtownie pogorszyć. Europa musi zatem opracować plany awaryjne, również na wypadek negocjacji z Rosją — jeśli nie chce, aby Donald Trump i jego zespół przejęli tę rolę.

„Europa powinna przygotować się na ten moment i nie przegapić go”

Putin jest zdecydowany odbudować konwencjonalne siły zbrojne, opierając się w coraz większym stopniu na bezwarunkowym partnerstwie z Chinami, w ramach którego Rosja dobrowolnie przyjmuje rolę młodszego partnera.

Problematyka konieczności współistnienia z Rosją, która stawia się poza międzynarodowym porządkiem, może zajmować europejską politykę przez pokolenia. Należy teraz opracować strategie, które pozwolą przetrwać ten etap.

Chodzi o etap charakteryzujący się nie tylko agresywnością Rosji i brutalizacją jej społeczeństwa, ale także stopniowym wycofywaniem się Stanów Zjednoczonych z roli gwaranta bezpieczeństwa Europy oraz zmianami technologicznymi w wojskowości, w których Rosja — z wyjątkiem Ukrainy — wyprzedza większość państw europejskich.

Oczywiście Europa musi wzmocnić swój przemysł zbrojeniowy i siły zbrojne, a także służby dyplomatyczne i wywiadowcze.

Jednak zimna wojna pozostała zimna tylko dlatego, że Wschód i Zachód stworzyły mechanizmy kontroli zbrojeń, ograniczania ryzyka i komunikacji kryzysowej. Dzisiaj tego wszystkiego brakuje. Przywrócenie takich struktur leży w podstawowym interesie Europy. Być może konflikt z Rosją potrwa dziesiątki lat. Jednak gdy Putin pewnego dnia opuści scenę polityczną, pojawi się okazja do zmiany kursu.

Może i chce dożyć 150 lat, ale jak wszyscy przywódcy, jest śmiertelny. Ponadto nie przygotowuje na razie żadnego silnego następcy. Mogłoby to wywołać zmianę w systemie Kremla, porównywalną z przewrotem po śmierci Stalina lub dojściem do władzy Gorbaczowa.

Ta perspektywa może wydawać się odległa. Jednak podczas gdy Europa wzmacnia swoje środki odstraszające, powinna przygotować się na ten moment i nie przegapić go. Europa mogłaby już teraz zasygnalizować, że zasadniczo możliwe są inne, mniej napięte stosunki z Rosją, oraz nawiązać formalne i nieformalne kontakty z różnymi grupami rosyjskiej elity.

Jest to oczywiście delikatna kwestia, wymagająca ścisłej koordynacji między dużymi krajami, takimi jak Niemcy, a mniejszymi państwami położonymi przy granicy z Rosją, które w przeszłości były okupowane przez Rosję i dlatego są szczególnie ostrożne, biorąc pod uwagę historię.